W pierwszej części artykułu pokonaliśmy trasę ze Starych Maczek przez Maczki do miejsca, w którym znajdowała się przystań Ligi Morskiej i Kolonialnej. Za nami około sześciu kilometrów marszu. Do pokonania mamy mniej więcej drugie tyle. Zapraszam.
Przystań Ligi Morskiej i Kolonialnej*, potocznie zwana „przystanią na Skałce”, powstała w okresie międzywojennym. Skałka była doskonale znana lokalnej społeczności. Zresztą nie tylko jej, gdyż na przystani bywali wodniacy z dalszych okolic. Kajakarze docierali tutaj podczas spływów Białą Przemszą, które bardzo często zaczynały się już w Golczowicach i kończyły na Niwce, w Mysłowicach lub były kontynuowane Przemszą aż do Wisły. Przystań należała do koła LMiK w Niemcach, czyli dzisiejszych Ostrowach Górniczych. Liga zajmowała się promowaniem wszelkich zagadnień związanych z morzem, żeglugą, sportami wodnymi oraz pozyskaniem dla Polski zamorskich kolonii. W skali kraju była to organizacja masowa – w samych tylko Niemcach w 1932 roku należało do niej 497 osób. Po II wojnie światowej przystań została przejęta przez kopalnię Kazimierz-Juliusz, która utworzyła w tym miejscu cieszący się dużą popularnością ośrodek wypoczynkowy. Z czasem ośrodek został odcięty od Juliusza przez wyrobisko kopalni piasku Maczki-Bór co sprawiło, że Skałka opustoszała. Wkrótce została pochłonięta przez przyrodę i zapomniana.
Jeżeli nieco pobuszujemy po terenach otaczających przystań, to natkniemy się na jej relikty. W pobliżu znajdują się także pozostałości kopalnianej przepompowni. Jest również bród ułatwiający przedostanie się na drugą stronę rzeki oraz cudownie szumiąca bystrzyna.
Opuszczając przystań, kierujemy się w dół rzeki. Na naszej drodze pojawia się przeszkoda w postaci kanału odprowadzającego wodę z osadnika dawnego wyrobiska piasku. Możemy pokonać ją, przekraczając kanał w najwęższym miejscu (przy ceglanej „budce”) lub obchodząc osadnik dookoła. Po tym jak znajdziemy się po drugiej stronie kanału, kontynuujemy wędrówkę wzdłuż linii energetycznej. Czynimy to aż do momentu, gdy dotrzemy do trójnogiego słupa. Przy nim kierujemy się w lewo i po chwili dochodzimy do rzeki. Przed nami dość radykalnie wyprostowany odcinek Białej Przemszy. Jej koryto ze względu na pobliską eksploatację piasku zostało uregulowane, a nawet nieco przesunięte. Dochodzimy do jazu, na którym znajduje się Mała Elektrownia Wodna Adaś.
Idziemy dalej wzdłuż wału. Ścieżki biegną jego koroną lub nieco bliżej nurtu – po tzw. ławeczce odwodnej. Można też zejść na piaszczystą drogę towarzyszącą nam po prawej stronie**. Jednak jeśli to uczynimy, to możemy ominąć jedną z tutejszych ciekawostek przyrodniczych. Mam na myśli żeremie bobrowe zbudowane na prawym brzegu rzeki. Niestety, obecnie wygląda ono na opuszczone. W okolicy nie widać również świeżych śladów bytowania bobrzej rodziny. Jeszcze kilka lat temu w pobliżu koryta rzeki można było natknąć się na nie na każdym kroku. Były to wodne „magazyny” gałęzi oraz świeżo zaostrzone niczym ołówki, krótkie kikuty ściętych drzew. I dzisiaj znajdziemy ich całkiem sporo, są one jednak już dawno pokryte czarną patyną czas
Wał przeciwpowodziowy porośnięty jest drzewami. Stopniowo są one usuwane w celu zapobieżeniu jego destrukcji. Zabiegi te sprawiają, że nasza wędrówka staje się łatwiejsza. Mamy też doskonały widok na ujarzmione ręką człowieka rzekę. Nie jest ona już tak piękna i dzika jak wcześniej, spacer staje się nieco monotonny.
Docieramy do kładki łączącej Bór z Jęzorem. Przed laty została ona wybudowana na potrzeby pracowników kopalni piasku Maczki-Bór. Jeżeli w tym miejscu postanowimy przerwać wyprawę, to możemy zejść przy kładce na leśną ścieżkę prowadzącą do pętli autobusowej na Borze (linia nr 150). Będąc na pętli koniecznie zwróćmy uwagę na ekspozycję taboru kolejowego znajdującą się tuż za bramą firmy CTL Logistics (teren dawnej kopalni piasku Maczki-Bór). Znajdziemy tutaj m.in. parowóz TKh49 – 3145 z 1954 roku. W latach 1955 – 1978 lokomotywa ta pracowała na terenie kopalni Kazimierz-Juliusz. Po wielu perypetiach powróciła do Sosnowca w 2012 roku.
My jednak kontynuujemy nasz spacer w dół rzeki. Dochodzimy do mostu drogowego. Nie omylny to znak, że znajdujemy się w pobliżu głównych osiedli Boru zwanego niegdyś Porębskim. W czasach świetności przemszańskiej żeglugi spośród mieszkańców tej wioski rekrutowano wodniaków obsługujących transport na rzekach Zagłębia i nie tylko. Dzisiaj jest to spokojna, położona na uboczu dzielnica Sosnowca. Po drugiej stronie rzeki znajduje się niegdyś bardzo ważna, jedna z największych w Europie stacja kolei przemysłowych – Jęzor Centralny. Jako ciekawostkę dodam, że to właśnie tutaj swą wieloletnią służbę zaczynał parowóz Ty51 -133, który jako pomnik techniki możemy podziwiać na terenie Technikum nr 4 Transportowego przy ul. Kilińskiego.
Równolegle do lewego brzegu rzeki przebiega ulica Plażowa. Nazwa ta ma swe uzasadnienie – jeszcze po II wojnie światowej znajdowały się przy niej słynne nadprzemszańskie kąpieliska tłumnie odwiedzane nie tylko przez autochtonów, ale również przez przybyszów z odleglejszych okolic. Dzisiaj po plażach zostały już tylko dobre wspomnienia, zdjęcia oraz nazwa ulicy. Patrząc na dzielnicę Jęzor, trzeba wiedzieć, że przez ogrom czasu był on związany z Jaworznem i dopiero w 1953 roku został przyłączony do Sosnowca.
Wędrujemy dalej. Mijamy jaz, na którym znajduje się ujęcie wody dla elektrowni, następnie przechodzimy pod mostem kolejowym i trasą S1. Docieramy do kompleksu sportowego AKS Niwka. W hali sportowej znajduje się ekspozycja widokówek (powiększone reprodukcje) przedstawiających Trójkąt Trzech Cesarzy. Można ją zwiedzać nieodpłatnie o dowolnej porze.
Przechodzimy przez most na Bobrku* i kierujemy się na południe. Warto wejść na drugi większy most, by popatrzeć na ujście Bobrka do Białej Przemszy, które przez osoby źle poinformowane bywa nazywane „Małym Trójkątem Trzech Cesarzy”. W pobliżu ujścia przed laty znajdowała się przystań kajakowa. Następnie przedostajemy się na drugą stronę ulicy Orląt Lwowskich. Wędrując koroną wału, przemierzamy ostatni odcinek spaceru. Wkrótce dotrzemy do połączenia dwóch siostrzyc – Białej i Czarnej Przemszy. Miejsce to powszechnie znane jest jako Trójkąt Trzech Cesarzy*. To właśnie tutaj przez kilkadziesiąt lat zbiegały się granice mocarstw, które dokonały rozbioru Rzeczpospolitej. Dokładnie od 1871 r. możemy mówić o zaistnieniu tzw. Trójkąta Trzech Cesarzy, który de facto należałoby nazywać nie tyle trójkątem co kątem lub punktem styku trzech granic. Z czasem Trójkąt stał się nie lada atrakcją ściągającą tłumy turystów (głównie z Niemiec). Taki stan rzeczy trwał do I wojny światowej, która zmieniła mapę polityczną Europy.
Po odzyskaniu niepodległości Trójkąt Trzech Cesarzy traktowany był jako przypomnienie czasów zaborów i podziału Ojczyzny. Dzisiaj symbolikę tego miejsca możemy odczytywać zupełnie inaczej.
Stojąc na trójkątnym, wciśniętym pomiędzy rzeki cyplu wyobraźmy sobie (lub zobaczmy na archiwalnych pocztówkach), że przez wiele lat funkcjonowała w tym miejscu załadownia węgla zwana „przystanią” lub „portem niweckim”*. W Jęzorze, na lewym brzegu Przemszy – za kolejowymi mostami w latach 1926-1930 prężnie działała stocznia rzeczna należąca do zasłużonych śląskich wodniaków – do rodziny Sapoków. Zbudowano i zwodowano w niej co najmniej kilkanaście różnego rodzaju jednostek, w tym flagowy motorowiec „Katowice”. O ile stojące nad Przemszami słupy graniczne służyły sprawie podziałów, o tyle przemszańska żegluga łączyła Sosnowiec, Śląsk i Zagłębie ze szlakami wodnymi Europy.
Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński
Centrum Informacji Miejskiej, tel. 32 265 60 04
* Artykuły na ten temat znajdują się na stronie www.kuriermiejski.com.pl w zakładce Spacerownik.
**Droga ta biegnie wzdłuż granicy zakładu górniczego. Spotykane od czasu do czasu tablice informują, że jej przekraczanie jest zabronione