Z Kurierem po Sosnowcu
Jego smukłe wieże widać z daleka. Zaliczany jest do najciekawszych przykładów budownictwa sakralnego w Zagłębiu Dąbrowskim. Właściwie są to dwa kościoły, które w specyficzny sposób tworzą bryłę jednej świątyni.
Od niepamiętnych czasów Zagórze należało do parafii mysłowickiej. Pod koniec XVIII wieku zbudowano mały kościółek w Niwce, który w roku 1814 doczekał się miana świątyni filialnej. Rok 1826 przyniósł z kolei wyodrębnienie się z parafii mysłowickiej samodzielnej parafii Niwka, do której przypisano również Zagórze. Odtąd zagórzanie w drodze do fary nie musieli przekraczać już pruskiej granicy na Czarnej Przemszy w Modrzejowie.
Widok od strony południowo-zachodniej – ze zbiorów Pani Marii Masłoń.
W połowie XIX stulecia ówczesna właścicielka dóbr zagórskich (i nie tylko), hrabina Jadwiga Mieroszewska, powzięła decyzję o budowie kościoła, przeznaczając na ten cel odpowiednie środki z funduszu legowanego przez swego zmarłego męża Józefa. Projektantami kościoła byli dwaj znani krakowscy architekci: Stanisław Gołębiowski i Tomasz Majewski. Kościół został zaprojektowany w stylu neogotyckim. Budowę rozpoczęto w 1848 roku i już w cztery lata później, w 1852 prace ukończono, przenosząc jednocześnie siedzibę parafii z Niwki do Zagórza. W 1854 roku biskup Tadeusz Łubieński konsekrował świątynię pod wezwaniem św. Joachima*. Pierwszym zagórskim proboszczem był ks. Walenty Macha.
Mrożnym styczniowym porankiem.
Dalszy dynamiczny rozwój lokalnego przemysłu spowodował żywiołowy napływ ludności. Po pięćdziesięciu latach okazało się, że wiejski kościółek jest zbyt skromny jak na potrzeby stale rozwijającej się parafii. U schyłku XIX stulecia, drugi z zagórskich proboszczów – ks. Józef Dotkiewicz – zaczął starać się o pozwolenie na zbudowanie nowego, większego kościoła. Jako że władze carskie nie były temu pomysłowi zbyt przychylne, to ksiądz Dotkiewicz musiał odejść z kwitkiem, a właściwie to z mocnym postanowieniem załatwienia sprawy nieco inaczej. Jako człowiek wielce zdeterminowany nie poddał się i jak głosi legenda, przy pomocy fortelu dopiął swego celu. Widząc nieprzejednane stanowisko carskich urzędników, ksiądz Józef wystąpił z prośbą o pozwolenie na rozbudowę istniejącej już świątyni. Tym razem władze przychyliły się do prośby księdza, udzielając odpowiedniego zezwolenia. Jako że w pozwoleniu owym ponoć nie określono gabarytów rozbudowywanej świątyni, ks. Dotkiewicz, z typową dla naszych rodaków fantazją, przystąpił do budowy ogromnego gmaszyska, gdzie istniejąca stara część miała stanowić zaledwie skromną kruchtę nowej budowli. Choć historia ta wygląda bardzo malowniczo, to należy jednak wziąć pod uwagę, że urzędnicy carscy w ciemię bici nie byli i zapewne przymknęli nieco oko na „nadmiernąˮ rozbudowę. Żyli oni przecież pośród niepokornego polskiego żywiołu i musieli „jakośˮ się z autochtonami dogadywać. Owo „jakośˮ czasem miało kształt wypchanej sakiewki, a czasem było spowodowane pragnieniem „świętego spokojuˮ. Tak czy inaczej nowy kościół powstał, podobnie jak inne z największych zagłębiowskich świątyń wzniesionych w czasach rosyjskiego zaboru.
Projektantem nowego zagórskiego kościoła był rozmiłowany w neogotyckich formach, ceniony zagłębiowski architekt, Józef Pomian-Pomianowski. Tym razem budowa finansowana była ze składek robotników, okolicznych przemysłowców i przez proboszcza. Prace trwały 10 lat i zostały zakończone w 1908 roku. W dwa lata później, 15 sierpnia 1910 roku, biskup kielecki Augustyn Łosiński konsekrował nową, a przecież mającą już swoją historię świątynię.
Kręty korytarz prowadzi na wieżę.
Pustułkowe gniazdo na parapecie gotyckiej wieży.
Kościół jest trójnawową pseudobazyliką z transeptem i nieco wydłużonym, zamkniętym wielobocznie prezbiterium. Mury starszej części wykonane są z kamienia pokrytego tynkiem. Nowsza część zbudowana jest z czerwonej cegły, a jej dwie charakterystyczne, wysokie na ponad 70 metrów wieże, górują ponad zabudowaniami okolicy.
W ołtarzu głównym autorstwa Przesmyckiego (pseudonim Wit Wisz) odnajdujemy scenę przedstawiającą św. Annę, św. Joachima oraz Najświętszą Marię Pannę. Ołtarze boczne – Matki Boskiej Częstochowskiej oraz ukrzyżowania i św. Barbary, ambonę, stacje drogi krzyżowej oraz konfesjonały, wykonał utalentowany artysta, pochodzący z Bieńczyc koło Krakowa – Paweł Turbas. Wśród wyposażenia kościoła na uwagę zasługują także zbudowane w 1902 roku, niezwykle pięknie brzmiące organy firmy Adolfa Antoniego Homana z Warszawy. Ściany świątyni zdobi malatura wykonana w roku 1934 przez krakowską firmę „Stylˮ pod kierownictwem znakomitego artysty Zygmunta Milli’ego. Warto również zwrócić uwagę na jeden z konfesjonałów, na którym wyrzeźbiono napis: „GÓR. KOP. KLIMONTÓWˮ – namacalny ślad po górnikach fundujących wyposażenie świątyni. Obok głównego ołtarza znajdziemy również bardzo szczególną pamiątkę – tron, na którym zasiadał św. Jan Paweł II podczas wizyty w Sosnowcu 14 czerwca 1999 r.
W miejscu, gdzie dawniej wznosiło się prezbiterium starego kościoła, tuż za schodami znajduje się krypta, w której spoczywają: hrabiostwo Józef i Jadwiga Mieroszewscy, ich tragicznie zmarła córeczka Konstancja oraz dwoje zmarłych w dzieciństwie synów Jacka i Ewy Siemieńskich – Jan i Stanisław. Obecnie krypta ma zamurowane wejście, ale najstarsi mieszkańcy Zagórza pamiętają jeszcze specjalne okienko, przez które można było zajrzeć do jej wnętrza.
Schody na chór. Tron Papieski.
Nieopodal kościoła na wzniesieniu, pośród ogrodu, znajdziemy również pochodzącą z połowy XIX stulecia plebanię, a tuż obok nieco młodszy (początek XX wieku), tzw. nowy wikariat. W bezpośrednim otoczeniu plebani znajdują się dwa kamienne, datowane na pierwszą połowę XIX wieku obeliski oraz tajemniczy, interesujący postument. Podobny obelisk, zdobny w szlacheckie korony, znajduje się nieopodal głównej bramy kościelnej, obok starego, XIX-wiecznego wikariatu. Zwolennicy teorii spiskowych w owych koronach dopatrują się symboli masońskich… Podobne obeliski można było spotkać w pobliskim parku Mieroszewskich. Jednak dzisiaj nie ma już po nich śladu.
Zarówno kościół, jak i jego najbliższe otoczenie, należą do najbardziej wyjątkowych miejsc w Sosnowcu. Obecnie trwają prace zmierzające do objęcia tego obszaru kompleksową ochroną. Coraz więcej znaków na ziemi i niebie wskazuje na to, że niebawem powstanie tutaj zespół przyrodniczo-krajobrazowy, który w należyty sposób wyeksponuje walory kulturowe i przyrodnicze tego skrawka naszej małej zagłębiowskiej ojczyzny.
Wielkie Światło.
W świetle reflektorów. Święty Franciszek z Asyżu nad Zagórzem.
Nadciąga atramentowa kurtyna.
Stary kościół pod koniec XIX wieku – zdjęcie będące jednocześnie cegiełką rozprowadzaną w celu zebrania funduszy na rozbudowę.
Bezcenna pamiątka ze zbiorów pani Marii Masłoń.
W ciepłych promieniach zachodzącego słońca.
Wielka światłość.
Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński
* W literaturze można znaleźć informacje o tym, że kościół zagórski nosił także wezwanie św. Jadwigi Śląskiej i śś. Piotra i Pawła. Wezwanie św. Jadwigi Śląskiej związane jest z imieniem fundatorki i odnosi się raczej do dekanatu, który jeszcze do niedawna miał tutaj swą siedzibę. Natomiast sprawa patronatu świętych Piotra i Pawła jest nieco zagadkowa i wymaga wyjaśnienia.