Z Kurierem po Sosnowcu
Poszczególne budynki są od siebie oddalone, co sprawia, że osiedle jawi nam się jako oaza ciszy i spokoju.
Przelatując ze śródmieścia do Modrzejowa, trudno nie zwrócić uwagi na malowniczo położone po wschodniej stronie szosy nieduże osiedle. To kolonia Ludmiła.
Tworzy ją osiem ceglanych, wielorodzinnych domów ułożonych w dwóch łukowo usytuowanych rzędach. Choć każdy budynek jest inny, to wszystkie wspaniale ze sobą się komponują. Uwagę zwraca również niespotykana gdzie indziej przestrzeń. Poszczególne budynki są od siebie oddalone co sprawia, że osiedle jawi nam się jako oaza ciszy i spokoju. Można by rzec, że budowniczowie pofolgowali sobie nieco i nie uznając kompromisów, zapragnęli stworzyć przestrzeń doskonałą. Gołym okiem widać, że względy ekonomiczne zostały zdominowane przez chęć zaoferowania użytkownikom komfortowych warunków bytowych. Dla kogo wzniesiono te domostwa? Sprawa nie jest w pełni poznana i wymaga dalszych dociekań. Pewne jedynie jest to, że kolonia powstała w latach 1921- 23 na gruntach Gwarectwa „Hrabia Renardˮ z przeznaczeniem dla urzędników któregoś z okolicznych zakładów przemysłowych. Z dużą dozą prawdopodobieństwa należy przyjąć, że mieszkali tutaj również pracownicy pobliskiej huty „Staszicˮ.
Huta „Staszicˮ pierwotnie nosiła nazwę walcownia „Puszkinˮ i znajdowała się po zachodniej stronie ul. Mikołajczyka – nieco na południe od skrzyżowania z ul. Ludmiła. Walcownię zbudował w roku 1883 Gwidon von Donnersmarck. Nazwa zakładu nie upamiętniała (jak można by przypuszczać) słynnego pisarza, ale pochodziła od nazwiska rosyjskiego ministra przemysłu. „Puszkinˮ prosperował bez większych zawirowań aż do I wojny światowej, kiedy to został na pewien czas zamknięty. W 1920 roku zakład przeszedł pod władanie Modrzejowskich Zakładów Górniczo-Hutniczych i jako huta „Staszicˮ funkcjonował do wybuchu II wojny. W okresie okupacji pracował na potrzeby niemieckiej armii. W 1945 roku hutę przekształcono w Zakłady Naprawcze Sprzętu Wiertniczego – od 1964 jako Zakłady Mechaniczne Urządzeń Wiertniczych. Obecnie firma znajduje się w rękach prywatnych i nadal zajmuje się produkcją i serwisem sprzętu wiertniczego.
Kolonia Ludmiła znajduje się przy ulicy Mikołajczyka. Tworzą ją budynki o numerach 62 do 68.
Wróćmy jednak do Ludmiły. Nazwa kolonii pochodzi od działającej w jej sąsiedztwie kopalni węgla kamiennego. Znajdowała się ona obok wspomnianej huty „Puszkinˮ – na końcu dzisiejszej ulicy Ludmiła. Kopalnia powstała w latach 1863-68*. Był to zakład niezwykle nowoczesny i dobrze zarządzany. Niestety, poważnym problemem w eksploatacji złóż było stałe zagrożenie w postaci obficie występujących wód podziemnych. Właśnie one stały się powodem tragicznych wydarzeń, które „rozsławiłyˮ „Ludmiłęˮ, umieszczając ją na pierwszym miejscu listy katastrof w polskim górnictwie.
Jak się okazało, miejsce to przypadło jej niesłusznie… *
Do tragedii doszło 24 września 1880 roku. W godzinach popołudniowych, gdy na dole pracowało 170 osób, nastąpił potężny wypływ kurzawki, która w krótkim czasie zalała wschodnią część kopalni. W objętym katastrofą miejscu pracowało 40 górników. Niezwłocznie przystąpiono do akcji ratunkowej, którą osobiście poprowadził inż. Ludwik Mauve – ceniony fachowiec, zarządca należącego do spadkobierców Jana hr. Renarda majątku Sielce-Modrzejów (w jego skład wchodziła kopalnia).
Sprawnie udało się ewakuować większość z pracujących na dole ludzi i koni. Jednak część załogi została odcięta przez wciąż podnoszącą się „wodęˮ. Schronili się oni pod szybikiem wentylacyjnym.
Wśród 25. ocalałych były również dzieci w wieku 10-15 lat. Sytuacja była poważna, poziom wody wciąż wzrastał. Po przez otwór wentylacyjny doprowadzano powietrze i podawano żywność. Jednym z czynników decydujących o sukcesie akcji ratunkowej była bezustanna praca pomp, które pomimo zwiększonej do maksimum mocy wykazały się bezawaryjnością i doprowadziły do stopniowego odwodnienia kopalni. Po szkodowanych wydobyto na powierzchnię po 30. godzinach akcji ratunkowej.
Bezpośrednio w katastrofie zginęło 16 górników, jednak w wyniku odniesionych obrażeń i chorób liczba ta uległa zwiększeniu i obecnie jest trudna do oszacowania. „Ludmiła” wciąż borykając się z zagrożeniem wodnym, nie powróciła już do dawnej świetności i została zamknięta z końcem 1881 roku. Nie powiodły się próby ponownego uruchomienia zakładu.
Udało się to dopiero pod koniec lat 50. wieku, kiedy to wyrobiska „Ludmiłyˮ przyłączono do KWK „Niwka-Modrzejówˮ. Wraz z likwidacją tej kopalni (koniec lat 90.) do historii przeszła także „Ludmiłaˮ ze swą wciąż pobudzającą wyobraźnię tragedią.
*Kopalnia znana jest zarówno pod nazwą „Ludmiła”, jak i „Hrabia Renard”. Tą drugą nazwę przejęła nieco później protoplastka kopalni „Sosnowiecˮ. Co do imienia Ludmiła to można przypuszczać, że zapożyczono je od siostry hrabiego Renarda.
*Historię kopalni i przebieg katastrofy opisuje Witold Wieczorek w swym artykule „Katastrofa górnicza w kopalni Renard/Ludmiłaˮ, zamieszczonym na portalu www.klubzaglebiowski.pl. Autor w sposób rzetelny, poparty źródłami historycznymi, prostuje wiele przekłamań i nieścisłości dotyczących tragicznych wydarzeń z września
1880 roku.
Przy tworzeniu artykułu korzystałem z informacji zawartych w w/w artykule Witolda Wieczorka oraz z opracowania Ewy Chmielewskiej „Historyczne kolonie i osiedla
robotnicze w Sosnowcuˮ- wyd. Muzeum w Sosnowcu, 2009. Niezwykle owocną okazała się także dyskusja przeprowadzona z Grzegorzem Onyszko na tematy dotyczące kolonii Ludmiła. Co prawda, dyskusja ta zrodziła więcej pytań niż odpowiedzi, ale dzięki temu pojawiły się przesłanki do dalszych rozważań.
Tablica na deklu szybu „Ludmiłaˮ. Nazwa ta była używana w czasach połączenia z KWK „Niwka-Modrzejówˮ. Wcześniej
szyb nazywał się „Janˮ – najprawdopodobniej od hrabiego Jana Renarda.
Tablica na deklu szybu Möbius upamiętnia Hermana Möbiusa – głównego inżyniera w dobrach Renarda. Datę 1870 należy traktować orientacyjnie.
Najprawdopodobniej wszystkie szyby „Janˮ, „Möbiusˮ i „Drzewnyˮ powstały podczas budowy kopalni, czyli do 1868 roku.
Tablica pamiątkowa na budynku przy ul. Mikołajczyka 61/63. Nazwa „Staszicˮ powraca.
Budynki znajdujące się w sąsiedztwie szybów „Jan” i ” Möbius” mogą pamiętać czasy kopalni „Ludmiła”.
Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński