Sokoły pustułki (Falco tinnunculus) są średniej wielkości drapieżnymi ptakami należącymi do rodziny sokołowatych. Występują niemal w całej Europie oraz na części terytoriów Afryki i Azji.
Pustułki coraz częściej pojawiają się w dużych miastach. Przyciągają je wysokie budynki mieszkalne, konstrukcje obiektów przemysłowych oraz strzeliste wieże kościołów. Budowle te stanowią swego rodzaju substytut dla naturalnych miejsc gniazdowania takich jak wysokie skały czy duże drzewa. Dodatkowo w mieście łatwiej o pożywienie. Pustułki gustują we wszelkiego rodzaju gryzoniach oraz owadach, które licznie występują w sąsiedztwie ludzkich siedzib. Polują również na ptaki, w tym gołębie, których nadmierna liczba może przysparzać miastu problemów. Pustułki w sposób naturalny regulują wielkość ich populacji. Bywa, że w ich menu pojawiają się gady. Na terenie Polski ptaki te są objęte ścisłą ochroną gatunkową.
Pustułki można spotkać także w Sosnowcu. Jedną z najpiękniejszych scenerii do ich obserwowania są zabytkowe mury kościoła św. Joachima w Zagórzu. Lubię podziwiać je o różnych porach roku, jednak jednym z najlepszych okresów jest lipiec. Wtedy to młode opuszczają gniazdo i uczą się samodzielności. W pobliżu kościoła można zaobserwować wówczas, jak pocieszne maluchy próbują nieporadnie trenować sztukę latania. Wydają przy tym charakterystyczne piskliwe dźwięki. Ćwiczą także ukrywanie się przed zagrożeniem, co niekiedy wygląda dość zabawnie. Szczególnie, gdy podlotek chowa się za kilkoma źdźbłami ledwo podrośniętej trawy i udaje, że wcale go tam nie ma – cały czas bacznie obserwując to, co dzieje się w pobliżu.
Byłem kiedyś świadkiem dość interesującego zachowania dorosłych pustułek względem własnego (jak się później okazało) potomstwa. Otóż obserwowałem z dość znacznej odległości baraszkowanie w trawie trzech młodych osobników. Nagle, niczym grom, spadły na nie dwie dorosłe pustułki. Dosłownie z całym impetem rzuciły się na młodziaków. Zaczęły, przy tym rozpościerać skrzydła, przygniatać młodych do ziemi i o zgrozo dziobać. Choć żal mi się zrobiło pełnych życia, rozbrykanych piskląt, to postanowiłem nie interweniować. Trzymałem odpowiedni dystans i czekałem, aż prawa natury zdecydują o życiu i śmierci. Po chwili, gdy młode były już niemal przyklejone do ziemi i przykryte skrzydłami dorosłych pustułek, zrozumiałem, co się stało. Kiedy ja z zapałem oddawałem się fotografowaniu młodych, byłem bacznie obserwowany przez rodziców. Pomimo tego, że starałem się nie podchodzić zbyt blisko, to zostałem zaklasyfikowany jako zagrożenie dla pustułkowego potomstwa. Intencją rodziców było jak najszybsze okiełznanie i ukrycie w trawie trzech wesołych maluchów. Dziobanie – delikatne, ale stanowcze – miało zachęcić młodzież do ukrycia się i leżenia spokojnie (i cicho) w trawie. Osłonięcie skrzydłami stanowiło dodatkową ochronę. Moje przypuszczenia potwierdziły się, gdy odszedłem jeszcze dalej, rodzice uwolnili swe pociechy, a te ponownie poczęły dokazywać i uczyć się latania.
Pozwolę sobie jeszcze wspomnieć moje pierwsze bardzo bliskie spotkanie z pustułką. Było to pod koniec kwietnia 2008 roku. Dzięki uprzejmości gospodarzy parafii świętego Joachima wybrałem się na północną wieżę kościoła w celu wykonania zdjęć. Interesowały mnie zarówno tajemnicze wnętrze, jak i piękne widoki na całą okolicę. Wyprawę tę ze względu na dużą ilość rozmaitych emocji jakie jej towarzyszyły, pamiętam doskonale i bardzo miło wspominam. Dzięki niej mogłem zobaczyć miejsca, które na ogół są niedostępne. Podczas schodzenia z wyższych partii wieży w oknie znajdującym się tuż przy schodkach zauważyłem siedzącego na parapecie ptaka o cętkowanym rdzawym upierzeniu. I ja bardzo szybko zostałem zauważony. Nasze spojrzenia spotkały się. Co ciekawe, ptak nie spłoszył się, tylko dalej w najlepsze siedział sobie tuż przy szybie. Okazało się, że jest to osobnik wysiadujący jajka. Równie intrygujące było to, że leżały one bezpośrednio na cegłach – nie było choćby kilku gałązek – najprymitywniejszej namiastki gniazda. O tym, że była to samica pustułki oraz o tym, że ptaki te nie mają w zwyczaju budowania gniazd, a co najwyżej zajmują gniazda innych gatunków, dowiedziałem się już po szczęśliwym powrocie z tej podniebnej eskapady. Opowiedział mi o tym Paweł Kauzal – wspaniały człowiek, wytrawny przyrodnik, z którym przez wiele lat dane mi było odkrywać tajniki i bogactwo sosnowieckiej przyrody. Jedną z piękniejszych kart tego odkrywania było wspólne obserwowanie pustułek polujących ponad zagórskimi łąkami oraz dachami świętego Joachima.
TU SPOTKASZ SOKOŁY PUSTUŁKI
Jeżeli pośród Szanownych Czytelników znajdą się osoby zainteresowane obserwacją oraz fotografowaniem sokołów pustułek, to pozwolę sobie na podpowiedź, że w naszym mieście można spotkać je w okolicach ulic: 11 listopada – Białostockiej, Gwiezdnej i Kieleckiej – Bohaterów Monte Cassino – Grottgera, Okrzei i Wapiennej – Jagiellońskiej i Ostrogórskiej – Kujawskiej – Orlej – Regulacyjnej – Zawodzie, Orląt Lwowskich i Wojska Polskiego oraz na Górce Środulskiej. Informacje o tych miejscach pochodzą z artykułu pt. „Pustułka (Falco tinnunculus) – sokół, który upodobał sobie miasta”. Artykuł ten znajduje się na blogu (https://przyrodadlasosnowca.wordpress.com), prowadzonym przez miłośnika i obrońcę przyrody Przemka Bartosa. Serdecznie polecam tę stronę jako bardzo dobre źródło wiedzy na temat przyrody Sosnowca i nie tylko.
Artur Ptasiński,
Centrum Informacji Miejskiej