Z Kurierem po Sosnowcu
Niczym nad studnią dusz krążą nad Ludowym duchy piłkarzy i kibiców.
Na zdjęciu widzimy ogromny baner z podobizną Włodzimierza Mazura – jednego z najlepszych piłkarzy „Zagłębia Sosnowiec”.
Ludowy w czasach młodości. Stadion poza imprezami sportowymi był również świadkiem licznych wydarzeń artystycznych. Zdjęcie udostępnił portal www.41-200.pl
Przed wejściem.
Ten widok jest zarezerwowany dla wychodzących na murawę.
Choć znajduje się na historycznej górnośląskiej ziemi, to należy do najważniejszych symboli Sosnowca i Zagłębia Dąbrowskiego. Został wzniesiony w latach 1954-56 na terenie miasta Szopienice. W pracach budowlanych (czyny społeczne) uczestniczyła głównie młodzież oraz pracownicy sosnowieckich hut. Nie bez powodu na miejsce inwestycji wybrano teren nad rzeką Brynicą – odwieczną granicą pomiędzy Śląskiem i Małopolską. Pomysłodawcom takiej lokalizacji przyświecała idea integracji mieszkańców dwóch sąsiadujących z sobą regionów. Czas pokazał, że eksperyment ten nie przyniósł spodziewanych rezultatów…
Obiekt miał stać się częścią większego założenia pod nazwą Park Kultury Fizycznej Sosnowiec – Szopienice. Z czasem stadion wraz z terenami przyległymi (Stawiki), należącymi częściowo do tzw. enklawy szabelskiej, włączono w granice naszego miasta. Podczas tej operacji nie wzięto pod uwagę faktu, że obiekt wybudowano na gruntach należących po części do osób prywatnych**. Miało to swe konsekwencje na początku lat 90., kiedy to właściciele owych nieruchomości upomnieli się o swoje. Dopiero po wielu latach sądowych zmagań i zadośćuczynieniu poszkodowanym, w 2004 roku miasto Sosnowiec stało się prawowitym i jedynym właścicielem spornych terenów.
Trybuna główna.
Pierwszy mecz na Ludowym* zaplanowano na 7 października 1956 roku. „Stal Sosnowiec” (tak wcześniej nazywało się „Zagłębie”) miała zagrać z drużyną Csepel SC z Budapesztu. Niestety, kiepska pogoda sprawiła, że władze miasta postanowiły odwołać uroczyste otwarcie. Mecz rozegrano na stadionie przy ul. Mireckiego, co z perspektywy czasu należy ocenić pozytywnie, gdyż „Stal” dostała baty aż 0:5.
Termin otwarcia stadionu przeniesiono na 21 października. Tym razem nie było niespodzianek pogodowych, co stało się dodatkową zachętą dla mieszańców spragnionych widoku ogromnej, pachnącej nowością, wspaniałej areny sportowej. Efekt był taki, że na obiekcie pojawiło się około 40 000 widzów i kibiców. Stadion dosłownie pękał w szwach, bo został zaprojektowany „zaledwie” na 34 557 miejsc (w tym 26 557 siedzących). Ustanowiony wówczas rekord frekwencji nigdy nie został pobity.
Przy wsparciu tak licznie przybyłej publiki piłkarze „Stali” stanęli na wysokości zadania i zremisowali 1: 1 z bydgoską „Gwardią”. Pierwszą, historyczną bramkę zdobył fenomenalny Czesław Uznański, który obecnie patronuje jednemu z rond na Starym Sosnowcu.
W barwach klubu.
Przyroda na Ludowym.
Ławka gospodarzy.
Dzisiaj leciwa konstrukcja złoty okres świetności zdaje się mieć już za sobą. Coraz trudniej utrzymać starzejącego się „dinozaura” w odpowiednim stanie technicznym i wizualnym. Pomimo planów budowy nowego stadionu los dostojnego staruszka nie rysuje się w czarnych barwach. Ma zostać ocalony i już jako zasłużony emeryt nadal będzie, w ograniczonym zakresie, pełnił swoje funkcje. Spacerując po koronie czy przesiadując na trybunach, nadal będziemy mogli delektować się tą szczególną atmosferą rodem z epoki największych osiągnięć naszego klubu, z epoki, która miejmy nadzieję będzie miała swych godnych kontynuatorów.
* Pośród proponowanych nazw dla stadionu znalazły się również i takie: Sosno-Sport, Sport i Hart, Olimpia-Sos, Salto -Gol. Wygląda na to, że wybrano najlepszą propozycję.
** Sosnowiec przejął te tereny od miasta Katowice, do którego w1960 roku zostały przyłączone Szopienice.
Leją na Ludowym.
W holu głównym budynku klubowego.
Pokój delegata.
Pokój sędziów.
Szatnia gości.
Tylko Zagłębie.
Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński
Centrum Informacji Miejskiej, tel. 32 265 60 04.
Podczas pracy nad artykułem korzystałem pomocy MOSiR-u w Sosnowcu oraz z materiałów udostępnionych przez Krzysztofa Polaczkiewicza. Serdecznie dziękuję.