Przyszedł czas na dokończenie naszego spaceru przez Las Zagórski. Za chwilę wyruszymy z mostku nad Rowem Mortimerowskim. Do celu pozostały dwa kilometry.
Rów Mortimerowski jest sztucznym ciekiem wodnym zbudowanym w celu odwadniania Kopalni Węgla Kamiennego Mortimer. Obecnie w swym górnym biegu praktycznie już nie płynie. Jego koryto napełniają wody dochodzące z bezimiennego strumienia, który swe źródła ma w okolicach stadionu Górnika Sosnowiec oraz wody wychodzące z oczyszczalni ścieków przy ul. Czereśniowej. Rów Mortimerowski uchodzi do rzeki Bobrek w Kazimierzu Górniczym tuż przy moście dawnej kolejki wąskotorowej KWK Kazimierz – Juliusz. Jeszcze kilka lat temu jego wody bardzo często przybierały kolor żółto-pomarańczowy, przez co nazywany był zagórską Żółtą Rzeką. Ten specyficzny kolor był wynikiem odprowadzania zawierających piryt wód dołowych z kopalni Porąbka-Klimontów. Nad Rowem Mortimerowskim spotkać można zimorodka, a wiosną zobaczyć przecudnie kwitnące zawilce gajowe.
Ruszamy i już po chwili dochodzimy do rozwidlenia dróg. Droga na wprost prowadzi do miejsca, w którym znajdowała się upadowa Mortimer III. Wchodziła ona w skład kopalni Mortimer i funkcjonowała w latach 1953 – 1968, jej długość wynosiła ok. 400 m. Po zaprzestaniu wydobycia w jej miejscu powstała chlewnia gospodarstwa pomocniczego kopalni Czerwone Zagłębie. Potocznie była ona nazywana Świniarnią. Po Mortimerze III i chlewni zostały w terenie nikłe ślady. Nazwę Świaniarnia nosi także staw, do którego możemy dojść drogą biegnącą na południe. My jednak wykonujemy skręt w lewo i podążamy w kierunku mostu, po którym przebiega droga S1.
Dochodzimy do odnowionej i poszerzonej drogi leśnej. Skręcamy w lewo, by po chwili dojść do skrzyżowania. Droga biegnąca na wprost, poprzez Kozerę prowadzi do ulicy Kazimierzowskiej – łączy się z nią w pobliżu stawu Smug w Dąbrowie Górniczej.
W tym miejscu możemy wybrać, którą z dróg podążymy do Kazimierza. Skręcając na skrzyżowaniu w prawo, po przejściu ok. 200 m dotrzemy do szlabanu, za którym znajduje się Czarne Morze – wzmiankowany już w XV w. przysiółek wsi Porąbka. W swych prapoczątkach była to mizerna osada leśna położona pośród torfowisk i bagien Puszczy Pakosznickiej. Tworzyła ją wyniesiona nieco ponad okolicę wyspa otoczona „czarnymi wodami” – stąd nazwa.
Za szlabanem skręcamy w lewo i idziemy za drogą. Znajdujący się po lewej stronie gąszcz kryje ostatnie pozostałości szybu wentylacyjnego Franciszek. Został on zgłębiony w 1961 roku jako najbardziej na wschód wysunięty szyb kopalni Porąbka – Klimontów.
Kontynuujemy wędrówkę. Droga biegnie lekko pod górę. Stopniowo nikną zabudowania. Najpiękniej jest tutaj jesienią, gdy drzewa dosłownie kipią wszelkimi odcieniami żółci i czerwieni. Mijamy wylot jednej z licznych przecznic ulicy Nowej. Las nieco się przerzedza. To efekt prowadzonych trzebieży. Docieramy do niepozornego skrzyżowania, na którym skręcamy w prawo. Podążamy za ścieżką, która stopniowo przeradza się w drogę. Las po lewej stronie skrywa relikty szybu Kazimierz IV – jednego z szybów peryferyjnych kopalni Kazimierz. Szyb ten został zgłębiony w 1902 roku i miał głębokość 159 m. Niedaleko od drogi znaleźć można fundamenty zastrzałów wieży szybowej z zachowanymi górniczymi symbolami oraz hałdy. Jak przystało na dzielnicę, która w swej nazwie ma przymiotnik „górniczy”, takich pamiątek znajdziemy w Kazimierzu dużo więcej. Zachęcam do ich odnajdywania i poznawania. Póki co skupimy się jednak na dotarciu do punktu docelowego wycieczki, czyli do najwspanialszego z sosnowieckich parków, który również związany jest górniczą przeszłością Kazimierza.
Przed nami ostatnia prosta. Dochodzimy do „nowego cmentarza” (po lewej). Pewną ciekawostkę stanowi fakt, że został on założony podczas II wojny światowej przez niemieckiego okupanta – jako cmentarz ewangelicki. Groby ewangelików znajdowały się w jego centralnej części. Po wojnie cmentarz przejęła pobliska parafia rzymskokatolicka pw. św. Barbary – obecnie NMP Częstochowskiej.
Znajdujemy się na ulicy Anki Kowalskiej – urodzonej w Sosnowcu poetki, pisarki, dziennikarki i działaczki opozycyjnej okresu PRL-u. Zbliżamy się do miejskiego Parku im. Jacka Kuronia. Został on utworzony na terenach przekazanych przez Nadleśnictwo Gołonóg (1959 r.). W początkach powstania obszar przyszłego Ośrodka Wypoczynku i Rekreacji Leśna pokryty był kilkoma stawami powyrobiskowymi. Były to: Posadzka I, Posadzka II, Cygański, Pieniążek i Smug. Po zrekultywowaniu terenu w połowie lat 60. przystąpiono do wznoszenia infrastruktury. Park, zwany wówczas Ośrodkiem, budowany był w ramach czynów społecznych przez okolicznych mieszkańców, przy wydatnym wsparciu kopalni Kazimierz–Juliusz. Do najważniejszych obiektów należały: muszla koncertowa, minizoo, restauracja, basen kąpielowy, brodziki oraz place zabaw. Pełny rozkwit parku nastąpił w latach 70. i 80. Później wchodzące w jego skład obiekty podupadły. Można przyjąć, że w 2006 roku wraz z budową nowego ogrodu jordanowskiego ruszyła stopniowa rewitalizacja, remonty i rozbudowa infrastruktury. W 2012 roku park otrzymał imię Jacka Kuronia. Na przestrzeni lat powstały m. in.: skate park, drogi rowerowe, amfiteatr wraz muszlą koncertową i zapleczem (remont i przebudowa), tężnia solankowa, park linowy, wiata ogniskowa. Obecnie dobiegają końca prace przy parku dinozaurów. Miejsce to staje się coraz bardziej atrakcyjne nie tylko dla sosnowiczan, ale również dla gości z innych miejscowości Zagłębia i Śląska. Ma to swoje plusy i minusy. Park pięknieje, ale coraz trudniej znaleźć w nim ciszę i spokój. Miłośnikom tegoż ostatniego polecam obszary parku, które nadal posiadają swój pierwotny, leśny i w pewnym stopniu dziki charakter. Wszak po tak wyczerpującym spacerowaniu należy nam się odrobina odpoczynku.
NIECH BĘDZIE LAS
Zapewne liczni spacerowicze, biegacze, rowerzyści i grzybiarze, którzy w celach rekreacyjnych przemierzają przestrzenie sosnowieckich lasów, zauważyli, że poddawane są one coraz większym przemianom. Wycinane są kolejne połacie, a w ich miejscu z czasem pojawiają się grzędy upraw leśnych.
Pozyskiwanie drewna i odnawianie lasu są normalnymi etapami gospodarki leśnej i może nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie skala i tempo, w jakim się to odbywa. Niestety, zjawisko to, bardzo powszechne ostatnimi laty w całej Polsce, nie ominęło również lasów położonych na terenie Zagłębia. Czy zatem na obszarach mocno zurbanizowanych funkcje przyrodnicze i rekreacyjne terenów leśnych nie powinny być traktowane priorytetowo? Zdecydowanie powinny!
W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na pracę sosnowieckich leśników. Od dziesiątek lat opiekują się oni naszymi lasami. Widząc wyręby, które realizowane są według narzuconego planu, pamiętajmy o tym, że w lesie prowadzone są także prace hodowlane, pielęgnacyjne, ochronne i porządkowe, a pośród leśników znajdziemy wielu doskonałych fachowców i oddanych swej pracy pasjonatów.
Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński Centrum Informacji Miejskiej, tel. 32 265 60 04