Wywiad z Prezydentem Sosnowca, Arkadiuszem Chęcińskim
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z nowym Prezydentem Miasta.
Uroczyste ślubowanie na prezydenta miasta już za Panem. Jakie pierwsze decyzje Pan podjął?
Powołałem pierwszego zastępcę, którym został Mateusz Rykała. Druga decyzja będzie dotyczyć organizacji Sylwestra. Chcielibyśmy, żeby to była prawdziwa zabawa sylwestrowa w dobrych warunkach, może jeszcze nie na miarę dwustutysięcznego miasta, bo zostało już zbyt mało czasu, ale zamierzamy zorganizować imprezę przed Urzędem Miejskim w Sosnowcu.
Czyli zupełnie nowa koncepcja…
Sprawdzaliśmy prognozę pogody i wstępnie okazuje się, że zimy nie będzie. Robienie Sylwestra na Górce Środulskiej, kiedy nie ma śniegu, w miejscu, gdzie ludzie grzęzną w błocie, jest bez sensu.
Pojawiły się informacje, że klub PO zawarł ciche porozumienie z klubem PiS…
Dlaczego? Przecież więcej stanowisk w Radzie Miejskiej otrzymali radni klubów SLD i Niezależni niż radni klubu PiS.
Jednak kluczowe stanowisko przewodniczącego Rady Miejskiej, jak i szefa Komisji Rewizyjnej, objęli przedstawiciele klubu PiS. Czy tylko dziennikarze widzą to „ciche” porozumienie i dyskretne odsunięcie od władzy klubu SLD?
Oczywiście, można mówić o porozumieniu z PiS -em. Jednak równie dobrze chciałbym, żeby media plotkowały o porozumieniu z Niezależnymi i SLD. W ciągu kilku dni po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wyborów wystąpiłem do wszystkich radnych z listem otwartym, prosząc o poparcie przed drugą turą wyborów i informując, że mam zamiar współpracować ponad podziałami partyjnymi z każdym radnym, jeśli tylko zamierza pracować na rzecz Sosnowca. Jeżeli radni tę chęć współpracy odrzucą, to tak na prawdę oznacza, że nie zależy im na naszym mieście. Jestem otwarty na współpracę i próbuję zrealizować nową koncepcję współrządzenia miastem, stąd radni wszystkich klubów, zostali powołani na kluczowe stanowiska w Radzie. Największym naszym problemem jest to, że olbrzymi potencjał miasta jest uśpiony. Chcemy go obudzić i myślę, że każdy radny, niezależnie, z jakiego ugrupowania się wywodzi, chce tego samego. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Czy zdradzi Pan, kto w dalszej kolejności obejmie stanowisko zastępcy prezydenta? Na giełdzie pojawia się coraz więcej nazwisk. Kogo Pan szuka na to stanowisko?
Ekspertów. Prawdziwych samorządowców, profesjonalistów, którzy mają szeroką wiedzę z danej dziedziny. W głowie mam już kilka nazwisk. Giełda z nazwiskami działa, to zdrowa konkurencja, może nawet uzyskam konkretną podpowiedź, kogo powołać…
Czy wciągu czterech lat zamierza Pan zrealizować jakąś sztandarową inwestycję? Mówi się o budowie stadionu, hali sportowej czy też kompleksowej modernizacji ulicy Modrzejowskiej…
Najgorszą rzeczą jest mówienie o inwestycjach sztandarowych czy najważniejszych, bo to jest, z mojego punktu widzenia, lekceważenie części mieszkańców. Jeśli mówimy o inwestycji, która będzie na Juliuszu czy Kazimierzu, to można od razu zapytać, dlaczego nie na Niwce czy w Milowicach? Każda inwestycja, która będzie realizowana, niezależnie, czy będzie to inicjatywa miejska czy prywatna, jest ważna i żadnej nie można lekceważyć. W pierwszej kolejności będziemy kontynuować modernizację układu drogowego, budowę skrzyżowań i rond. Zamierzamy ściągać inwestorów, zająć się termomodernizacją poszczególnych osiedli i rewitalizacją terenów powygaszanej kopalni „Kazimierz Juliusz”. Budowa stadionu? O ile mieszkańcy tego będą chcieli. Tak poważne inwestycje powinny być szeroko konsultowane z mieszkańcami. Ich zdanie jest najważniejsze. Będziemy unikali typowo pomnikowych inwestycji. Wybudować nie jest trudno, znacznie trudniejsze jest to, by znaleźć środki na utrzymanie tych obiektów. Oczywiście, jeśli przyjdzie prywatny inwestor z konkretną propozycją, który będzie prosił jedynie o wsparcie miasta w uruchomieniu inwestycji, to jesteśmy do dyspozycji. Dziś jednak musimy zadbać w pierwszej kolejności o to, by mieszkańcy mieli dobre drogi, chodniki, place zabaw i…kanalizację. Ważne jest to, by w XXI wieku, mieszkańcy żyli na miarę tego wieku, a nie wieku XIX.
Jaki jest pomysł na to, by zatrzymać mieszkańców w Sosnowcu i przekonać innych, że warto wybrać właśnie to miasto?
Ciężko odwrócić czy zatrzymać tę tendencję odpływu mieszkańców. Nie będę twierdził, że jest inaczej. Ma ona wiele przyczyn. Na pewno jednak można tę niekorzystną sytuację hamować. Są proste rzeczy, które mają na to wpływ. Mówiąc nie co kolokwialnie, kiedy mama z dzieckiem, chce wyjść na spacer, to nie powinna przewrócić się na krzywym chodniku. W promieniu 10 minut od ich miejsca zamieszkania powinien znaleźć się park jordanowski i to na dodatek taki, który zapewni rozrywki nie tylko dla dziecka, ale i tych znacznie starszych. Miasto powinno być czyste, zadbane i przyjazne mieszkańcom. Kampania
wyborcza pokazała, że dla ludzi ważne są drobne sprawy, które trzeba załatwić, bo utrudniają im codzienne funkcjonowanie.
Czy planuje Pan obniżenie podatków i opłat lokalnych?
To kwestia do zastanowienia i dyskusji. Już dziś mogę zapewnić, że planuję obniżenie podatku od środków transportowych.
Przed nami nowa perspektywa unijna. Na co będziemy się starali pozyskać środki?
W pierwszej kolejności, za nim zapadną decyzje, musimy przeanalizować, co na si poprzednicy już zaplanowali i jakie dokumenty przygotowali. Część planowanych inwestycji jest znana i nie wzbudza kontrowersji, jak na przykład budowa stacjonarnego hospicjum czy poprawa układu komunikacji miejskiej. Cześć projektów znalazła się już także w Kontrakcie Regionalnym i będzie realizowana.
Czy spróbuje Pan zacieśnić współpracę z zagłębiowskimi miastami?
Zdecydowanie. Obiecałem urzędnikom w Dąbrowie Górniczej, że pierwszą „zagraniczną” podróż wykonam do Dąbrowy Górniczej, która jest dla mnie wzorem do naśladowania. To miasto, które potrafiło znakomicie wykorzystać fundusze europejskie i możliwości rozwoju. Jadę do Dąbrowy i nie boję się tego powiedzieć wprost, żeby się uczyć i wykorzystać ich
cenne doświadczenia. Poza tym chciałbym się też spotkać z prezydentem Będzina, Łukaszem Komoniewskim i porozmawiać o budowie wspólnej hali sportowej. Myślę, że mogłaby powstać hala sportowa na granicy dwóch miast, Sosnowca i Będzina. Byłaby to nasza wspólna inwestycja. Dobra współpraca zapowiada się także z burmistrzem Wojkowic, Tomaszem Szczerbą, równie dobra z burmistrzem Czeladzi, Zbigniewem Szaleńcem, byłym wiceprezydentem Sosnowca.
Skoro już rozmawiamy o współpracy miast, toczy należy wyjść z Górnośląskiego Związku Metropolitalnego?
Nie, ale należy dokonać jego reformy. Najtrudniejsza sprawa, to ustawa metropolitalna, której ciągle nie ma. A jej brak hamuje rozwój GZM -u. Myślę, że przyszła pora na to, by prezydenci miast opracowali własny projekt ustawy metropolitalnej i pokazali posłom, że na leży w końcu ustawę uchwalić. Moja propozycja jest skierowana do wszystkich prezydentów
GZM -u: napiszmy wspólnie wreszcie tę ustawę. Przedstawię ten pomysł na najbliższym posiedzeniu GZM -u.
Objął Pan najważniejszy urząd w mieście. Stres? Strach czy na dzieja?
Przede wszystkim ogromna odpowiedzialność. Z Urzędu Marszałkowskiego wyniosłem wielkie doświadczenie i dzisiaj uważam, że nie ma się czego bać. Trzeba po prostu ciężko pracować, bowiem, że ciężka i uczciwa praca przynosi efekty.
Czego Pan życzy mieszkańcom z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku?
Życzę, by ta energia, którą widzę i odczuwam, nadzieja i oczekiwanie zmian, zostały przekute w działa nie i przyniosły upragnione cele. Życzę mieszkańcom przede wszystkim zdrowia, szczęścia i pomyślności. Okres świąteczny to okres ładowania akumulatorów, jakimi są nasze
serca. Gdy spotykamy się w tym czasie z bliskimi, przyjaciółmi i znajomymi, rozmawiamy o naszym co dziennym życiu i nie zajmujemy się polityką. Życzę, by ta pozytywna energia, która jest pompowana w tym okresie do naszych serc, wystarczyła nam na kolejnych dwanaście miesięcy, byśmy się mogli ponownie spotkać przy świątecznym stole. Szczęśliwego 2015 roku, by choć część marzeń udało się zrealizować!