Tym razem dzielę się z państwem zbiorem archiwalnych fotografii wykonanych w połowie lat 70. Ich autorem jest pan Konrad Pająk. Mogę zaprezentować je dzięki uprzejmości państwa Zofii i Jerzego Jeleńskich, od których je otrzymałem. Zdjęcia te stanowią cenny zapis odchodzenia w niebyt starej zabudowy głównej ulicy Zagórza. Dla lepszej orientacji dołączam fotografie, które wykonałem w lutym tego roku. Zapraszam na spacer w przeszłość
W okresie międzywojennym ulica ta nosiła imię Mieroszewskich – słynnego rodu właścicieli ziemskich, który oprócz Zagórza związany był także z Będzinem, Mysłowicami oraz Siemianowicami Śląskimi. Podczas II wojny światowej niemieccy okupanci zmienili nazwę na Hauptrstrasse. Następnie Hauptstrasse została zastąpiona przez Armię Czerwoną. Taki stan rzeczy trwał do lipca 1975 roku, gdy miasto Zagórze zostało przyłączone do Sosnowca. Zapewne nikt nie ośmieliłby się zmieniać istniejącej nazwy, gdyby nie fakt, że w Kazimierzu Górniczym miesiąc wcześniej przyłączonym do Sosnowca również znajdowała się ulica Armii Czerwonej. Chęć uniknięcia zdublowania nazw była dość istotnym powodem. Na nowego patrona ulicy wybrano szeregowego czerwonoarmistę Iwana Kamyszewa. Pochodzący z Ukrainy młody żołnierz został bohaterem po tym, jak z wiązką granatów rzucił się pod niemiecki pojazd pancerny. Działo się to podczas ofensywy Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku, w okolicach ul. Sobieskiego. Na fali przemian ustrojowych, w marcu 1991 roku Rada Miasta Sosnowca dokonała zmiany nazw aż siedemdziesięciu ulic. Pośród nich znalazła się także ulica Kamyszewa. Przemianowano ją na Braci Mieroszewskich. Przyznam, że zupełnie nie rozumiem intencji, jakie stały za takim właśnie wyborem. Wszak o ile mi wiadomo, na przestrzeni dziejów enigmatyczni „Bracia Mieroszewscy” nie byli z Zagórzem w jakikolwiek sposób związani. Ojciec i syn to i owszem – mam tu na myśli ostatniego przed rozbiorami starostę będzińskiego Stanisława Mieroszewskiego oraz jego syna hrabiego Józefa Mieroszewskiego. Badając drzewo genealogiczne tej rodziny, można się utwierdzić, że w odniesieniu do Zagórza o żadnych „braciach” mowy być nie może. Pozostawmy jednak tę historyczną zagadkę i spójrzmy na Zagórze nieco młodsze niż to, które istniało w czasach Mieroszewskich.
Nasz spacer rozpoczynamy w pobliżu miejsca, gdzie ulica o niezwykle intrygującej nazwie – Sezamkowa (dawniej Róży Luksemburg) łączy się z ulicą Braci Mieroszewskich. Za plecami fotografów znajduje się część Zagórza nie bez powodu zwana Mecem (dawniej pisanym jako Metz). Obiektywy aparatów fotograficznych skierowane są w kierunku północnym. Wzdłuż ulicy ciągną się sterty gruzu i ruiny. Są to smutne pozostałości po domostwach, w których jeszcze nie tak dawno toczyło się życie. To właśnie o ten teren poszerzono widoczny na zdjęciach fragment ulicy Br. Mieroszewskich. Na poboczu drogi leżą sporej średnicy rury, które niebawem znajdą się pod powierzchnią jezdni. Wysoki kanciasty budynek to istniejący po dziś dzień (nieco nadbudowany) dom rodziny Gierszów. Odznaczająca się na tle nieba piramida to ściana szczytowa urzędu gminy, a później Urzędu Miasta Zagórze (prawa miejskie 1967-1975).
Najprawdopodobniej zdjęcie to zostało zrobione nieco wcześniej niż pozostałe. Świadczą o tym widoczne w głębi kadru drzewa, których próżno szukać na następnej fotografii.
Na tym zdjęciu sporo się dzieje. Ktoś majstruje przy ciężarówce, która być może za chwilę wywiezie kolejną partię gruzu. Fiat 125p wyposażony w budzące respekt zderzaki wzmocnione tzw. kłami sygnalizuje skręt w ulicę PKWN (wcześniej Krakowska, obecnie Szymanowskiego). Nieco przysłonięta żółta tablica wskazuje drogę do kopalni Czerwone Zagłębie. Nieco dalej widzimy karetkę pogotowia (Fiat 125p kombi), a tuż przed nią parę na motocyklu. Kierujący ręką sygnalizuje skręt w ulicę Dzierżyńskiego (dawniej Kościelna, obecnie ks. Popiełuszki). Trwają prace rozbiórkowe budynku Urzędu Miejskiego, panuje ogólny rozgardiasz. Przechodnie z zainteresowaniem obserwują, co się dzieje. Po prawej stronie widzimy świeżo wzniesiony budynek Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektrycznych (szkoła działała pod patronatem Fabryki Silników Elektrycznych Małej Mocy „Silma”). Niektórzy pamiętają jeszcze, że w jego miejscu znajdował się wcześniej sklep z artykułami papierniczymi oraz skup butelek. To czego nie zobaczymy na zdjęciach, to kryjący się poza kadrem po prawej stronie pomnik poświęcony żołnierzom Armii Czerwonej.
Nadal podążamy ul. Braci Mieroszewskich. Po prawej stronie z ulicy Rewolucji Październikowej (wcześniej Leśna, obecnie Dmowskiego) wynurza się karetka pogotowia. Po lewej stronie widzimy efekty dzieła destrukcji. Są pośród nich relikty słynnego, szczycącego się barwną historią baru „Texas”. W jego okolicach widzimy dwóch stróżów prawa, którzy niczym szeryfowie rodem z Dzikiego Zachodu strzegą ładu i publicznego porządku. Nieco dalej, tuż za wylotem ulicy Północnej (obecnie Lelewela) widnieje spory budynek, w którym mieściła się poczta oraz ośrodek zdrowia – to ta ceglano-szara bryła. W ciągu niewidocznych na zdjęciu zabudowań po prawej skrywają się: przedszkole, szkoła nr 1 (zwana męską) oraz prowadzona przez siostry zakonne ochronka. W oczy rzucają się dwa samochody FSO warszawa – ambulans i sedan. Zapewne zbieg okoliczności sprawił, że na poprzednim zdjęciu uwieczniono dwa Fiaty 125p w takich samych konfiguracjach nadwozia. Obecnie w tym miejscu znajduje się rondo Jacka Siemieńskiego, a układ drogowy uległ znacznym zmianom.
Stoimy tyłem do przejścia dla pieszych przy Szkole Podstawowej nr 9. Po lewej znajduje się blok (Braci Mieroszewskich 59 c), a na prawo
niegdysiejsza duma Zagórza – Supersam. Wcześniej w jego okolicy funkcjonował wciąż z nostalgią wspominany przez rzesze stałych
bywalców lokal „Roma”. Widoczna na pierwszym planie niepozorna ulica jest jednym z tych miejsc, które w sposób szczególny mogły zapisać się w dziejach świata. Otóż właśnie tutaj 15 lipca 1959 dokonano zamachu bombowego na przywódcę ZSRR Nikitę Chruszczowa oraz I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę. Wybuch nastąpił dwie godziny przed ich przejazdem, w wyniku czego w zamachu lekko ranna została tylko jedna osoba. Na ironię zakrawa fakt, że w pobliżu miejsca wybuchu znajdował się komisariat Milicji Obywatelskiej, który mieścił się w nieistniejącej już willi (po prawej w miejscu pawilonu handlowo-usługowego). W głębi kadru widzimy charakterystyczne kamienice wzniesione jako część założenia patronackiego Towarzystwa Kopalń Węgla i Zakładów Hutniczych Sosnowieckich. Tuż za nimi trwa budowa bloków – kwadraciaków.
Docieramy w okolicę parku, który niesłusznie bywa nazywany „Parkiem na Kępie”. Robimy w tył zwrot. Za plecami mamy Mortimer, a przed sobą rząd
wspomnianych wcześniej kamienic. Onegdaj było ich osiem, ale do naszych czasów zachowały się dwie. Zostały one przebudowane w tak znacznym
stopniu, że trudno dostrzec w nich choćby ślady pierwotnego wyglądu – są to kamienice przy Braci Mieroszewskich 71 i 73. Pośród ciągu zabudowań
złocistą barwą wyróżnia się kiosk Ruch-u z charakterystycznie wyprofilowanym dachem. Tuż przy nim znajdował się przystanek autobusowy – obecnie jest nieco dalej. W lewej części kadru widzimy zabudowania, które w stu procentach wyburzono, by zrobić miejsce dla dwóch nowych pasów ruchu. Pomiędzy kamienicami (na lewo) kryje się skrzyżowanie z ulicą Kępa, a jeszcze dalej droga dojazdowa do szybu Józef (funkcjonował w okolicach dzisiejszego sklepu Biedronka). Pośród rozmaitych prywatnych biznesów prosperujących w okolicy Józefa w pamięci autochtonów zachowała się piekarnia u Dziubdziela. Zakład ten
za sprawą dobrej jakości oferowanych wyrobów bardzo często pojawia się we wspomnieniach zagórzaków. Cudowne smaki dzieciństwa kończą nasz
krótki wspólny spacerek. Ani się obejrzeliśmy, a w czasie zaledwie 47 lat pokonaliśmy 1100 metrów przestrzeni.
Artur Ptasiński,
Centrum Informacji Miejskiej