W pierwszej części artykułu opowiedziałem o powstaniu i działalności oddziału partyzanckiego dowodzonego przez st. sierż. Jana Miltona „Ordona”, wchodzącego w skład 23 Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Opisałem jedną z akcji przeprowadzoną w Sosnowcu, która sprawiła, że Gestapo zintensyfikowało działania mające doprowadzić do rozbicia oddziału.
Po udanym ataku Ordonowców na konwój wiozący pieniądze dla kopalni Hrabia Renard Niemcy rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę działania operacyjne. W ich wyniku ustalono przybliżoną lokalizację bunkra, który znajdował się w lesie pomiędzy sławkowskim przysiółkiem Groniec a Strzemieszycami Wielkimi.

Już na początku września 1943 roku Komenda Okręgu Śląskiego AK ustaliła, że niemiecki okupant przygotowuje wielką obławę na partyzantów. W związku z tym do „Ordona” wysłano por. Tadeusza Kłapcię ps. „Czeladnik” z rozkazem natychmiastowego opuszczenia bunkra. Jan Milton postanowił jednak poczekać z wykonaniem rozkazu jeszcze jeden dzień. Chodziło o dodatkowy czas na przetransportowanie zapasów żywności znajdujących się w obozie oraz w zabudowaniach pobliskiego gospodarstwa. Decyzja ta niestety okazała się zgubna w skutkach.
W południe 7 września, żandarmeria powiatu olkuskiego wraz z policją olkuską i sławkowską, a także kompanią policji z Maczek pod dowództwem sosnowieckiego Gestapo rozpoczęły obławę. Siły niemieckie prowadzone przez konfidentów dotarły na przedpole partyzanckiego obozu. Ordonowcy stanęli do walki. Niestety, nie jest znany jej przebieg. Najprawdopodobniej bój trwał do rana. „Ordon” w czasie rozpoczęcia ataku znajdował się poza obozowiskiem. Dowiedziawszy się o obławie, przedarł się do swoich ludzi. Zapewne musiał zdawać sobie sprawę z beznadziejności sytuacji oraz konsekwencji, jakie niosła walka z dużymi siłami dobrze uzbrojonego wroga. Zginęli wszyscy. Nie wykluczone, że nie chcąc dostać się w ręce Gestapo, ostatni pozostali przy życiu popełnili samobójstwo.

Niemiecki raport sporządzony tuż po zakończeniu obławy podaje: „22 bandytów poległo, 1 został ranny i 1 kobieta aresztowana”. W raporcie spisanym następnego dnia liczba zabitych wzrosła do 26 oraz 8 aresztowanych. Po stronie niemieckiej straty wyniosły 20 zabitych i kilkudziesięciu rannych.
Po dziś dzień nie ma pewności co do personaliów wszystkich poległych i pomordowanych*. Źródła podają różne dane – od kilkunastu do 26 osób. Powodem takiego stanu rzeczy może być fakt, że Niemcy nie poprzestali na zlikwidowaniu oddziału i w odwecie zamordowali kilku okolicznych mieszkańców podejrzanych o współpracę z partyzantami AK. Szczególnie bestialsko postąpiono z Bronisławą Heliak ze Strzemieszyc i jej dwójką synów – rodzinę spalono wraz z domostwem. Ponadto dwie osoby znajdujące się na liście poległych partyzantów zostały aresztowane w innych okolicznościach, po czym stracone w KL Auschwitz.
Z oddziału „Ordona” ocalało kilku partyzantów, którzy w czasie obławy znajdowali się poza obozem. Po rozbiciu formacji, przeszli oni na teren powiatu zawierciańskiego i przyłączyli się do oddziału PPS – WRN / AK Stanisława Wencla, „Twardego”, z którym kontynuowali walkę z okupantem.
Ciała poległych akowców oraz cywili zostały przewiezione na rozkaz Niemców do Strzemieszyc w okolice skrzyżowania ulicy Rudnej ze Strzemieszycką. Chodziło o to, aby miejscowa ludność mogła dokonać identyfikacji ciał, co mogłoby przyczynić się do dalszych represji. Dziś w tym miejscu znajduje się tablica pamiątkowa przypominająca o tych tragicznych wydarzeniach.
Istnieją także dwa inne miejsca przywołujące pamięć o Zagłębiowskiej reducie Ordona. Przy drodze ze Strzemieszyc do Grońca weterani zagłębiowskiego ruchu oporu, Mieczysław Klein i Wenancjusz Lachowicz, wznieśli w 1992 r. obelisk upamiętniający ostatni bój oddziału. Stąd można wyruszyć do odległego o ok. 900 metrów miejsca, w którym znajdował się partyzancki obóz. Aby tam dotrzeć, należy podążyć leśną drogą biegnącą na wschód. Następnie na skrzyżowaniu dróg skręcić w prawo (zgodnie z kierunkiem umieszczonej na drzewie białej strzałki). Następnie za wskazaniem kolejnej strzałki skręcić ponownie w prawo w wąską biegnącą w głąb lasu ścieżkę. Namalowane na drzewach symbole Polski Walczącej doprowadzą nas do betonowego postumentu zwieńczonego stalowym krzyżem** – symbolicznego miejsca pamięci o partyzantach od „Ordona”.




Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński
Centrum Informacji Miejskiej, tel. 32 265 60 04
* Sprzeczne informacje (lub ich brak) pojawiają się także w przypadku innych aspektów działań grupy „Ordona”. Tajemnica i dyskrecja były i nadal są podstawowymi zasadami konspiracji.
** Miejsce ostatniej walki oddziału „Ordona” zostało wskazane budowniczym obelisku na początku lat 90. Oznaczone było przy pomocy drewnianego, przybitego do drzewa krzyża.