Jana i Salomeę Rogozińskich, ich dzieci Adama, Alfreda i Wiktora oraz Pelagię Huczak-Springer upamiętnia tablica, którą odsłonięto we wtorek 10 grudnia przy Technikum nr 6 Grafiki, Logistyki i Środowiska przy ul. Legionów. Uhonorowana medalami Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata rodzina Rogozińskich w czasie II wojny światowej ukrywała Żydów, którym dzięki ich pomocy udało się przeżyć okupację.
Data odsłonięcia tablicy nie jest przypadkowa, bo 10 grudnia 1942 roku rząd polski na uchodźstwie wydał notę dyplomatyczną, w której poinformował świat o holokauście.
– Dziś my informujemy mieszkańców Sosnowca i cały świat, że Polacy ratowali Żydów w czasie II wojny światowej. Po drugiej strony tej szkoły znajdowała się ulica Szpitalna, gdzie stał budynek, w którym działa się ta historia. To też znak dla młodzieży, że przechodząc przez różne miejsca w Sosnowcu nie mamy świadomości, świadkami jakich dramatów były drzewa czy budynki – zauważył Jan Kwaśniewicz, naczelnik Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Dawna ulica Szpitalna, chociaż sama okolica zmieniła się nie do poznania, nadal istnieje i nie należy jej mylić ze Szpitalną w Zagórzu. Szpitalnej na Sielcu nadano w 1948 roku imię Władysława Dyląga, a od 1991 roku nosi imię Wincentego Witosa. Właśnie przy Szpitalnej mieszkała rodzina Rogozińskich z dziećmi. Pelagia Huczakówna, która była przybraną córką Jana Rogozińskiego, pracowała przed wojną w zakładzie szewskim, którego współwłaścicielem był Salomon Szpringer. Gdy w 1942 roku sosnowieccy Żydzi zostali przesiedleni do getta na Środuli, postanowiła pomóc swemu przedwojennemu chlebodawcy. Przyprowadziła go do domu przy Szpitalnej z bratem Pinchasem Szpringerem i szwagrem Majerem Borensteinem. Jan i Salomea Rogozińscy, mimo że Polakom za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci, zgodzili się, by cała trójka pozostała w ich domu. Ostatecznie na dłużej został tylko Salomon Springer. Pozostali zostali ulokowani na wsi. Później na Szpitalną sprowadzono również syna Salomona – Wolfa Springera, który potem został umieszczony i innej rodziny, której Pelagia Huczak płaciła z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży biżuterii Springerów i własnych oszczędności. Wszyscy ukrywający się dzięki pomocy Rogozińskich przeżyli wojnę.
– W 1947 roku Pelagia Huczak i Salomon Springer wzięli ślub, a w latach 50. wyjechali do Izraela. Pelagia Springer dopiero w 1997 roku odwiedziła Polskę. W Izraelu mieszkał też Majer Borenstein, który zawnioskował do Instytutu Jad Waszem o uhonorowanie rodziny Rogozińskich medalami Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata – mówiła Danuta Mikoda z katowickiego IPN-u, która przypominała też nazwiska innych sosnowieckich Sprawiedliwych: Jana i Bogumiły Chalińskich, Marii i Pawła Wyrwów, Marii i Franciszka Dziurowiczów, Elżbiety Florczak czy matki Teresy Kierocińskiej.
– To ważna chwila. Gdy zostałem prezydentem, mówiłem, że musimy odkrywać bohaterów naszego miasta i dziękować im za te niesamowite rzeczy, które robili. Gdy byłem młody, wydawało mi się, że Sosnowiec to miasto bez historii. Nie było pomników i tablic, nie było historii, a historia nigdy nie powinna być tajna. Mnie o niej opowiadali babcia, dziadek i rodzice. Dziękuję tym, którzy odgrzebują tę historię i dążą do tego, by prawdziwi bohaterowie Sosnowca byli tam, gdzie powinni być zawsze – powiedział Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.