90, a właściwie 93 lata minęły bardzo szybko. W lutym Koło Gospodyń Wiejskich „Porębianki” w Domu Gromadzkim w Sosnowcu – Porąbce obchodziło jubileusz 90-lecia istnienia. Z trzyletnim poślizgiem, ze względu na pandemię, kiedy zawieszono działalność koła, ale ostatecznie w tłusty czwartek udało się spotkać i świętować. Nie zabrakło wspomnień, gratulacji, prezentów i życzeń na kolejne lata.
Porębianki w tradycyjnych strojach wystąpiły na scenie, a dodatkowo swoje umiejętności zaprezentowali też uczniowie Szkoły Podstawowej nr 35 i przedszkolaki PM nr 35. Goście mieli okazję wspólnie biesiadować i zakosztować przysmaków przygotowanych przez gospodynie. Na stole pojawiły się pączki, faworki, ciasta, a także własnej roboty wędliny, pieczone mięsa, pasztety, sałatki czy smalec. Urodzinowy tort zafundował gościom poseł Mateusz Bochenek.
NOWA PLACÓWKA OŚWIATOWA
Wszystko zaczęło się ponad 90 lat temu. W Kronice Parafialnej z 1 marca 1930 r. znalazła się informacja o powstaniu Koła Gospodyń Wiejskich, zatytułowana „Nowa Placówka Oświatowa”. Założycielkami koła były Irena Czaplicka, Wanda Koziak, Maria Szmyła, Maria Podlejska, Helena Witas, Franciszka Łuckoś, Stefania Górecka, Józefa Sośnierz, Władysława Zawalska, Władysława Piotrowska i pani Stańczyk (imię nieznane). Jak wskazywała zamieszczona w kronice informacja: „Koło Gospodyń Wiejskich przy pomocy instruktorów i instruktorek rolnych przez pogadanki i odczyty, zwiedzanie wzorowych gospodarstw wiejskich i czytanie odpowiednich książek pragnie podnieść nie tylko gospodarstwo domowe kobiet, ale zająć się odpowiednio hodowlą drobiu, warzywnictwem i w ogóle sprawami wchodzącymi w zakres gospodarstwa, gdy mężczyźni pracują przeważnie w przemyśle, a cały ciężar spada na ich żony. Do Koła Gospodyń Wiejskich mogą zapisywać się wszystkie niewiasty, które chcą być dobrymi gospodyniami. Praktyczna i oszczędna gospodyni podwaja swój dobrobyt”.
– To było pierwsze tego rodzaju koło w Sosnowcu i jest obecnie najstarsze. Nie wątpliwie powstanie naszego koła ułatwiła zgoda pani inżynier Ireny Czaplickiej, która została prezesem koła. Była to właściwa osoba na właściwym miejscu, niezwykle ofiarna i pracowita – przyznaje Zofia Chlebowska, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich. – Pani Czaplicka była absolwentką Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i żony zawiadowcy kopalni „Juliusz”, działacza społecznego i samorządowego, inżyniera Mariana Czaplickiego – dodaje.
NIOSŁY KAGANEK OŚWIATY I SERWOWAŁY DOSKONAŁĄ KUCHNIĘ
Przez te wszystkie lata gospodynie prowadziły działalność edukacyjno-oświatową i kulturalną. Organizowały kursy kobiece, konkursy, szkolenia, wycieczki, przedstawienia teatralne i zabawy. Zajmowały się wszystkimi sprawami, związanymi z dbaniem o domowe ognisko, rodzinę i… zbilansowaną dietę. Interesowały się zatem warzywnictwem, ogrodnictwem czy hodowlą zwierząt. Pomocne w tym były szkolenia organizowane przez instruktorów rolnych, pogadanki, odczyty, a nawet zwiedzanie wzorowych gospodarstw wiejskich.
Obecnie w Kole Gospodyń Wiejskich działa prężnie 16 gospodyń, a koło liczy około 20 członkiń. Najstarsza gospodyni ma 95 lat, a najmłodsza jest po 60. Wszystkie gospodynie, wbrew przypisanej nazwie, nie tylko były i są gospodyniami, ponieważ nie zajmowały się wyłącznie domem, ale pracowały i wykonywały różne zawody. – Nie ukrywam, że okres naszej świetności miał miejsce około 20 lat temu. Koło liczyło około 30 gospodyń i było bardziej niż obecnie zaangażowane w życie lokalnej społeczności. Inne były także czasy i realia – mówi pani Zofia, która z niespożytą energią prowadzi koło już trzecią kadencję. – Spotykamy się raz w miesiącu w Domu Gromadzkim, dzięki uprzejmości zarządu Wspólnoty Gruntowej w Sosnowcu. Jeśli jest jakaś potrzeba, to spotykamy się częściej. Działalność prowadzimy dzięki wpłacanym przez nas składkom. Zdarzają się także sponsorzy. Pieczemy ciasta, przygotowujemy mięsa, wymieniamy się dobrymi przepisami. Do tego dochodzą robótki ręczne i ozdoby świąteczne oraz oczywiście, śpiew – dodaje pani Zofia.
93 LATA TRADYCJI I OBAWY O PRZYSZŁOŚĆ
Najlepsze życzenia pomyślności złożyli Porębiankom m.in. Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca, posłowie Mateusz Bochenek i Robert Warwas, a także… Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. – Uwielbiam gościć wśród was, Porębianek, bo zawsze w tym miejscu jest wspaniała atmosfera, energia i zabawa, dlatego też pozwoliłem sobie zaprosić do was prezydenta Sopotu – zapowiedział gościa prezydent Chęciński. Niespodziewany gość docenił panującą w Domu Gromadzkim w Porąbce atmosferę, gościnę, a także specjały, przygotowane przez gospodynie. – Jak na prawdziwe gospodynie przystało, jesteście wesołe, pogodne, wygadane i szczere do bólu. Jak tu tylko przyjechałem, to usłyszałem, że Sopot tej zimy był nieodśnieżony i że wasz prezydent na taką sytuację, by sobie nigdy nie pozwolił. Przepraszam za tę wpadkę, ale potwierdzam, że jesteście wspaniałe i życzę wam wszystkiego najlepszego – żartował Jacek Karnowski.
Najlepsze życzenia Porębiankom złożył także poseł Mateusz Bochenek. – Koło funkcjonuje już 93 lata. Członkinie koła kultywują piękne tradycje naszego regionu i naszej małej ojczyzny. Jest to kwestia bardzo istotna dla tworzenia naszej tożsamości. Dziękuję, że przekazujecie tę lokalną tradycję młodemu pokoleniu. Życzę kolejnych wspaniałych jubileuszy – stwierdził Mateusz Bochenek.
Lęk o przetrwanie koła jest jak najbardziej uzasadniony. Członkinie naturalnym cyklem życia odchodzą, a chętnych do zasilenia koła nie widać. – Młodsze osoby, niestety, nie chcą do nas dołączyć, zasłaniają się brakiem czasu, ale nie tracimy nadziei, że młodszemu pokoleniu uda się kontynuować naszą tradycję. Życzymy zatem sobie na kolejne lata, żeby nas – gospodyń było więcej, co najmniej 40 i by młodzież, która z nami współpracuje, z czasem do nas dołączyła – podsumowała pani Zofia.
TAJEMNICE ZAGINIONYCH SZTANDARÓW
Jak podaje Jan Dobrosław Jelonek w książce pt. „Historia Domu Gromadzkiego w Porąbce”, już w trzecim roku swojej działalności, czyli w 1933 r. Koło Gospodyń Wiejskich zakupiło materiał na sztandar i gospodynie przystąpiły do wykonania swojego godła. Sztandar został poświęcony 10 maja 1934 r. w kościele na Porąbce. W czasie II wojny światowej sztandar przekazano do kościoła. Po pewnym czasie jedna z członkiń koła, która podpisała volkslistę, bez wiedzy pozostałych, odebrała sztandar z kościoła. Po wojnie, zamierzała się zrehabilitować i odeprzeć zarzuty o zdradę, dlatego zaniosła sztandar, którego ochrona miała dowodzić jej polskości, do gminy na Kazimierz. Sztandar jej odebrano i niestety, przepadł. Po długich poszukiwaniach znaleziono jedynie wypruty obraz Matki Bożej. Gospodynie ufundowały nowy sztandar i poświęciły go w 1947 r. Dalsze losy tego drugiego sztandaru też są nieznane i na razie pozostają tajemnicą. Wiadomo że kolejny sztandar został ufundowany w 1966 r. i był on wspólny dla Koła Gospodyń Wiejskich i Kółka Rolniczego. Przetrwał do dnia dzisiejszego.
Sylwia Turzańska