Tradycje wielkanocne w zagłębiu dąbrowskim
Przed nami Wielkanoc, nazywana także Wielką Niedzielą, Zmartwychwstaniem Pańskim, w prawosławiu: Pascha.
Najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie upamiętniające zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Jak obchodzono ją w naszym regionie w dawnych latach? Jakie niesie za sobą zwyczaje i obrzędy? Wszystko to w krótkim opracowaniu, w którym pomogła nam m.in.: Dobrawa Skonieczna-Gawlik z Muzeum Zagłębia w Będzinie.
Zwyczaje i obrzędy związane z Wielkanocą rozpoczyna w Środę Popielcową Wielki Post czyli czas przygotowania do śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Niedzielę Zmartwychwstania poprzedza Wielki Tydzień, który rozpoczyna niedziela palmowa, w Zagłębiu nazywana „wierzbną”. Jak wyjaśnia Dobrawa Skonieczna-Gawlik niedziele poprzedzające Wielkanoc miały swoje nazwy. – W chwili obecnej pewnie tylko wąska grupa osób o tym wie, ale nazywały się one Niedziela Starozapustna, Mięsopustna, Zapustna, Niedziela Wstępna (I niedziela postna), Sucha (II niedziela postna), Głucha (III niedziela postna), Śródpostna (IV niedziela postna), Niedziela Męki Pańskiej (V niedziela postna) i Niedziela Palmowa (VI niedziela postna) – wylicza.
Zatrzymajmy się przy Niedzieli Palmowej. W Zagłębiu Dąbrowskim palmy miały około metra wysokości, wykonane zaszyły z trzciny pospolitej, nazywanej palmą, a także cisu, kocanek tj. gałązek wierzby iwy, sosny, jałowca, brzozy oraz z różnych ziół takich jak: barwinek czy dziurawiec z dodatkiem zasuszonych kwiatów oraz wkomponowanymi w to elementami sztucznych kwiatów, bibuły czy kolorowego papieru. Zazwyczaj wykonywały je całe rodziny na kilka dni przed Niedzielą Palmową. Po święceniu przechowywano je m.in.: za obrazami świętych. W niektórych obejściach używano plam do okadzania krów, wkładano je do uli i gniazd gęsich. Poświęconym palmo przypisywano także właściwości lecznicze. Wśród zwyczajów obowiązywał przesąd, który mówił o leczniczych właściwościach bazi, zwłaszcza w kontekście jedzenia ich przez dziecko. Połykanie pączków gałązki wierzbowej, miało zapobiec chorobom gardła, płuc i wszelkim bólom. Również bydłu podawano w paszy aby zapobiec chorobom.
Bezpośrednio Wielkanoc poprzedzało Triduum Paschalne, czyli Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota. Każdy z tych dni to oczywiście celebrowanie uroczystości religijnych. Oczywiście był to także czas wzmożonych przygotowań do radosnego dnia Zmartwychwstania. Sprzątano domy i obejścia, rozpoczynały się też przygotowania kulinarne. W Wielki Piątek tak jak obecnie poszczono, stroniono także od ciężkiej pracy fizycznej. Nie oszczędzano się za to w kuchni, co dotyczyło oczywiście głównie płci żeńskiej. – Pracy w kuchni nie brakowało. W Wielki Piątek malowano, drapano i oklejano jajka. Najczęściej farbowano w łupinach cebuli, oklejano je rdzeniem z sitowia, kolorową włóczką, a nawet skrawkami tkanin – wylicza Dobrawa Skonieczna-Gawlik.
W Wielki Piątek przygotowywano także potrawy do święconki – szynka, kiełbasa, cielęcina wędzona, jaja, ser, chrzan, sól, pieprz, pieczono także chleby i placki z serem. W wodzie pozostałej po umyciu naczyń, w których zarabiano ciasto myto ręce i twarz, co miało zapewnić urodę i gładką cerę. Natomiast w wodzie pozostałej po ugotowaniu jajek dziewczęta myły włosy wierząc, że będą piękne i lśniące. W Wielką Sobotę święcono potrawy, a wieczorem także ogień i wodę. – Jeszcze w pierwszych latach po drugiej wojnie światowej istniał zwyczaj wkładania do poświęconego ognia drewienek złożonych w krzyż. Opalone krzyżyki zatykano później na krańcach pól w drugi dzień Świąt. Wierzono, iż uchroni to pola przed klęskami żywiołowymi i zapewni urodzaj – wyjaśnia etnograf z będzińskiego Muzuem.
W dawnych czasach w domach bogatych ludzi święcone zajmowało kilka izb mieszkalnych. Oczywiście wtedy ksiądz objeżdżał pałace, dwory, zaścianki i wioski święcąc przygotowane pokarmy. Ludność wiejska przynosiła potrawy w kilku koszach pod dwór, zostawiając kapłanowi część jaj.
Wielkanoc rozpoczynała się, podobnie jak dziś, od porannej mszy świętej, czyli Rezurekcji. Następnie zasiadano do stołu dzieląc się święconką. W tym dniu dawniej nie można było rozpalać ognia w piecu, dlatego większość potraw spożywano na zimno, czasami je tylko lekko podgrzewając. W tym dniu panował podniosły nastrój. Czas spędzano w towarzystwie bliskich i rodziny. Jedynie w okolicach Żarek, Mrzygłodu, Kromołowie, Koziegłów młodzi chłopcy obchodzili domy sąsiadów z życzeniami, za co dostawali po kawałku wędliny i placka.
Drugi dzień świąt to Lany Poniedziałek, w Zagłębiu zwanym mokrym poniedziałkiem i śmingusem. W tym dniu dominowała zabawa i harce. Wodą oblewano niemal każdego, oszczędzając jedynie osoby starsze. Mówiło się, że oblanie dziewczyny świadczy o jej powodzeniu. Polanie wodą miało zapewnić jej szybkie zamążpójście.
Opracował: Krzysztof Polaczkiewicz
Wykorzystano materiały m.in.: z blogiceo. nq. pl/zaglebianki/ „Wiosenne zwyczaje ludowe na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim” – K. Kaczok
Wielkanoc
„Na Wielkanoc przygotowują tutaj następujące święcone: szynkę, kiełbasę, cielęcinę wędzoną niekiedy jaja; ser, chrzan, pieprz i sól. Pieką też kołac i baby. Zabierając się do jedzenia święconego, przegryzają najpierw po kawałku chrzanu, następnie przygotowują następującą potrawę. Do zagotowanej serwatki, w której pływają zwarzone gruzły sera, wkładają pokrojoną w kawałeczki szynkę, kiełbasę itp. poczem jak trochę pomoknie zabierają się do jedzenia. Po zjedzeniu tej zupy jedzą dopiero święcone na zimno” Wzmianki o potrawach sięgają 1886 r. wg opracowania Stanisława Ciszewskiego „Lud rolniczo-górniczy z okolic Sławkowa w powiecie olkuskim”