z kurierem po sosnowcu
U zbiegu Białej i Czarnej Przemszy, w miejscu znanym powszechnie jako Trójkąt Trzech Cesarzy, znajdował się onegdaj port niwecki, przez swą skromność zwany również przystanią.
Dzisiaj trudno już ustalić, kiedy dokładnie zagospodarowano to miejsce na potrzeby śródlądowej żeglugi. Może było to już w wieku XVI, kiedy to po wodach Czarnej Przemszy poprzez Będzin i Siewierz żeglowano aż do Poręby, gdzie ponoć znajdowała się drewniana pochylnia, którą przeciągano łodzie do znajdującej się w pobliżu Warty. Mogło to być pierwsze historyczne połączenie szlaków żeglownych Wisły i Odry. Jest to dalece prawdopodobne, szczególnie w odniesieniu do czasów, gdy mizerna sieć traktów lądowych nie należała do najwygodniejszych i najbezpieczniejszych.
Nigdy nie zrealizowany plan wielkiej inwestycji.
Na odwiecznym śląsko-małopolskim pograniczu miał powstać port łączący dwa historyczne regiony.
Plan pochodzi z okresu międzywojennego. Zdjęcie udostępnił Grzegorz Onyszko.
Z całą pewnością nasza przystań istniała już w pierwszej połowie XIX stulecia – wtedy to, jak podaje Marian Kantor -Mirski, Anglik Davny zbudował tutaj parostatek. Miał on 25 m długości i 8 m szerokości – wraz z tzw. tamborami, czyli obudowami bocznych kół łopatkowych. Jak głosi legenda, miejscowa ludność widząc buchającego parą i zionącego ogniem potwora, czmychała w przestrachu, nazywając monstrum „czortopchajem”…
Pocztówka przedstawiająca Trójkąt Trzech Cesarzy, załadownię węgla oraz przemszańskie galary.
Arch. UM Sosnowiec.
Trójkąt Trzech Cesarzy był symbolem podziałów.
Dzisiaj skrawek ziemi u zbiegu Białej i Czarnej Przemszy łączy ludzi i idee dając nadzieję na lepsze czasy dla tego szczególnego miejsca.
Port niwecki był również odwiedzany przez łodzie transportujące urobek ze sławkowskich kopalń kruszcowych. Prawdziwy rozkwit przypada jednak na drugą połowę XIX i pierwsze cztery dekady XX wieku. W związku z rozwojem górnictwa węglowego nastąpił radykalny wzrost przewozów. Nie tylko przy Trójkącie Trzech Cesarzy, ale również w Sielcu, Mysłowicach oraz innych miejscowościach położonych nad Przemszą, zbudowano liczne za ładownie. Rzeką spławiano głównie węgiel, ale również piasek, płody rolne, drewno oraz inne ładunki. Towary trafiały do Krakowa oraz w odleglejsze zakątki kraju. Najbardziej popularnym rodzajem statku był galar – ok. 20m długości, ok. 8 m szerokości i 0,7 m wysokości (były również mniejsze i większe jednostki). W dół rzeki galary chodziły samospławem, a w górę były holowane przy pomocy koni (we wcześniejszym okresie także przez woły). Ludzie zajmujący się tym zajęciem nazywani byli trybarzami. Swoje zaprzęgi prowadzili po specjalnych traktach wytyczonych wzdłuż koryta rzeki. Z czasem pojawiły się holowniki z napędem parowym i motorowym. Zachowały się nazwy niektórych jednostek: „Piast”, „Cieszyn”, „Olza” i „Zosia”. Ważnym epizodem w dziejach przemszańskiej nawigacji była działalność pochodzącego ze Śląska Opolskiego wodniackiego rodu Sapoków. Wśród nich na wyróżnienie zasługuje kapitan Andrzej Sapok – armator i budowniczy wielu statków, pośród których znajdowały się między innymi: „Górnoślązaczka”, „Krakowianka”, „Małopolanka”, „Mysłowice”, „Przemsza”, „Św. Jan”. Prawdziwą perełką i zarazem statkiem flagowym floty Sapoków (i spółki) był zarejestrowany w mysłowickim sądzie 2 lipca 1931 roku motorowy holownik bocznokołowy „Katowice”. Jednostka ta zaprojektowana i zbudowana przez Andrzeja Sapoka była największym osiągnięciem jego szkutniczej działalności. Liczyła 33,1 m długości, 8,54 m szerokości (z tamborami) oraz 0,8 m zanurzenia pełnego. Statek ten, podobnie jak wiele innych jednostek, został zbudowany w stoczni na Jęzorze*, zlokalizowanej u zbiegu Białej i Czarnej Przemszy.
Załadownia węgla przy Trójkącie Trzech Cesarzy. Arch. UM Sosnowiec.
Budowa statku “Katowice”. Zdjęcie udostępniła Danuta Gąsiorek z rodu Sapoków.
Po pierwszej wojnie światowej władze odrodzonej Rzeczpospolitej doceniły znaczenie przemszańskiej drogi wodnej. W 1926 roku przystąpiono do regulacji Przemszy oraz Czarnej Przemszy (do ujścia Brynicy). Znacząco pogłębiono koryto rzeki, umożliwiając w ten sposób ruch statków o większym zanurzeniu i co za tym idzie większej ładowności. W 1936 ro ku rząd RP podjął decyzję o budowie dużego portu handlowego w Mysłowicach i Modrzejowie.
Rozmach planowanej inwestycji porównywano do słynnego portu śródlądowego w Dortmundzie. Główna część przedsięwzięcia (baseny i kanał lateralny) miała zostać zlokalizowana na terenie Modrzejowa – pomiędzy Modrzejowem a Ludmiłą zaprojektowano trzy baseny portu „Modrzejów Północ”, zaś pomiędzy Modrzejowem a Trójkątem Trzech Cesarzy dwa baseny rejonu „Modrzejów Południe”. Poziom wody w porcie planowano regulować za pomocą dwóch śluz. Baseny miały mieć długość ok. 300 m przy ok. 50 m szerokości.
Kapitan Andrzej Sapok w maszynowni statku “Katowice”. Zdjęcie udostępniła Danuta Gąsiorek.
Budowa potężnego portu znacząco ożywiłaby gospodarkę dwóch sąsiadujących regionów, tym samym przyczyniając się do spadku bezrobocia. W dobie ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego stanowiło ono nie lada problem. Transport wodny był także o wiele tańszy od konkurencyjnej kolei, idealnie nadając się dla potrzeb rozwijającego się górnictwa i hutnictwa. Niestety, wybuch drugiej wojny światowej sprawił, że inwestycja nigdy nie została zrealizowana. Do pomysłu powrócono jednak w czasach dekady rządów Edwarda Gierka. Powstały wówczas plany budowy kanału żeglownego łączącego górną Wisłę z górną Odrą. Jeden z trzech wariantów zakładał połączenie kilometra zerowego Wisły (ujście Przemszy do Wisły) z portem w Gliwicach przy wykorzystaniu koryt Przemszy, Czarnej Przemszy i Brynicy. W myśl tego pomysłu w Czeladzi miał powstać duży port obsługujący zagłębiowski i górnośląski przemysł. Wówczas również w okolicach Mysłowic i Modrzejowa musiałaby powstać odpowiednia infrastruktura. Niestety i ten projekt nie doczekał się realizacji.
Uroczyste wodowanie statku “Katowice” przy Trójkącie Trzech Cesarzy. Zdjęcie udostępniła Danuta Gąsiorek.
Uroczyste wodowanie barki “Krakowianka” przy Trójkącie Trzech Cesarzy. Zdjęcie udostępnił Dariusz Jurek.
Od pewnego czasu na Przemszy coraz częściej pojawiają się wodniacy, którzy próbują wskrzeszać czasy żeglugowej świetności. Na Białej Przemszy, jak dawniej, można zobaczyć kajaki. Czynione są również starania o należyte zagospodarowanie nadrzecznych bulwarów. W lipcu zeszłego roku z Trójkąta Trzech Cesarzy wystartował pierwszy „Flis na Przemszy” – druga edycja tej imprezy odbędzie się w czerwcu tego roku. Pasjonaci dwoją się i troją, aby przywrócić choćby turystyczną żeglowność wodnego szlaku. Wiele wskazuje na to, że wodniackie tradycje nie tylko nie zaginą, ale będą pieczołowicie kultywowane, a nazwy niweckich i modrzejowskich ulic*: Portowa, Rybacka, Gdańska, Żeglarska czy Marynarska zyskają nowe, choć przecież mocno zakorzenione w przeszłości znaczenie.
Zielona oaza.
W Pierwszym Flisie na Przemszy wzięło udział ok. 90 osób na ok. 45 jednostkach pływających.
Jak za dawnych lat wraz z flisakami popłynął w dół Przemszy zagłębiowski Węgiel.
Płócienny worek skrywa kilka brył czarnego złota z kopalni “Kazimierz-Juliusz”.
Chełmek, Jaworzno, Mysłowice i Sosnowiec razem dla Przemszy.
* Taką informację podaje wnuk kpt. Andrzeja Sapoka. Jako miejsce budowy statku „Katowice” podawane są również Mysłowice.
* W Mysłowicach nad Przemszą znajdują się ulice Portowa i Rzeczna.
Przy pisaniu artykułu korzystałem z archiwalnych publikacji autorstwa Mariana Kantora-Mirskiego, Jana Przemszy Zielińskiego, materiałów udostępnionych przez Jacka Parisa, artykułu „Przemsza – dwórka królowej” – autorstwa Janusza Fąfary – http://www.zegluga.wroclaw.pl, artykułu „Port na Przemszy” autorstwa Agnieszki i Leonarda Czarnotów – http://gazetamyslowicka.com.
Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński
Centrum Informacji Miejskiej w Sosnowcu, ul. Warszawska 3/20,
tel.32265-60-04,
e-mail: cim@um.sosnowiec.pl