Rodowici mieszkańcy Klimontowa nie lubią, gdy rejon Placu Papieskiego i osiedli przy ul. Gwiezdnej określa się częścią Zagórza. A mieszkańcy zagórskich osiedli nie wiedzą najczęściej o co chodzi. Obie dzielnice mają ze sobą wiele wspólnego, ale póki w latach 70. XX wieku nie zdecydowano o budowie nowych osiedli dla mieszkańców Huty Katowice, tereny między dzisiejszymi ulicami Lenartowicza i Hubala-Dobrzańskiego zajmowały głównie pola i łąki, przez które przebiegała istniejąca do dziś, choć poszatkowana przez bloki i osiedlowe uliczki Aleja Wolności zwana przez mieszkańców Kasztanami łącząca niegdyś zagórski i klimontowski dwór, a potem Mec z rejonem dzisiejszego klimontowskiego komisariatu policji.
Wylot Alei Wolności przy komisariacie policji w Klimontowie
Pierwsze historyczne wzmianki zarówno o Zagórzu, jak i o Klimontowie pochodzą ze średniowiecza. Im bliżej czasów nam współczesnych, rolnictwo było jednak wypierane przez kopalnie węgla. Obie dzielnice przez wiele lat należały do tej samej parafii i gminy. W końcu jednak obie uzyskały prawa miejskie i obie w tym samym czasie – w 1975 roku – zostały włączone w granice Sosnowca. I Zagórze, i Klimontów najbardziej zmieniła jednak sztandarowa inwestycja Polski czasów Gierkowskich, czyli Huta Katowice.
Na mapie z 1961 roku wszystko jest jeszcze po staremu. Pełną parą działają kopalnie Mortimer-Porąbka i Klimontów dając pracę mieszkańcom, wielu z których po pracy krząta się jeszcze po ogrodach, polach czy wśród zwierząt hodowlanych. Osiedle Mec pisze się jeszcze z francuska Metz, ale to tu na ówczesnym skrzyżowaniu ulic Czerwonej Armii (dziś Braci Mieroszewskich) i Polnej (dziś Lenartowicza) kończy się zwarta zagórska zabudowa. Główny trakt z Dąbrowy Górniczej w kierunku Niwki oczywiście istnieje, i nawet kursuje już tędy „osiemnastka”, ale w tym okresie to wciąż wąska, obsadzona drzewami droga wyłożona czerwoną klinkierową cegłą, która, swoją drogą, wyłoniła się w kilku miejscach spod asfaltowej nawierzchni przy budowie wiaduktu tramwajowego i przebudowie ronda Jana Pawła II.
Szlak dawnych Kasztanów wewnątrz dzisiejszych blokowisk
Ulica ta w tym czasie, naturalnie, w niczym nie przypominała dzisiejszej dwupasmowej arterii, a patrząc od Zagórza, pierwsze ważniejsze skrzyżowanie znajdowało się właśnie w miejscu wspomnianego ronda, gdzie można było skręcić w dzisiejszą ulicę Zaruskiego, by dojechać do działającego jeszcze wtedy szpitala zakaźnego i do zbiegu ulic Małe Zagórze i Kombajnistów, przez który przebiegał główny wówczas ciąg komunikacyjny między miastami Sosnowiec i Zagórze. Dalej droga biegła do przystanku autobusowego znajdującego się przy cmentarzu, który od zawsze chyba nazywa się Droga do Klimontowa. Ale do Klimontowa? Przecież to już Klimontów. W 1961 roku od ulicy Świerczewskiego (11 Listopada) odłączała się tu ulica 1 Maja (dzisiaj Hubala-Dobrzańskiego, w PRL-u zdążyła się jeszcze nazywać XXX-lecia PRL). Przez rejon tego skrzyżowania przebiegała też granica między Klimontowem a Sosnowcem. Rejon dzisiejszego Ronda Żołnierzy Wyklętych i dzisiejszej ulicy 11 Listopada (w starym przebiegu, który wciąż jest widoczny w rejonie ulic Kukułek i Podgórnej) należał już wtedy do Sosnowca. Na starych mapach widać też wyraźnie granicę pomiędzy Zagórzem a Klimontowem. To Zagórze było przez wiele lat siedzibą gminy, do której należał też m.in. Klimontów (do 1957 r. Klimontów był też częścią parafii w Zagórzu). 7 października 1954 roku ukazało się Rozporządzenie Rady Ministrów podpisane przez wicepremiera Hilarego Minca, na podstawie którego obwołano Klimontów osiedlem typu miejskiego i odłączono od Zagórza, które podobnie jak i Kazimierz też zostało osiedlem. Inne rozporządzenie, z 9 grudnia 1966 roku, podnosiło osiedla Klimontów, Porąbka i Zagórze do rangi miasta z ważnością od 1 stycznia 1967 roku. Granicę między osiedlami a potem miastami Klimontów i Zagórze wyznaczono mniej więcej w miejscu dzisiejszej ulicy Rydza-Śmigłego. Co ciekawe, mniej więcej w rejonie skrętu w dzisiejszą ulicę Zielonogórską od ulicy 1 Maja odbiegała w kierunku północnym ulica… Zagórska, która kończyła się w polach w rejonie dzisiejszego Placu Papieskiego.
Traktem łączącym Zagórze i Klimontów była wtedy Aleja Wolności. Szlak ten łączył początkowo zagórski i klimontowski dwór. Był obsadzony po obu stronach kasztanowcami, stąd zaczął być nazywany Aleją Kasztanową lub po prostu Kasztanami. Po raz pierwszy zdeformowała go budowa kopalni Klimontów. Aleja musiała obejść ją bokiem i do dzisiaj dociera w rejon komisariatu policji, w budynku którego dawniej mieściły się kopalniane biura. Stary trakt funkcjonował jednak aż do lat 70. Częściowo zachował się do dzisiaj, jak między Mecem a aleją Blachnickiego czy przy ul. Hubala-Dobrzańskiego, gdzie po klinkierowej nawierzchni nadal chodzi się czy jeździ do ogródków działkowych. Zupełnie jednak dawne Kasztany trudno sobie wyobrazić przy kapliczce w rejonie przedszkola ul. Koszalińskiej, która też jest pamiątką po dawnym przebiegu starego traktu. Mało kto pamięta już legendę o tym, że miała być postawiona w miejscu, w którym pod jednym z drzew piorun zabił matkę z córeczką. Fundatorem kapliczki miał być jej mąż i ojciec dziecka.
Kapliczka przy Kasztanach istnieje do dziś, znajduje się przy przedszkolu przy ul. Koszalińskiej
Ani w Zagórzu, ani w Klimontowie nie przypuszczano pewno, że ich życie zmieni decyzja z 1971 roku o budowie w Zagłębiu Dąbrowskim wielkiej huty. Zakład potrzebował pracowników, potrzebne były więc dla nich mieszkania. Jednym z terenów, które przeznaczono na te cele były obszary między Zagórzem a Klimontowem. Nowe bloki całkowicie zlały obie dzielnice ze sobą, stąd dziś problem z określeniem, gdzie kończy się jedna, a zaczyna się druga. Na powstawanie nowych osiedli reagowały też władze kościelne. W 1983 roku biskup częstochowski Stefan Bareła powołał w Sosnowcu wikariat pod nazwą Pola Klimontowskie. To nic innego jak dzisiejsza parafia NMP Różańcowej przy ul. Gwiezdnej. W Zagórzu czy w Klimontowie?
Względy historyczne to jedno, a funkcjonalne drugie. Lata siedemdziesiąte i budowa Huty Katowice całkowicie zmieniła Sosnowiec i całe Zagłębie Dąbrowskie. Dawnych granic nie ma już na mapie, ale wciąż żyją ci, którzy je pamiętają. Nie da się ukryć, że z historycznego punktu widzenia rejon ul. Gwiezdnej i Zielonogórskiej z Placem Papieskim to tereny Klimontowa. Ale równie dobrze nie da się ukryć, że funkcjonalnie teren ten zrósł się już na dobre z Zagórzem. Warto pamiętać o obydwu tych aspektach. Wszak domem nas wszystkich jest Sosnowiec.