W środę 9 lutego z okazji 117. rocznicy masakry robotników w hucie Katarzyna złożono kwiaty i zapalono znicze przed dawną hutą przy ul. Staszica i na mogile zamordowanych na cmentarzu przy ul. Zuzanny.
Początek 1905 roku był bardzo burzliwy nie tylko w Królestwie Polskim, ale i w całym Imperium Rosyjskim. Kilkuletni kryzys gospodarczy spowodował pogorszenie sytuacji najbiedniejszych warstw społecznych, zwłaszcza robotników. Przegraną dla cara Mikołaja II zakończyła się też wojna rosyjsko-japońska z lat 1904-1905. Gdy na początku roku opinia publiczna dowiedziała się o kapitulacji obleganej przez kilka miesięcy przez Japończyków twierdzy Port Artur na Dalekim Wschodzie, nastroje dalekie były od idealnych. 22 stycznia 1905 roku w Petersburgu doszło do wydarzeń, które zyskały potem nazwę krwawej niedzieli. W rozbitej przez carskie wojsko manifestacji zginęło nawet dwieście osób.
Echa krwawej niedzieli szybko dotarły do Królestwa Polskiego, zwłaszcza do jego najbardziej zindustrializowanych części, w tym do Zagłębia Dąbrowskiego. Na początku lutego rozpoczął się strajk w największych sosnowieckich zakładach pracy: fabryce Fitznera i Gampera (późniejszy Fakop), kopalni Renard (później KWK Sosnowiec) i hucie Katarzyna. 9 lutego podczas wiecu w kopalni Renard ustalono wspólną listę żądań strajkujących robotników. Górnicy i hutnicy walczyli m.in. o ośmiogodzinny dzień pracy, podwyżki zarobków, ale też utworzenie kasy emerytalnej, otwarcie szkół czy poprawę opieki lekarskiej.
Gdy wiec trwał, pojawiła się informacja, że w pobliskiej hucie Katarzyna do pracy przystąpiła grupa łamistrajków, rzekomo rozpalająca na nowo wielkie piece. Strajkujący wyruszyli wówczas do huty. Po wyłamaniu zamkniętej bramy okazało się jednak, że na terenie zakładu znajduje się rosyjskie wojsko, które szybko otworzyło ogień do robotników. Szacuje się, że w masakrze też zginęło 38 robotników, z kolei ponad stu zostało rannych. Dane na temat liczby ofiar i rannych są bardzo rozbieżne.
Taki stosunek do strajkujących robotników nie był w Królestwie Polskim niczym nadzwyczajnym. Około stu osób zginęło w styczniu w Warszawie podczas starć demonstrantów z wojskiem. 3 lutego wojsko rosyjskie zabiło 14 uczestników manifestacji w Radomiu. Dzień później około trzydziestu osób straciło życie w Kamiennej (dziś Skarżysko-Kamienna).
Robotników zamordowanych pod hutą Katarzyna pochowano we wspólnej mogile na cmentarzu na Środuli. Co roku na Wszystkich Świętych pali się tam wiele zniczy. Niedługo po odzyskaniu niepodległości przy bramie do dawnej huty z inicjatywy członków sosnowieckiej PPS ustawiono też tablicę upamiętniającą robotniczą masakrę, która w latach osiemdziesiątych została zastąpiona nową. Imiona robotników zabitych pod hutą Katarzyna nosi dzisiaj również wiele nazw ulic w rejonie Środuli czy Konstantynowa, jak np. Antoniego Frankiewicza, Stefana Jędryczki, Jana Makowskiego czy Władysława Pańczyka.
Zdjęcia: Maciej Łydek/UM Sosnowiec