Od zawsze w ich duszach gościły ciężkie brzmienia. Poznali się przez wspólnych znajomych, aż w końcu pojechali tramwajem na pierwszą próbę w sali w Energetycznym Centrum Kultury w Sosnowcu. Tak narodził się Hamulec, zespół, który tworzą młodzi ludzie z Zagłębia i Śląska, o którym jest coraz głośniej i to nie tylko dlatego, że grają metal z elementami punk rocka.
Hamulec, który w 2022 roku wydał swój pierwszy album „Na gapę” jest tuż po premierze nowego singla „Złorzeczenie”, który zapowiada kolejną płytę.
– Pojawi się we wrześniu. Konsekwentnie wydajemy single – pierwszy był w grudniu, potem w lutym i kwietniu, a kolejny teraz. We wrześniu zapraszamy z kolei na nasz drugi album. Już wiemy, że premiera odbędzie się w Komin Music Cafe w Sosnowcu i już teraz na nią zapraszamy – mówi Mikołaj Karolewski, wokalista i gitarzysta grupy. Oprócz niego w składzie Hamulca są jego brat Filip grający na perkusji, basista Kacper Sobczyk i gitarzysta Adrian Ossowski.
Materiał na nowy album jest już praktycznie gotowy, ale młodych muzyków czekają pracowite wakacje (z przerwą na wyjazd na Woodstock), bo dopracować i nagrać trzeba jeszcze trzy numery. Pierwszych sześć piosenek już czeka. Łączna ich liczba, czyli dziewięć jest taka sama jak na pierwszym krążku i członkowie zespołu śmieją się, że chyba stanie się to ich tradycją. Podobnie jak to, że tytuł każdego z numerów będzie stanowić jeden wyraz.
Na co dzień Hamulec tworzą menadżer sprzedaży, student grafiki na ASP, specjalista od mediów i PR-u oraz mechanik lotniczy, a zarazem student Politechniki. Panowie od zawsze słuchali ciężkich brzmień, które królowały na płytach w ich domach rodzinnych. U braci Karolewskich słuchało się punk rocka. Adrian w dzieciństwie poznawał heavy rocka, a Kacprowi nieobce były zespoły z black- i deathmetalowe. Wszystkie te brzmienia słychać dzisiaj w muzyce Hamulca.
Skąd właśnie taka nazwa?
– Jeździliśmy tramwajem na gapę właśnie na pierwsze próby i trzymaliśmy się właśnie hamulca bezpieczeństwa. Na początku miał być właśnie Hamulec Bezpieczeństwa, ale ostatecznie skróciliśmy to do jednego słowa. Rozważaliśmy też takie opcje jak Swojskie Wyroby oraz Lodzik na dachu, ale ostatecznie zostaliśmy jednak przy Hamulcu – opowiada Filip Karolewski.
W Sosnowcu Hamulec czuje się jak u siebie w domu, bo to tutaj, w Energetycznym Centrum Kultury im. Jana Kiepury, w salkach prób koło Komin Music Cafe zespół spotkał się na pierwszej próbie. Jak podkreślają, to właśnie tutaj zostali też nie tylko kolegami z zespołu, ale przy okazji i kumplami poza nim. Panowie poznali się dzięki wspólnym znajomym. Na początku wspólnego grania skład kapeli przechodził jeszcze pewne przeobrażenia aż osiągnął dzisiejszy efekt.
– Na początku spotykaliśmy się tylko na próbach, a potem zaczęliśmy chodzić również na piwo czy na imprezy. Zakolegowaliśmy się i powstała z tego fajna paczka. Teraz mamy już siebie dość, bo spotykamy się praktycznie co drugi dzień – śmieje się Adrian Ossowski.
Muzycy do dzisiaj wspominają pierwszy koncert, który w 2019 roku zagrali w garażu dla znajomych. Dzisiaj za sobą mają już występ na scenie Męskiego Grania w 2021 roku.
– Na Męskim Graniu dzisiaj, gdy muzyka metalowa nie jest już taka powszechna, pod naszą scenę, którą zorganizowano w małym kontenerku przyszło prawie 500 osób. Pomyśleliśmy wtedy, że chyba musimy w to wejść na poważnie – przyznaje Adrian Ossowski.
– Czy poczuliśmy się wyróżnieni? Byliśmy w studiu i coś nagrywaliśmy, gdy zadzwonił telefon z pytaniem, czy chcemy zagrać na Męskim Graniu. Byliśmy totalnie zaskoczeni, bo czuliśmy, że jesteśmy słabsi muzycznie, ale wiedzieliśmy też, że te dwadzieścia minut musimy wykorzystać najlepiej jak tylko się da. Ludziom się spodobało, nam się podobało i to był też moment, kiedy poczuliśmy, że chcemy tego więcej – dodaje Mikołaj Karolewski.
– Słyszeliśmy komentarze, że to jest prawdziwe męskie granie – zaznacza Kacper Sobczyk.
Członkowie Hamulca mają przydzielone role nie tylko na scenie, ale i poza nią. Szefuje Mikołaj, Adrian załatwia sprawy związane z koncertami, Kacper tworzy grafiki na single, płyty czy wydarzenia, Filip przygotowuje materiały na media społecznościowe. Głównym tekściarzem jest Mikołaj, ale nie pisze tekstów w stu procentach, bo każdy z Hamulcowych stara się dołożyć coś od siebie.
– To tak naprawdę dawno przestało być nas czterech. Są w zespole nasi dwaj cudowni fotografowie Kacper i Bartek, którzy nagrywają nam też świetne teledyski. Kuba i Alina jeżdżą z nami wszędzie i sprzedają merch. Jest też Szymon, nasz producent, który też nam pomaga i oczywiście nasi rodzice i nasze dziewczyny – mówią muzycy.
Piosenki Hamulca są w języku polskim, co w przypadku ciężkich brzmień nie jest wcale regułą.
– Ciężej się śpiewa po polsku, ale mamy duże przywiązanie emocjonalne do tego języka. Czasem tekst, który jest o śmierci czy nienawiści, prościej jest napisać właśnie po polsku. Jak brzmi hate czy love, a jak brzmi śmierć, nienawiść czy miłość? Nie możemy też, oczywiście przegiąć w drugą stronę, żeby nie zrobił się z tego pastisz – opowiadają członkowie Hamulca.
O tym, czym Hamulec zajmował się w wakacje, będzie się można przekonać już w drugiej połowie września, gdy światło dzienne ujrzy druga płyta zespołu