Dworzec autobusowy przy Urzędzie Miejskim to dziś ważne miejsce na komunikacyjnej mapie Sosnowca. Mało kto pamięta jednak, że pojawił się tutaj całkowicie przypadkowo i tylko na pewien czas. Był początek lat siedemdziesiątych, gdy autobusy zaczęły jeździć do przystanku nazwanego wówczas Sosnowiec Nowotki. Dworzec planowany był wówczas w zupełnie innym miejscu, ostatecznie jednak nie powstał, a ponieważ w Polsce prowizorki są najlepsze, wciąż funkcjonuje obok UM.
Zarówno w Polsce międzywojennej, jak i pierwszych latach powojennych samochód był luksusem, na który pozwolić mogli sobie nieliczni. Pewno na wyznaczonej w połowie lat trzydziestych dzisiejszej ulicy Mościckiego dużo więcej było na początku pieszych, wozów i furmanek. Ulica ta, co ciekawe, nosiła wówczas – od lipca 1937 roku – imię marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Prezydent Ignacy Mościcki też miał już w Sosnowcu swoją ulicę, ale była to dzisiejsza Kościelna, którą powojenne władze zamieniły na powojennego prezydenta Bolesława Bieruta. Dzisiejsza ulica Mościckiego w założeniu biec miała poprzez środek nowej reprezentacyjnej części miasta. Ostatecznie koncepcja się zmieniła i za ulicą, która po wojnie zamiast Rydza-Śmigłego otrzymała imię Ignacego Daszyńskiego, dopiero w 1952 przemianowanego na Marcelego Nowotkę, wybudowano kilka wieżowców, a między nimi, ratuszem a budynkiem II LO im. Emilii Plater wytyczono bulwary. Powstała też restauracja Kolorowa i parking, na którym zmotoryzowani mieszkańcy przyjeżdżający do ówczesnego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej mogli zostawiać swoje syreny, warszawy i wartburgi.
Na początku lat siedemdziesiątych rozpoczęła się wielka przebudowa centrum Sosnowca. To wówczas wyburzono cenną tkankę miejską w postaci kina Zagłębie, restauracji Savoy i domów kolejowych przy ówczesnej ul. Czerwonego Zagłębia. Przebudową objęto wówczas również plac przed dworcem kolejowym, gdzie wówczas kończyła się trasa kilku linii autobusowych na czele z linią nr 8 do Katowic. Dworzec autobusowy docelowo miał się znaleźć po drugiej stronie torów kolejowych – w rejonie ul. Kilińskiego. Pierwszym etapem prac było przebicie tunelu pod torami łączącego Patelnię z ul. Kilińskiego, który miał łączyć oba dworce i centrum miasta, a bez którego dziś nie wyobrażamy sobie miasta. Na pierwszym etapie, jak wiemy, się skończyło. Ale ponieważ przebudowywano plac przed dworcem, to władze miasta postanowiły skierować ruch autobusowy na parking przy ul. Nowotki. Oczywiście, tymczasowo.
Ale przy organizacji ruchu wylano naturalnie dziecko z kąpielą, bo na ul. Nowotki skierowano wszystkie linie niwecząc plany sosnowiczan dotyczące przesiadek z autobusów na pociągi. Dopiero po sygnałach ze strony mieszkańców część linii skierowano przez dworzec kolejowy. Parking był jednak parkingiem, bo przez lata skarżono się, że brakuje tutaj toalet czy nawet zwykłych wiat. Te ostatnie pojawiły się tutaj dopiero po trzech latach. Dworzec stał się też przekleństwem mieszkańców bloków przy ówczesnej ul. Cedlera (dziś Urbanowicz). Niejednemu z nich podniosło się ciśnienie, gdy po dziesięciu latach funkcjonowania dworca na parkingu zmieni on status z tymczasowego na stały. Napisali w końcu do prasy.
– Prowizoryczny dworzec WPK przy Nowotki przetrwał do tej pory. Szaletów do chwili obecnej nie wybudowano, przez co wszystkie okoliczne bloki mają okropnie zanieczyszczone korytarze, schody i piwnice. Szczerze mówiąc, to właściwie trudno się temu dziwić. Ostatnio dotarty do nas informacje, że plac autobusowy przy Nowotki ma być przebudowany na dworzec WPK, czyli rozwiane zostały nasze złudzenia, że jednak zostanie on przeniesiony. Takiej koncepcji i takiemu
rozwiązaniu my mieszkańcy osiedla sąsiadującego z dworcem autobusowym — mówimy stanowczo — NIE – protestowali proponując, aby dworzec przenieść na tereny przy Ślimaku, za Sezamem, na targowisku przy Szklarnianej lub jak dawniej – przed dworcem PKP.
Co na to władze Sosnowca? – Niestety muszę mieszkańców osiedla przy przy ul. Cedlera rozczarować, w najbliższej perspektywie nie ma możliwości zmiany tego słana rzeczy. Przedstawione propozycje przeniesienia dworca WPK na nowe miejsce nie wchodzą w rachubę z tej przyczyny, iż wskazane miejsca nie odpowiadają wymogom. Plac przy targowisku nie wchodzi w rachubę z przyczyn ekonomicznych oraz rozwiązań komunikacyjnych, koło ślimaków jest tylko jeden skręt w prawo, co utrudniałoby wyjazd autobusów, za „Sezamem” plac również nie odpowiada wymogom przyszłościowym związanym z rozwojem komunikacji. Plac koło dworca PKP jest stosunkowo dobrym rozwiązaniem odpowiadającym także dyrekcji WPK, lecz nasi projektanci stwierdzają, iż w tym przypadku również mogą nie odpowiadać oczekiwaniom miasta. Tak więc w dalszym ciągu koncentrujemy się na projekcie przewidującym budowę nowoczesnego, dużego dworca WPK przy ulicy Kilińskiego, za dworcem PKP. Wiąże się to jednak ze znacznymi nakładami inwestycyjnymi, na które miasto w najbliższym okresie nie stać – odpowiedział na łamach „Wiadomości Zagłębia” ówczesny wiceprezydent Sosnowca Józef Stankiewicz.
W 1984 roku rozpoczęły się jednak prace, w wyniku których na dworcu ustawiono nowe wiaty typu warszawskiego. Zlokalizowano tu także kiosk, kwiaciarnię i dyspozytornię dla kierowców. Zajęła się tym Spółdzielnia Pracy Wielobranżowej Remont w Sosnowcu. Dworzec z prawdziwego zdarzenia otwarto tutaj dopiero w styczniu 2007 roku. Niezależnie od tego, czy nadal jest tymczasowy, czy już stały, nikt już chyba nie myśli o budowie dworca przy Kilińskiego, a do przystanków przy ul. Mościckiego – chociaż wciąż nie brakuje sosnowiczan, którzy jeżdżą na Nowotki – chyba po prostu się przyzwyczailiśmy.