Antoni Zimnal to młody sosnowiczanin, uczeń IV Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica, w którym przygotowuje się do egzaminu maturalnego. Muzyką interesuje się od dawna, a szerszej publiczności dał się poznać jako uczestnik czternastej edycji telewizyjnego programu „The Voice of Poland”, którego został finalistą.
Jak to się stało, że trafiłeś do programu, który szuka najlepszych głosów w Polsce?
Do programu chciałem się już zgłosić w ubiegłym roku, ale przespałem przesłuchania, a dokładnie czas precastingów i nie wysłałem zgłoszenia. W maju udało mi się zgłosić w terminie i dostałem się do etapu przesłuchań w ciemno. Potrzebowałem zrobić coś innego niż do tej pory, trochę się rozwinąć i odpowiedzieć sobie na pytanie, która muzyka jest bliższa mojemu sercu. Czy klasyka, której uczyłem się do tej pory, czy jednak bardziej ciągnie mnie do sfery muzyki rozrywkowej.
I jaki wniosek?
Zrozumiałem, że mieszanie rozrywki z klasyką także może się przyjąć. Bardzo dobrze mi się śpiewa jazzowe klasyki, do których swego czasu ludzie potrafili się bawić, czyli utwory Franka Sinatry czy Binga Crosby’ego. Ten gatunek jest mi najbliższy. Muszę pracować nad głosem, by śpiewać poprawnie, z gracją i bezbłędnie wykonywać rozrywkowe, ale zarazem klasyczne utwory. Co ciekawe, sam słucham nieco innej muzyki. Lubię starego rocka, między innymi Elvisa Presleya i Eltona Johna.
Twoim trenerem wokalnym w programie był Marek Piekarczyk. Skąd taki wybór?
Wiedziałem, że chcę wybrać Marka Piekarczyka już wcześniej. Takie rady otrzymałem też od moich mentorów wokalnych. Byłem przekonany, że wzajemnie się zrozumiemy, że łączy nas podobna wrażliwość muzyczna, a jak się okazało i życiowa. Poza tym czułem do niego sympatię, bo oglądałem poprzednie edycje programu. Okazało się, że był to idealny wybór i trafiłem na właściwego człowieka. Najważniejsze były dla mnie nasze rozmowy, poza sceną, kamerami i próbami. Bardzo cenne były wszystkie jego rady, historie i anegdoty.
Który moment w programie był najtrudniejszy a który najbardziej ekscytujący?
Najtrudniejsze i najbardziej stresujące były dla mnie bitwy, ponieważ krótko przed ich emisją byłem chory. Nie mieliśmy dużo czasu na naukę piosenki, a mój rywal, z którym miałem się zmierzyć na scenie, był bardzo dobry. Najbardziej ekscytujące były live’y, zwłaszcza ten pierwszy. Z kolei podczas drugiego występu na żywo, podczas którego zaśpiewałem „Can you feel the love tonight”, czułem chyba największą ekscytację i ta piosenka najbardziej współgrała ze mną. Towarzyszył mi wtedy największy luz, jak i pragnienie sceny.
W programie dotarłeś do finału. Dla wielu osób jesteś zwycięzcą show. Jak dużo trzeba poświęcić czasu, by tak śpiewać?
Tak naprawdę, to nie… ćwiczę zbyt dużo i jest to przykry fakt. Muszę do tego podejść nieco poważniej. Uczę się w trakcie lekcji, słucham rad mojego mentora. Czasem lubię pośpiewać w domu, ale maksymalnie śpiewam… godzinę w tygodniu. Oczywiście, ćwiczenia są ważne, dla skali głosu, by lepiej śpiewać. Przede wszystkim to czas rozwija głos. Wszystko trzeba poukładać sobie w głowie. Kiedy ma się dobrego nauczyciela, a ja takiego posiadam, to głos sam się rozwija.
Co lubisz robić w wolnym czasie, kiedy nie śpiewasz?
Uprawiam sport i lubię aktywny tryb życia. Na ten moment, oprócz muzyki, skupiam się na nauce i przygotowaniach do matury w „Staszicu” oraz chodzeniu na siłownię.
Jakie masz plany już po programie? Czy możemy się spodziewać nagrania płyty?
Obecnie już mam kilka zleceń. Efekty jednego z nich będzie można usłyszeć już w Wigilię Bożego Narodzenia, o czym będę informował na swoich social mediach. Program na pewno otworzył mi głowę i zmotywował do działania. Nie wiem, czy wejdę w ten biznes już teraz z impetem, czy jeszcze chwilę poczekam i wybiorę inny moment. Na pewno chciałbym wydać własną płytę w ciągu najbliższych dwóch latach. Swoją twórczość zamierzam prezentować na wysokim poziomie i pragnę dalej się rozwijać. Przede mną jeszcze kilka lat edukacji. Myślę o studiach na akademii muzycznej.
Czego sobie życzysz z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku?
Chciałbym mieć w sobie dużą determinację, by nigdy nie odpuszczać i by w nadchodzącym roku wykorzystywać maksymalnie swój potencjał, nie marnować czasu i cieszyć się swoimi predyspozycjami, które otrzymałem.