Sosnowieckie górnictwo, które było jednym z filarów rozwoju naszego miasta i przez lata dawało pracę wielu jego mieszkańcom, to już przeszłość. Jako ostatnia, w 2015 roku zakończyła swoją działalność kopalnia Kazimierz-Juliusz. Miasto przejęło kilka najważniejszych pokopalnianych budynków, które teraz dzięki funduszom unijnym do końca 2027 roku zmienią się nie do poznania i zyskają nowe funkcje. Pojawią się tu m.in. kawiarnia, żłobek, przedszkole i muzeum sosnowieckiego górnictwa. O inwestycji rozmawiamy z Jeremiaszem Świerzawskim, zastępcą prezydenta Sosnowca.
Kopalnia Kazimierz-Juliusz urosła do miana symbolu, bo była ostatnią działającą kopalnią nie tylko w Sosnowcu, ale i w całym Zagłębiu. Teraz ma szansę stać się nowym symbolem, bo zyska nowe życie, a nie jest sztuką coś zburzyć, tylko na nowo to zagospodarować. Dlaczego miasto zdecydowało się, aby te obiekty zrewitalizować?
Tereny po tej kopalni około trzech lat temu uzyskaliśmy od Spółki Restrukturyzacji Kopalń i to był przełomowy moment. To dziedzictwo kulturowe, bo związane z korzeniami tego miasta. Wiele osób z Kazimierza Górniczego i dzielnic wschodnich pracowało na tej kopalni i to stamtąd wyjechała ostatnia zagłębiowska tona węgla. Cały kompleks jest dość dobrze zachowany. Budynki są w całkiem niezłym stanie technicznym. Te najgorsze zostały wyburzone jeszcze przez SRK, ale to były tylko magazyny czy pomieszczenia na agregaty, które nie stanowiły waloru historycznego. Kiedy otrzymaliśmy te tereny, zleciliśmy wykonanie dokumentacji projektowej. Przygotowała ją warszawska pracownia PAS Projekt.
Dawni górnicy wiedzą, gdzie była lampownia, stacja ratownictwa górniczego czy maszyna wyciągowa. Te miejsca pozostaną, ale zyskają całkiem nowe funkcję. Co się zmieni i jak?
W budynku dyrekcji kopalni będzie się znajdowało muzeum górnictwa, które będzie prezentować historię nie tylko Kazimierza-Juliusza, ale wszystkich dawnych sosnowieckich kopalń. Z każdej chcemy coś pozyskać, żeby nie były to tylko suche opisy. W holu na dole zostanie odrestaurowana kaplica. Na piętrze będą z kolei pomieszczenia wystawiennicze. Na górze znajdują się dwie łaźnie łańcuszkowe. Jedną z nich odrestaurujemy tak, żeby pokazać jak to funkcjonowało w czasie kopalni. Pozostanie cały mechanizm i szafki ubraniowe. W drugiej hali łańcuchy będą tylko na górze a sama łaźnia będzie pełniła rolę auli, w której będą się odbywać spotkania i inne wydarzenia. Chcemy, aby nie powielało się to z działalnością Przystanku Otwartej Kultury Kazimierz, ale ją uzupełniało. Funkcje muzealne nie są w stanie utrzymać budynku, dlatego pozostałe pomieszczenia będą mieć inne funkcje. Część administracyjna dyrekcji zostanie nadbudowana o jedną kondygnację, a całość pomieści żłobek i dwa przedszkola nr 7 i 33. Będą mieć jedną wspólną kuchnię, wspólny ogród, tarasy i dwa place zabaw. Wejście będzie się odbywało pochylnią w dół tak, aby nie było żadnych barier. Stacja ratownictwa górniczego pozostanie miejscem, gdzie nadal będą ćwiczyć służby, ale będzie to też miejsce, które będzie można zwiedzać. Wróci tam wyposażenie w postaci aparatów ucieczkowych i innych przyrządów pomiarowych. W kilku miejscach w obiektach znajdą się też pomieszczenia biurowe na wynajem, z kolei maszynownia i magazyn będą przeznaczone na kawiarnię.
Pierwsze skojarzenie z kopalnią do zawsze wieża wyciągowa. Wśród obiektów, które przejęło miasto jest wieża dawnego szybu Kazimierz I, która ma się zmienić w wieżę widokową.
Aby było bezpieczniej, wieża zyska nową klatkę schodową. Na samej górze pomosty zostaną wzmocnione, a barierki podwyższone tak, aby można było bezpiecznie oglądać panoramę okolicy. Celowo zaprojektowaliśmy wieżę w kolorze żółtym, bo jest to kolor techniczny, kopalniany, w który malowane były różne elementy, w tym koła wyciągowe. Nie chcieliśmy też powielać kolorów wykorzystywanych w innych takich miejscach.
Część obiektów pokopalnianych jest zabytkowa. Czy to miało wpływ na proces projektowania? Czy coś go utrudniło?
Priorytetem było to, żeby wziąć pod uwagę walory historyczne. Projektując tego typu obiekty często zdarza się, że są dworce, kopalnie czy przędzalnie, które nie mają żadnych form ochrony zabytków, ale są dla danej miejscowości cenne społecznie. Od samego początku zakładaliśmy poszukiwanie pracowni projektowej, która ma doświadczenie przy takich obiektach. Pracownia, która ten przetarg wygrała zaprojektowała wcześniej podobny kompleks w Wałbrzychu (dawna kopalnia Julia, w czasach PRL KWK Thorez – red.), który dziś całkiem świetnie funkcjonuje. Takie były założenia, aczkolwiek przy projektowaniu były oczywiście różne zagwozdki i problemy, natomiast profesjonalizm pracowni pomógł nam przez to przejść.
Wśród tych miejsc, które przejęło miasto są też chociażby parking przed kopalnią czy położony obok zaniedbany skwer. Czy te miejsca też się zmienią?
Przejęliśmy również drogę prowadzącą od ul. Głównej do kopalni. Ona też się zmieni, bo dziś jest dziurawa i w złym stanie. Będzie budowany nowy wodociąg i przyłącze kanalizacyjne, a ramach odtworzenia będzie budowana nowa nawierzchnia. Parking zostanie, ale trochę się zmieni, bo nie będzie już parkowania bezpośrednio przed budynkiem. Tam będzie park zieleni i łąka kwietna tak, żeby trochę rozwiązać problem betonozy. Na skwerze planujemy przecinkę drzew i gałęzi. Będzie nowy układ alejek z przepuszczalną nawierzchnią. Pojawią się ławeczki, kwiaty, krzewy ozdobne i oświetlenie.
Pośrodku terenu przejętego przez miasto stoi ciepłownia. Przebiega też tamtędy ciepłociąg. Czy i budynek, i sieć zmienią swoją lokalizację?
Ciepłownia i ciepłociąg zostaną. Przy projektowaniu wzięliśmy pod uwagę dostarczania ciepła właśnie stąd. Współpraca z Dalkią jest dobra. Chcielibyśmy, żeby w przyszłości odrestaurowana została elewacja tego budynku.
Czy po zakończeniu prac na kopalni nadal będzie funkcjonowała podstacja pogotowia ratunkowego?
Tak. Będzie funkcjonowała nadal, a jej pomieszczenia zostaną dodatkowo wyremontowane. Będziemy chcieli tak prowadzić prace, by Zespół Ratownictwa Medycznego mógł przez cały czas funkcjonować. Widzimy po statystykach, że to miejsce było bardzo potrzebne. To poprawa bezpieczeństwa mieszkańców.
Nie byłoby tych prac, gdyby nie pozyskane przez miasto dofinansowanie. Co ta za środki i ile ich jest?
Wniosek o dofinansowanie w ramach tzw. obiektów kluczowych FST na rewitalizację terenów zdegradowanych składaliśmy wiosną tego roku. Trochę trwała weryfikacja wniosków, ale udało się i dostaliśmy dobrą informację o przyznaniu dofinansowania w wysokości 70,1 miliona złotych. Wkład własny w wysokości około 20 milionów złotych pochodzą ze środków gminy Sosnowiec. Zakładamy, że na przełomie stycznia i lutego upublicznimy postępowanie przetargowe na wyłonienie wykonawcy robót budowlanych. Mam nadzieję, że w drugim półroczu będziemy podpisywać umowę na roboty wraz z wyposażeniem.
Sosnowiec podpisał niedawno ze Spółką Restrukturyzacji Kopalń list intencyjny w sprawie przejęcia kolejnych gruntów po kopalni. Co z kolei tam mogłoby powstać?
Widziałbym tam budownictwo mieszkaniowe. Funkcja w mieście zależy od tego, czyj to jest teren i jakie ma możliwości. Jeżeli staramy się jako gmina o przejęcie tych nieruchomości, na co bardzo liczymy, to z pewnością będziemy chcieli, żeby pełniły funkcje społeczne, a funkcje społeczne to mieszkalnictwo. Jeśli nasz plan się powiedzie, to zainwestują tam nasze spółki MZBM, MZZL i SIM Zagłębie, ale część terenów będziemy chcieli oddać deweloperom, tylko na naszych warunkach dotyczących ilości czy wysokości budynków.
Na razie czas jednak na pierwszy etap. Kiedy zobaczymy pokopalniane obiekty już całkowicie odmienione?
Zakładamy, że będzie to końcówka 2027 roku.
Końcówka, a więc może Barbórka za dwa lata?
O! Byłoby idealnie.