Denali, wznoszący się na wysokość 6190 metrów nad poziomem morza najwyższy szczyt Ameryki Północnej, dawniej zaznaczany był na mapach jako McKinley. Kilka tygodni temu na szczyt wyruszyła wyprawa, której członkiem był sosnowiczanin Waldemar Malina. Podróżnik wrócił już do Sosnowca, a wyprawa zakończyła się pełnym sukcesem.
Na Alaskę postanowiła się wybrać sześcioosobowa grupa z całej Polski – pięciu mężczyzn i jedna kobieta. Wśród nich sosnowiecki podróżnik Waldemar Malina, który na swoim koncie ma już nie jedną podróż. Tym razem podróżnicze szlaki zawiodły go z Sosnowca na lotnisko we Frankfurcie, skąd bezpośrednio dolecieć można do Anchorage, największego miasta Alaski. U nas lato, a tam?
– Jeśli chodzi o pogodę, to byliśmy zaskoczeni – przyznaje Waldemar Malina. – Sądziliśmy, że będzie zimniej, a na lodowcach będzie więcej śniegu. W dzień było nawet 20-25 stopni, ale nie można się było rozbierać, żeby słońce nie spaliło skóry. Kiedy jednak zachodziło, około godziny 20-21 w ciągu godziny sytuacja zmieniała się o 180 stopni i temperatura spadała do -20 stopni. Na szczycie było z kolei -35 stopni – opowiada.
Z Anchorage ekipa najpierw podróżowała autobusem, by potem lotniczą taksówką przemieścić się na lodowiec, gdzie znajduje się baza wypadowa na szczyt. Taka baza to mnóstwo namiotów otoczonych murkami z bloków lodowych. Gdyby ich nie było, wszystko porozrywałby wiatr. Każda ekipa musi mieć przygotowaną swoją toaletę, którą stanowi nic innego jak wykopana w śniegu dziura obłożona blokami lodowymi. Chcesz w takiej bazie napić się? Proszę bardzo, ale najpierw trzeba stopić śnieg, a to możliwe tylko poprzez jego gotowanie. Aby przygotować do wypicia 4 litry wody, trzeba na gotowaniu spędzić 2-3 godziny.
Baza znajduje się na wysokości 2200 metrów nad poziomem morza, a szczyt ma 6190 metrów wysokości. To prosty rachunek, jakie przewyższenie jest do pokonania.
– Denali jest traktowany jako siedmiotysięcznik z uwagi na panujące warunki. Szczególnie ciśnienie odpowiada ciśnieniu na siedmiotysięcznikach – podkreśla Waldemar Malina. – Chcieliśmy zdobyć szczyt w szybkim tempie, dlatego od razu pierwszego dnia po przylocie doszliśmy do pierwszego obozu, gdzie spędziliśmy pierwszą noc. Drugiego dnia byliśmy już w obozie trzecim, a trzeciego dotarliśmy do obozu czwartego na wysokości 4300 m n.p.m., gdzie spotkaliśmy Polaka, który był już w drodze siódmy dzień. Tam trzeba było już odpocząć. Spałem wtedy przez 19 godzin – wyznaje.
Piątego dnia wyprawy ekipa ruszyła do obozu piątego, a szóstego – było to 6 czerwca – przypuściła udany atak na szczyt. Udany bo, udało się go zdobyć i udany, bo następnego dnia przyszło załamanie pogody z ogromną śnieżycą.
– Widok ze szczytu to bajka. Rozglądasz się wokół i widzisz tylko góry. Żadnego lasu, rzeki czy miasteczka. Tylko biel. Choć byliśmy już strasznie zmęczeni, to jednak euforia była ogromna – mówi Waldemar Malina i przyznaje, że na szczyt uczestnicy wyprawy wchodzili już resztką sił. Szli przecież od 8 do 14 godzin dziennie mając ze sobą 50-kilogramowy bagaż – 25 kilogramów na plecach i 25 kg na saniach, które ciągle chciały zjeżdżać w dół.
Zejście było już szybkie. Jeden dzień zajęła droga z bazy piątej do czwartej, następnego wszyscy byli już na lądowisku, a niedługo potem w Anchorage, gdzie zbawieniem była dla nich ciepła woda i pizza. Ani myśleli spocząć tam na laurach. Wypożyczyli najpierw rowery, a potem samochód i zwiedzili okolicę.
– Straciłem na wadze 6,5 kg. Po wyprawie na Denali czuję się lekki i młody – śmieje się sosnowiczanin i już kreśli kolejne plany.
– Pod koniec września chcę pojeździć na rowerze po Tadżykistanie razem z synem, który teraz jest w drodze do Lizbony i chyba przebywa aktualnie w Lichtensteinie. A góry? Najwyżej do tej pory byłem na Piku Lenina, który ma 7134 m n.p.m. i chciałbym poprawić tę wysokość. Jest taki szczyt Muztagh Ata w Chinach wysoki na 7546 metrów. Może w przyszłym roku? – zastanawia się.
W niedzielę 21 lipca w sosnowieckim Egzotarium odbyło się pierwsze spotkanie z cyklu EgzoTrip, którego gościem był właśnie Waldemar Malina, a tematem wyprawa na najwyższy szczyt Ameryki Północnej. Kolejne podróżnicze spotkania, podczas których zaglądać będziemy do najciekawszych zakątków Polski i świata już niebawem.