Huta Katarzyna zatrudnia obecnie 1.900 robotników i 90-ciu oficjalistów włącznie z majstrami. Cyfra ogólna za rok zeszły produkcji sprzedanej t. j. blachy grubej i cienkiej, żelaza walcowanego różnych wymiarów t. z. handlowego i profilowego, rur walcowanych, śrub i nitów wreszcie części lanych żelaznych wynosi razem pudów 2,165,000. Pełnomocnikiem Towarzystwa Akcyjnego i Dyrektorem dla Huty Katarzyna jest p. Skawiński, zastępcą zaś jego p. Juljan Grabiański – pisał o sosnowieckim zakładzie w 1902 roku Przemysłowo-Handlowy Kurier Sosnowiecki. Nikt nie wiedział wówczas, że trzy lata później zakład stanie się miejscem robotniczej masakry, która na stałe zapisze się w historii i tożsamości Zagłębia Dąbrowskiego.
Początki Huty Katarzyna sięgają 1881 roku. W ciągu ponad dwudziestu lat, które dzielą początek jej dziejów do masakry z czasów rewolucji 1905 roku, stała się jednym z największych i najważniejszych zakładów przemysłowych na terenie dzisiejszego Sosnowca. Sytuacja większości zwykłych robotników – nie tylko z Katarzyny – była jednak nie do pozazdroszczenia. Trudne warunki materialne, kilkunastogodzinna praca, a na terenie Królestwa Polskiego również silna rusyfikacja powodowały, że wielu robotników angażowało się w walkę o wyzwolenie społeczne i narodowe. Nie dotyczyło to tylko robotników z Sosnowca i Zagłębia Dąbrowskiego, bo
na początku 1905 roku wrzało we wszystkich ośrodkach przemysłowych Królestwa Polskiego i Rosji. 9/22 stycznia prawosławny duchowny Gieorgij Gapon poprowadził przez Petersburg pokojową manifestację robotniczą. Towarzyszyły im nie tylko czerwone sztandary, ale też ikony i prawosławne chorągwie. Zamiast spotkania z carem Mikołajem II na protestujących czekało jednak wojsko, które strzałami rozpędziło pochód. Oficjalnie zginęło 130 osób, a około 300 zostało rannych. Wydarzenia, które do historii przeszły jako krwawa niedziela, dolały tylko oliwy do ognia robotniczej frustracji.
1 lutego 1905 roku rozpoczął się strajk w fabryce Fitznera i Gampera (późniejszy Fakop). Po kilkudziesięciu godzinach strajkowały już praktycznie wszystkie zakłady w całym Zagłębiu. 5 lutego delegacje robotnicze
spotkały się na wiecu na placu szkoły realnej przy dzisiejszej ulicy Żeromskiego. Domagano się m.in. wprowadzenia ośmiogodzinnego dnia pracy, robót publicznych dla bezrobotnych, podwyżki płacy minimalnej do 1 rubla i 50 kopiejek, ubezpieczenia na starość i zniesienia rewizji osobistych przy wyjściu z fabryki. Podczas wiecu postanowiono pójść pochodem na dworzec, by zablokować ruch kolejowy. Tam na protestujących czekali już kozacy, którzy zagrodzili im drogę. Po mediacjach nie doszło do konfrontacji.
Jak pisze Stanisław Andrzej Radek, manifestanci udali się także pod kościół, gdzie odśpiewali pieśń „Serdeczna Matko” i zażądali od ówczesnego proboszcza, by odwołał swoje negatywne słowa dotyczące socjalistów, które poprzedniej niedzieli wygłosił z ambony. S.A. Radek pisze też o ciekawym epizodzie, gdy jeden z robotniczych pochodów napotkał grupę esdeków – działaczy SDKPiL, których w czasach PRL-u przed stawiano jako współtwórców wydarzeń 1905 r. „Rozwinięto sztandar ze złotemi literami na długiej tyczce i z grupy otaczającej sztandar, całą drogą wznosiły się okrzyki: Niech żyje jedyna robotnicza partja S. D. K. P. i L.! Wywołało to ogólne zdziwienie, że jest taka partja i że jest „jedyną” – czytamy w pracy „Rewolucja w Zagłębiu Dąbrowskim 1894-
1905-1914” wydanej w 1929 roku w Sosnowcu.
Władze rosyjskie bały się robotników i rozwoju sytuacji i ściągały wojsko z całej okolicy. 7 lutego w Sosnowcu stacjonowało już 12 tysięcy żołnierzy. Do kulminacji wydarzeń doszło w czwartek 9 lutego. Jeden z kolejnych wieców odbywał się w kopalni Hrabia Renard (późniejsza KWK Sosnowiec). Robotnicy uchwalili przedłużenie strajku. Pojawiła się pogłoska, że w pobliskiej hucie Katarzyna pracuje więcej robotników niż potrzebnych jest do utrzymania ruchu pieców. Strajkujący wcześniej sami z własnej woli wyznaczyli osoby do czuwania, aby nie doszło do ich wygaszenia. Dyrekcja huty zmusiła jednak do pracy dodatkowych pracowników. Wzburzony tłum ruszył na Katarzynę. Nie wiedzieli, że w środku znajduje się wojsko wezwane przez dyrektora huty Skawińskiego. Co ciekawe, oddziałem dowodził polski renegat kapitan Antoniewicz. Rosyjscy żołnierze znajdowali się nie tylko za bramą huty, ale też na pobliskich hałdach. Gdy padły strzały, wybuchła panika. Robotnicy z pierwszych szeregów padli martwi, tłum zaczął uciekać i wzajemnie się tratować. Zginęło około 47 osób (w zależności od źródła), rannych zostało około 150. Strajk zakończył się na początku marca. Zmusiła do tego robotników zwykła nędza.
Pod hutą Katarzyna zginęli: Antoni Frankiewicz, Franciszek Indyka, Wincenty Kot, Jan Kwie cień, Jakub Michałowski, Wincenty Perzyński, Mateusz Kreks, Bolesław Kocyan, Antoni Gołyś, Piotr Nowakowski, Andrzej Noga, Wincenty Cichopek, Andrzej Sokołowski, Antoni Ściniarski, Jan Szreniawski, Wojciech Nawrot, Piotr Pieniążek (wszyscy to górnicy kopalni Renard), Andrzej Stoksik, Szczepan Kumor, Ludwik Dziubiński (górnicy kopal ni Piaski), Roman Rodasik (z walcowni Milowice), Stefan Czechowski, Błażej Sosur (huta Katarzyna), Antoni Głowacki (fabryka Huldczyńskiego), Ludwik Szpałek, Jan Kozieł, Leon Brudziński (fabryka Fitznera i Gampera), Wincenty Połys z kop. Niwka, Aleksander Wieczorek i Stefan Jędryczka z fabryki Schoena na Ostrej Górce, Franciszek Domański z huty cynku oraz uczeń szkoły realnej Aleksander Malewicz.
W szpitalach jako ranni zmarli: Aleksy Marud (szklarnia Szlezyngera), Piotr Popiołek, Antoni Sołtysik, Władysław Kreks, Franciszek Jarosz, Rudolf Hailer (wszyscy kop. Renard), Piotr Potasiński, Aleksander Grządzielski (walcownia Milowice), Antoni Wnukowski (ślusarz z fabryki Bieleckiego), Jan Kowolik z Radochy, Jan Makowski z kop. Flora
w Gołonogu, Józef Śliwa i Franciszek Płocha z fabryki Huldczyńskiego.
Kim były ofiary? Młodymi chłopakami, którzy chcieli zmienić los swój, swoich rodzin i swojego kraju. Antoni Sołtysik miał tylko 19 lat, Antoni Frankiewicz – zaledwie 23. Franciszek Indyka, którego zwłoki znaleziono w cegielni huty Katarzyna, osierocił troje dzieci, a Rudolf Hailer, który do Sosnowca przybył w poszukiwaniu lepszego życia ze Szczekocin – aż piątkę.
Ofiary robotniczej masakry pochowano w zbiorowej mogile na cmentarzu przy ul. Zuzanny. W 1922 roku sosnowieccy działacze PPS ufundowali pamiątkową tablicę, którą zamontowano w miejscu tragicznych wydarzeń przy dzisiejszej ul. Staszica. W czasie okupacji chcieli zniszczyć ją Niemcy, jednak ukryli ją inż. Janikowski. Zygmunt Rodziewicz i Józef Adamczyk. W lutym 1946 roku, podczas obchodów kolejnej rocznicy wydarzeń z 1905 roku, wróciła na swoje miejsce. Tak było aż do 1983 roku, gdy ówczesne miejsko-partyjne władze Sosnowca wykonały nową tablicę, do której dodano ustalone później dodatkowe nazwiska ofiar, które nie znalazły się na tej pierwszej. Ta tablica znajdowała się przy ul. Staszica aż do likwidacji huty kilka lat temu.
27 robotników zabitych pod Katarzyną upamiętniają dziś nazwy sosnowieckich ulic. Uchwałę w sprawie nadania tych nazw podjęła 24 listopada 1949 roku ówczesna Miejska Rada Narodowa. Na Środuli swoją ulicę ma ją W. Cichopek, F. Domański, A. Frankiewicz, F. Jarosz, S. Jędryczka, M. i W. Kreksowie, A. Malewicz, A. Maruda, J. Michałowski, W. Pałys, W. Pańczyk, P. Rauk, J. Szreniawski, A. Wieczorek i J. Wnukowski, na Konstantynowie – L.
Dziubiński, A. Golis, B. Kocjan, Sz. Kumor, A. Noga, P. Nowakowski, W. Perzyński, P. Potasiński, A. Sołtysik i A. Stoksik, z kolei na Małym Zagórzu – F. Indyka i J. Makowski.
Nie ma za to istniejących kiedyś ulic L. Szpałka (w jej śladzie biegnie ul. 3 Maja od ul. Blachnickiego do trasy), W. Kota (z tyłu cmentarza w Zagórzu) i R. Rodasika (między Prusa a Bohaterów Getta). Była też ul. P. Popiołka, która prowadziła z Zagórza Małego na cmentarz, ale i ją pochłonęła trasa szybkiego ruchu.
W niedzielę 9 lutego przypadać będzie 120. rocznica krwawej robotniczej masakry pod hutą Katarzyna. Tego dnia odbędą się w Sosnowcu obchody tych wydarzeń. Przy wieży wyciągowej huty przy ul. Staszica zostanie odsłonięta
zamontowana nowa tablica upamiętniająca pomordowanych przez carskie wojsko robotników. Tablica nawiązuje do pierwotnej ufundowanej w 1922 roku przez sosnowiecką PPS, która przy ul. Staszica znajdowała się do lat 80.
Dziś oryginał znajduje się w Pałacu Schoena Muzeum w Sosnowcu, ale jej stan nie pozwala na ponowny montaż. Przy okazji uporządkowany został teren przy ul. Staszica. Przy okazji rocznicy wydarzeń pod Katarzyną sosnowiecki oddział PTTK organizuje spacer historyczny pod hasłem Sosnowiec 1863-1905, który rozpocznie się około 15.30 pod dworcem PKP Sosnowiec Główny, a zakończy pod dawną hutą, gdzie o godz. 17 zostanie odsłonięta tablica. Ponadto na godz. 18.00 zaplanowano złożenie kwiatów na mogile pomordowanych na cmentarzu przy ul. Zuzanny.
Jesteście potomkami lub krewnymi robotników zastrzelonych pod hutą Katarzyna? A może ich rodziny były waszymi sąsiadami i chcecie opowiedzieć o tym, jak te wydarzenia zapisały się w rodzinnej pamięci?
Prosimy o kontakt z redakcją pod numerem telefonu 600 676 194 lub mejlem: redakcja@kuriermiejski.com.pl