Przerażające obrazy zalanych domów pokazywane w telewizji i internecie przed kilkoma tygodniami widział każdy z nas. W wielu miastach i wsiach Dolnego Śląska i Śląska Opolskiego woda niosła śmierć, zniszczenie i spustoszenie. Wielu ludzi straciło dach nad głową i dorobek całego życia. Nieocenionym było wsparcie, które
popłynęło do nich z całej Polski – również z Sosnowca. W mieście zorganizowano zbiórki na rzecz powodzian. Dary do CUSiW zwozili strażacy z OSP Sosnowiec Porąbka, a do Kotliny Kłodzkiej pojechali strażacy ochotnicy z OSP Sosnowiec Cieśle, pracownicy Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych oraz Sosnowieckich Wodociągów.
Tym razem prognozy pogody – niestety – się sprawdziły. Zapowiadany przez synoptyków front z obfitymi opadami deszczu w wielu miejscach w Polsce spowodował podtopienia, ale to, co wydarzyło się w Sudetach, swoją siłą w wielu lokalizacjach przewyższyło to, co działo się tutaj w czasie pamiętnej powodzi tysiąclecia w 1997
roku. Dla wielu mieszkańców Kłodzka, Głuchołazów, Bystrzycy Kłodzkiej, Lądka-Zdroju czy Stronia Śląskiego wielka woda oznaczała zniszczenie dorobku całego życia. Na pomoc pospieszyła cała Polska. Również
Sosnowiec. Mieszkańcy ofiarnie uczestniczyli w zbiórce żywności i artykułów do sprzątania, które kilka tirów zawiozło na Dolny Śląsk i Śląsk Opolski. Nie trzeba było długo namawiać do wyjazdu na zalane tereny stra-
żaków z OSP Sosnowiec Cieśle i pracowników Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych. Na pomoc pospieszyły
też Sosnowieckie Wodociągi SA, które do Lądka-Zdroju zabrały profesjonalny samochód CityCycler służący
do hydrodynamicznego czyszczenia sieci kanalizacji z ciągłym systemem odzysku wody do udrażniania kanali-
zacji.
– W Sosnowcu szykowaliśmy się na ogromne deszcze, ale mimo podtopień nasze zestawy pompowe nie były wykorzystane w stu procentach, więc od razu podjęliśmy decyzję, żeby wesprzeć te miejsca, które bardziej tego potrzebują – mówi Mateusz Janda, strażak ochotnik z OSP Sosnowiec Cieśle.
– To, co zobaczyliśmy na miejscu, było totalnie inną skalą niż to, co widzieliśmy w mediach. Zobaczyliśmy
na żywo potężną katastrofę i przede wszystkim ludzi, którzy ją przetrwali. To było zderzenie z bardzo tragiczną
rzeczywistością. Z czymś, czego jeszcze żaden z nas chyba nie widział. Zobaczyliśmy wielki ból ludzi, którzy
stracili wszystko i to wszystko z podkreśleniem tego słowa, bo to nie tylko strata samochodu czy utrata paru rzeczy materialnych. Ludzie stracili dobytek życia, domy, firmy, miejsca pracy, przedszkola i całą infrastrukturę, która to wszystko łączyła – mówi Adrian Chmielewski z Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych, a jednocześnie
strażak ochotnik z OSP Sosnowiec Cieśle.
Ekipa z Sosnowca zatrzymała się w samym Kłodzku. W jednej ze szkół mieli zapewniony nocleg, wyżywienie
i dostęp do węzła sanitarnego. Do pracy przy usuwaniu skutków powodzi skierowano ich jednak pod Kłodzko
– do wsi Żelazno i Ołdrzychowice Kłodzkie. Na miejscu – nie wiadomo w co ręce włożyć.
– Sam fakt, że chodziliśmy do tych ludzi i pytaliśmy, co możemy zrobić i czego im potrzeba, to dla nich była
już ważna pomoc, bo psychologicznie nie czuli się zostawieni z tym sami. Ale czekała na nas też ciężka praca
przy przerzucaniu gruzu, przycinaniu drzew czy udrażnianiu dojazdów do posesji odciętych od świata – opo-
wiada Adrian Chmielewski. – Na początku czuliśmy tak naprawdę wielki niedosyt. Ogrom zniszczeń był tak duży, że w ogóle nie widzieliśmy efektów swojej pracy – dodaje Mateusz Janda.
Niezwykle trudne momenty okazywały się być też bardzo wzruszającymi. Mieszkańcy zalanych wsi i miast
wspierali się wzajemnie. Dodawali otuchy, ale też pomagali w codziennym życiu. Kto tylko miał butlę z ga-
zem czy jakąś kuchenkę, gotował posiłki dla poszkodowanych sąsiadów. Ludzie nie zamykali się w sobie,
a wprost przeciwnie – jeszcze bardziej otwierali swoje serca i czuli się potrzebni.
– To, że w takim momencie staliśmy się częścią tej społeczności, było dla nas bardzo wartościowe i było motorem
napędowym, bo czuliśmy się potrzebni i mimo zmęczenia kolejnego dnia wstawaliśmy i ruszaliśmy na nowo z pomocą – podkreśla Adrian Chmielewski.
Cała trzydziestoosobowa ekipa pomocowa z Sosnowca wróciła też z… klapkami.
– Pomagaliśmy jednemu z mieszkańców Żelazna prowadzącemu wytwórnię klapek, która praktycznie w stu procentach uległa zniszczeniu. Mimo to na sam koniec prac dostaliśmy bardzo miły prezent, bo okazało
się, że udało się uratować kilka kartonów klapek. Od tego pana dostaliśmy właśnie po parze. To był bardzo miły
gest, a dla nas bardzo znaczący, bo dostaliśmy coś, co pozostało, a pozostało bardzo niewiele – wspomina.
– Życzliwość tych ludzi na pewno zostanie w naszej pamięci na długo. Stracili wszystko, a nam okazali niesamowitą wdzięczność. Nawet zrobienie zwykłej herbaty, żebyśmy mogli na chwilę usiąść i odpocząć, było dla nas czymś wyjątkowym – podkreśla Mateusz Janda.
Wsparcie dla powodzian okazali też mieszkańcy Sosnowca, którzy uczestniczyli w zbiórce darów. Można je było
przynosić do Centrum Usług Socjalnych i Wsparcia oraz do wielu szkół i przedszkoli na terenie całego miasta. W jedno miejsce zwozili je strażacy z OSP Sosnowiec Porąbka. W rejon Wałbrzycha, Kłodzka i Głuchołazów odjechało już kilka tirów z wodą, żywnością i środkami czystości przyniesionymi przez sosnowiczan. Powodzian nadal można wesprzeć, bo zbiórka wciąż trwa.
– Do Centrum Usług Socjalnych i Wsparcia przy ul. Szymanowskiego 5a dary można przynosić codziennie między 6 a 22. Oprócz wody nacisk kładziemy teraz na środki czystości, środki chemiczne, artykuły higieniczne i narzędzia do sprzątania jak łopaty czy szczoty – mówi Leszek Falis, dyrektor CUSiW.
Na wniosek Arkadiusza Chęcińskiego, prezydenta Sosnowca, w czwartek 26 września radni przegłosowali
uchwałę w sprawie udzielenia pomocy finansowej z budżetu miasta Sosnowca dla gminy Kłodzko, a konkretnie 35 wsi wokół miasta. Pół miliona złotych będzie przeznaczone na odbudowę sieci wodociągowej wraz z ujęciem wody „Lech” przy ulicy Fabrycznej w Ołdrzychowicach Kłodzkich.
– Brak kanalizacji, brak wody, zniszczone drogi, domy i codzienne ludzkie tragedie – tak wygląda życie ludzi,
którzy przeżyli piekło powodzi. Jesteśmy tam na miejscu, pomagamy, ale wiemy, że potrzebne jest też
wsparcie finansowe, by jak najszybciej rozpocząć odbudowę wsi, miasteczek i miast zniszczonych przez powódź. Dziękuję radnym za głosowanie na tak w sprawie uchwały przekazującej pół miliona złotych na rzecz odbudowy zniszczonych wsi – mówił Arkadiusz Chęciński.
Z zasobów sosnowieckiego zarządzania kryzysowego zostały przekazane w formie użyczenia: 3 przemysłowe
osuszacze pomieszczeń w komplecie z nagrzewnicami i agregatami oraz 3 mniejsze osuszacze w zestawie
z nagrzewnicami i agregatami. Ponadto z zasobów zostały wydzielone trzy pompy szlamowe dużej wydajności, z którymi pojechali pracownicy Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych bezpośrednio do Kłodzka i tam na miejscu udzielają pomocy ludności.
– Dziękuję wszystkim radnym za jednomyślny głos na tak. Teraz będziemy przygotowywać umowę i mam
nadzieję, że pieniądze na koncie Kłodzka znajdą się w ciągu kilku lub kilkunastu dni – podkreśla prezydent
Sosnowca.
zdjęcia: arc OSP Sosnowiec Cieśle i MZUK w Sosnowcu