Dworzec w Sosnowcu to miejsce, od którego zaczął się rozwój dzisiejszego miasta i miejsce, gdzie działo się wiele niezwykłych historii. Najbardziej znane są jego najdawniejsze dzieje związane z powstaniem styczniowym czy pobytem Poli Negri. Dzisiejszą nazwę Sosnowiec Główny nasz dworzec zyskał dopiero w 1952 roku. Co działo się tutaj, gdy granice i komora celna była już tylko wspomnieniem?
fot. archiwum UM Sosnowiec
Nim dworzec w centrum Sosnowca stał się Głównym nosił nazwę Sosnowiec Północny analogicznie do funkcjonującego do dzisiaj Sosnowca Południowego. Obie nazwy wprowadzono w 1931 roku, a zastąpiły wprowadzone przez kolej po odzyskaniu niepodległości odpowiednio Sosnowiec Warszawski i Sosnowiec Radomski. O ile Południowy ostał się do dzisiaj, to Północny wytrzymał raptem dwadzieścia jeden lat. W rozkładzie jazdy 1951/52 widnieje jeszcze Sosnowiec Północy, ale w tym przeznaczonym na lato 1952 roku ważnym od 18 maja tego roku widnieje już Sosnowiec Główny. Dworzec z tego okresu bardziej przypominał ten z czasów carskich niż taki, który znamy obecnie. Trasa kolejowa z Warszawy do Katowic nie była jeszcze zelektryfikowana. Nad peronem pierwszym przy budynku dworca pasażerów chroniła pamiętająca zaborcze granice wiata, a zamiast dzisiejszego peronu drugiego funkcjonowały dwa wąskie, na które po torach przechodziło się po drewnianych przejściach. Z powodzeniem działała jeszcze parowozownia i przede wszystkim stacja towarowa między ul. Kilińskiego a kolonią Focha przy dzisiejszej ul. Niepodległości i dzisiejszą ulicy Ordonówny (wtedy Fornalskiej). Z części towarowej można było wyjechać też w kierunku Katowic, a w obrębie stacji funkcjonował też przejazd kolejowy łączący ulice Naftową i Sobieskiego. Taki wygląd stacji w Sosnowcu niebawem zaczął jednak odchodzić do przeszłości.
fot. pocztówka ze zbiorów Pawła Ptaka
1 czerwca 1957 roku oddano do użytku ostatni odcinek sieci elektrycznej z Łaz do Katowic. Elektryfikacja następowała od Warszawy w kierunku Zagłębia i Śląska, więc w połowie 1957 roku całą trasę ze stolicy do Katowic można było pokonać już pociągiem prowadzonym przez lokomotywę elektryczną. Pasażerowie zyskali na czasie, bo przejazd z Sosnowca do Warszawy skrócił się z 5 godzin i 15 minut do 4 godzin, a z Sosnowca do Katowic z 17 do 12 minut. W tym czasie w Sosnowcu Główny musiał pojawić się również dzisiejszy peron 2 z żelbetową wiatą, budzącą wówczas sporo emocji. Prototypową wówczas konstrukcję wykonały Strzybnicka Fabryka Betonu ze Strzybnicy koło Tarnowskich Gór, a zamontowali pracownicy Przedsiębiorstwa Robót Kolejowych z Bytomia. Tunel pod dworcem wyłożono też wówczas białymi kafelkami, które po kilku latach zastąpiono „kamieniem szlachetnym”, jak informowała praca.
Tekst z Trybuny Robotniczej z 1983 roku (skan – Śląska Biblioteka Cyfrowa)
W tych czasach na dworcu działały z powodzeniem bar i restauracja. Dworcowa gastronomia była wówczas dość popularna, bo można tu było kontynuować towarzyskie spotkania, gdy zamknięte były już inne lokale w mieście. W 1960 roku sosnowiczanin H.D. udał się tu właśnie na ostatni kufel piwa, ale w środku zaznajomił się z dwoma mężczyznami. Gdy wyszedł z dworca, zamówił taksówkę na ul. Naftową. Za samochodem szybko wyruszył jednak drugi pojazd. Gdy mężczyzna wysiadł na miejscu, w bramie domu został napadnięty przez nowych znajomych. Pomoc sprowadził do niego taksówkarz, któremu bandyci kazali szybko opuścić Naftową. Szofer posłuchał, ale niezwłocznie udał się na milicję. Milicjanci mieli zresztą na dworcu sporo roboty, nie tylko z bandytami, kieszonkowcami czy pijakami. Od 1957 roku na stacji prowadzono śledztwo w sprawie okradania wagonów z luksusowych wówczas towarów. W końcu funkcjonariusze MO doszli do wniosku, że z dziwnym trafem do kradzieży dochodzi, gdy służbę ma zwrotniczy W.K. Okazało się, że członkami szajki są również rewident B.L., sytuator J.K., magazynier J.M., zwrotniczy J.G. i sytuator S.S. Zginęło m.in. kilka par obuwia, importowane czechosłowackie ołówki automatyczne i 48 tabliczek czekolady.
W latach 70. zniknęła część towarowa dworca. Zresztą, już wówczas przestano wozić koleją ołówki i czekoladę. Ale w 1976 roku Sosnowiec Główny obsługiwał jeszcze bocznice do huty Buczek, Politeksu, CPN, Przedsiębiorstwa Robót Kolejowych nr 5, Betoniarni i KBO Zagłębie. Dla usprawnienia ruchu wagonów na bocznicach stały dyżur miała tu lokomotywa spalinowa. W związku z przebudową centrum miasta zmienił się również w tych latach plac przed dworcem. 1 sierpnia 1973 roku w związku z budową dworca zamknięto ruch na ul. Czerwonego Zagłębia . Funkcjonujące przed dworcem kolejowym dworce PKS i WPK przeniesiono tymczasowo na parking przy ul. Nowotki (dziś Mościckiego), gdzie dworzec autobusowy funkcjonuje do dzisiaj. Docelowo dworzec dla autobusów miał powstać przy ul. Kilińskiego, skończyło się jednak na planach. Planowano również wyburzenie obiektu z 1859 roku i budowę całkiem nowego dworca w związku z powstaniem Huty Katowice, ale – dziękować Bogu – tak kuriozalny pomysł nie wszedł w życie. Wyburzono tylko jeden z segmentów, a w jego miejscu powstał biurowiec wykorzystywany potem przez PKP Informatyka.
W 1983 roku na stacji Sosnowiec Główny doszło do najpoważniejszego chyba wypadku w powojennej, a może i w całej historii stacji. Pociąg z węglarkami z Łaz do Rogoźnicy przejechał czerwone światło na semaforze i wjechał na stację zderzając się z pociągiem zestawionym z platform wiozących importowane rumuńskie dacie. Przyczyną wypadku było najprawdopodobniej zasłabnięcie maszynisty. Wykoleiły się wagony z samochodami i 40 dacii zostało zniszczonych. Zdarzenie spowodowało 24-godzinną przerwę w ruchu pociągów. Rok później ze stacji ruszyły pierwsze szybkie pociągi do Warszawy skierowane przez Centralną Magistralę Kolejową. Czas jazdy skrócił się wówczas o godzinę i 15 minut. Przełom lat 80 i 90. to już zmierzch kolei. Ta branża jak i wszystkie w naszym kraju przechodziła wówczas olbrzymi kryzys finansowy. Gdy w latach 90. Polacy przesiedli się do aut, pociągów w rozkładzie jazdy było coraz mniej. Mniej pasażerów przełożyło się na mniejsze zapotrzebowanie na usługi dworcowe. Skończyło się serwowanie na dworcu słynnego w mieście ciemnego piwa. Z całej ich gamy dziś, gdy wracamy do komunikacji zbiorowej, pozostały tylko kasy biletowe. W międzyczasie dworzec przeszedł dwa remonty – pierwszy na przełomie wieków, gdy Sosnowiec szykował się do stulecia i drugi niedawno, gdy przebudowywano plac przed dworcem. W 2015 roku na dworzec, wrócił… dworzec. Był bowiem moment, gdy cały budynek zajmowały biura PKP Polskich Linii Kolejowych (tak jest częściowo do dzisiaj), a w holu kasowym znajdowała się kolejowa biblioteka.
W najbliższych latach po 65 latach od tej najistotniejszej z przełomu lat 50. i 60. nasz dworzec przejdzie kolejną przebudowę. Pojawi się m.in. peron trzeci dla kolei aglomeracyjnej, a między Będzinem a Katowicami powstanie dodatkowa para torów. Już teraz między Będzinem a Sosnowcem pociągi częściowo jadą po nowym torze. W Sosnowcu prace trwają między peronem 2 a terenami szkolnymi przy ul. Kilińskiego, gdzie powstało już m.in. wyjście z tunelu na nowy peron. Warto obserwować je na bieżąco, bo za kilka lat naszej stacji możemy nie poznać.
Autor korzystał z archiwalnych wydań „Wiadomości Zagłębia” i „Trybuny Robotniczej”.