W pierwszej części artykułu pokrótce przedstawiłem dzieje pałacu oraz wspomniałem o rodzinie Schoenów. Teraz zapraszam do zapoznania się z architekturą oraz wnętrzami tego romantycznego zamczyska.
Autorem projektu pałacu jest Ludwig Schneider. Ten niemiecki architekt zaprojektował ponad 40 kościołów – głównie na Śląsku. Patrząc na efekt jego pracy w Sosnowcu, możemy dojść do wniosku, że wprawiony w projektowaniu obiektów sakralnych architekt tym razem mógł popuścić wodzę fantazji i stworzyć budynek iście baśniowy – w stylu, który fachowcy określają mianem picturesque (malowniczy). Bryła pałacu jest bardzo złożona, jej widok wprawia umysł w osłupienie i zachwyt, może powodować oczopląs. Poszczególne elewacje to istny miszmasz stylistyczny – spotkamy tutaj elementy i detale neoklasycystyczne, neoromańskie, neorenesansowe, neobarokowe oraz secesyjne. Sporo tego jak na jeden budynek. Ale to nie koniec wyliczanki. Ponad pałacem góruje przepiękna wieża wzniesiona w stylu neogotyku angielskiego. Możemy zatem dopisać kolejny neostyl do naszej listy. Nadaje ona budowli charakter zamczyska, a właściwie to bajkowego zamku rodem z disnejowskich kreskówek. Coś w tym jest, skoro nawet osoby nieposiadające bujnej wyobraźni bez trudu potrafią rozpoznać w jednym z okien zamkowej wieży postać uwięzionej królewny. Ponoć niekiedy można nawet zobaczyć, jak nieszczęsne dziewczę macha do przechodniów chusteczką. Niektórzy gotowi są nawet przysiąc, że w pozbawionej wolności białogłowie rozpoznali Roszpunkę. Inni twierdzą, że najprawdopodobniej jest to jednak Fiona. Ewentualnych śmiałków, którzy zapragną osobiście potwierdzić personalia mieszkanki górnych rewirów pałacu, chcę uprzedzić, że obiekt posiada doskonałą ochronę, więc penetrowanie go na własną rękę jest równoznaczne z narażeniem się na kłopoty*. Aby tego uniknąć, można spróbować dołączyć do organizowanych (z rzadka) wycieczek lub wykazać się cierpliwością i poczekać na zmianę funkcji pałacu.
Centralną przestrzenią budowli jest przeogromny hol zwieńczony „pajęczynowym” świetlikiem. Króluje tutaj secesja. W czasach Schoenów stanowił on salon, w którym koncentrowało się życie rodziny. Hol oplata efektowna klatka schodowa, która umożliwia dostanie się do poszczególnych części pałacu. Wewnątrz murów znajdują się również wąskie „tajne” przejścia i klatki schodowe umożliwiające dyskretne przemieszczanie się wewnątrz budynku. Jedno z przejść prowadzi na taras znajdujący się od strony ulicy 1 Maja. W holu – salonie umiejscowiono okazały marmurowy kominek z nastawą, na której znajduje się personifikacja włókiennictwa. Ani trochę nie dziwi jej „honorowe” umiejscowienie – wszak dzięki pokaźnym zyskom płynącym z działalności w branży włókienniczej Franz mógł pozwolić sobie na wybudowanie tak wspaniałej rezydencji. W holu uwagę zwraca również tarcza herbowa z inicjałami właściciela: FS. Na reprezentacyjnym parterze znajdziemy także secesyjną jadalnię, klasycystyczny pokój muzyczny oraz przepięknie zdobioną, neorokokową salę balową utrzymaną w duchu horror vacui (z łac. lęk przed pustką). Na suficie sali balowej uwagę zwraca ogromny plafon z malowidłem, którego tematyka wciąż pozostaje nie w pełni odgadniona. Od 1923 roku pomieszczenia te pełnią rolę sal rozpraw – bardzo pięknych sal rozpraw.
O ile parter pałacu miał charakter wybitnie reprezentacyjny, o tyle pomieszczenia znajdujące się na pierwszym piętrze pierwotnie pełniły funkcje mieszkalne. Można dostać się do nich wprost z obszernej, zwieńczonej sklepieniem żagielkowym antresoli. Zachowała się w nich oryginalna stolarka drzwiowa oraz sztukaterie. Po przejęciu budynku przez sąd pomieszczenia te zostały zaadaptowane na biura. Podobny los spotkał okazałą oranżerię. Znajdowała się ona w południowo-wschodniej części pałacu. Dzisiaj trudno rozpoznać dawne przeznaczenie tej części budowli.
Dawny pałac Franza Schoena jest niczym kapsuła czasu. W przeciwieństwie do pozostałych sosnowieckich fabrykanckich rezydencji jego najcenniejsze wnętrza przetrwały próbę czasu – adaptacje do nowych funkcji obeszły się z nimi nader łaskawie (pomijając przebudowę oranżerii). Pozwoliło to na zachowanie oryginalnego wystroju oraz wielu istotnych detali. Z pewnością przyczyniły się do tego oszczędne inwestycje w substancję architektoniczną obiektu. Można by rzec, że owy minimalizm zakonserwował ten wspaniały zabytek w stanie, który mniej lub bardziej, ale jednak zbliżony jest do stanu z czasów, w których powstał jako wspaniała rezydencja jednego z budowniczych potęgi gospodarczej miasta Sosnowca**.
Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński
Centrum Informacji Miejskiej, tel. 32 265 60 04
* Do końca roku 2025 Sąd Rejonowy ma opuścić mury, które zajmuje od ponad stu lat (z przerwą na okres niemieckiej okupacji). Dla porównania rodzina Schoenów cieszyła się swą rezydencją przez zaledwie 20 lat. Dla zabytku nastanie nowa era. Miejmy nadzieję, że miejsce to stanie się bardziej dostępne dla zwiedzających. Konieczność wejścia w konflikt z prawem przestanie być jednym ze sposobów poznania pałacowych wnętrz.
**Doceniając niewątpliwe zasługi, należy pamiętać także o tym, że Schoenowie (oraz inni przemysłowcy) wyzyskiwali tanią pracę zagłębiowskich robotników. Warunki pracy i życia często były skrajnie trudne, co prowadziło do licznych strajków i protestów.