Jednostka Strzelecka 2037 zaprasza rekrutów i organizuje pierwszą w mieście „militarną” grę terenową
Wychowanie obywatelskie? Patriotyzm, samodyscyplina i takie wartości jak: Bóg, Honor, Ojczyzna są już niemodne, wywołują uśmiech politowania i nikogo już nie interesują?
Członkowie sosnowieckiej Jednostki Strzeleckiej 2037 zadają kłam temu twierdzeniu i łamią stereotypy. Obecnie w Polsce istnieje kilkadziesiąt organizacji paramilitarnych, których celem jest wspieranie przedsięwzięć związanych z obronnością terytorium RP. Jedną z nich jest Związek Strzelecki „Strzelec” Organizacja Społeczno-Wychowawcza, kultywujący tradycje Piłsudczyków, który działa również od 6 lat na terenie Sosnowca. – Naszym celem jest nie tylko krzewienie postaw obywatelskich, ale również promowanie lokalnych przedsiębiorców i naszego regionu – przyznaje wprost Przemysław Karaś, na co dzień st. szer. rez., szef sztabu, a obecnie pełniący obowiązki dowódcy jednostki. Dowódca, czyli st. chor. ZS Marcin Szmukier, przebywa na urlopie. – Na terenie Sosnowca jesteśmy jedynym stowarzyszeniem szkolącym młodzież i dorosłych, które spełnia warunki Jednostki Obrony Terytorialnej. Takie jednostki, począwszy od pierwszego Śląskiego Kongresu organizacji proobronnych będą tworzone na terenie całego naszego kraju. Jest ich w tej chwili zaledwie kilka, jednak będą one stanowiły kluczową rolę w czasie klęsk żywiołowych i oczywiście jako pierwsza linia obrony w czasie zagrożenia wojennego. Naszym celem statutowym jest również promowanie sportu i kształtowanie kultury fizycznej oraz – co najważniejsze – przeciwdziałanie wykluczeniu społecznemu i kreowanie postaw obywatelskich. Współpracujemy również z sosnowieckimi domami dziecka oraz młodzieżą z mieszkań chronionych – dodaje.
Członkiem jednostki może być każda osoba, która ukończy 16 lat i uzyska zgodę rodzica. Rekrutacja to pot i nierzadko łzy. Ale bycie Strzelcem to nobilitacja, możliwość pozyskania szerokiej wiedzy z dziedziny wojskowości, szansa na zdobycie prawdziwej przyjaźni, walka ze swoimi słabościami i po prostu… dobra zabawa.
Przed ostatnim zebraniem członkowie jednostki dostali zaszyfrowaną wiadomość. Musieli odgadnąć, gdzie wyznaczono miejsce zbiórki. Po złamaniu szyfru, okazało się, że będą gośćmi Muzeum Techniki Militarnej i Użytkowej w Rudzie Śląskiej. Kiedy dotarli na miejsce, czekał na nich… czołg i trudne fizycznie zadanie. Zdarcie starej farby z czołgu i przygotowanie pojazdu do renowacji. W zamian za wykonaną pracę, Strzelcy mogli dokładnie zobaczyć czołg od środka i nawet nim kierować.
– Każda zbiórka to wielka niewiadoma. Zabawa, ale i praca. Strzelcy do samego końca nie wiedzą, czego się spodziewać – przyznaje Przemysław Karaś.
Zasadniczo „Strzelec” to organizacja społeczno-wychowawcza i obronna, która ma kształtować młodzież do pracy w formacjach mundurowych. – Przyjęliśmy jednak inną zasadę. Generalnie mamy zamiar kształtować młodych ludzi, ale nie tylko w kierunku munduru. Chcemy ich przygotować no, by weszli w życie z przysłowiowym butem. By nie przestraszyli się w momencie ukończenia szkoły, kiedy trzeba wejść w dorosłe życie i radzić sobie samemu. Muszą mieć siłę, żeby się nie poddać i nie odpuścić – mówi Krzysztof, członek jednostki. – Osoby, które do nas przychodzą, nie potrafią odpowiedzieć na proste pytanie: „Jaki jest twój życiowy cel?”. Chcemy to zmienić i w tych młodych ludziach wyrobić pewność siebie, nauczyć ich życia i odkryć te wartości, o które oni sami siebie nie podejrzewają, ale które w nich niejednokrotnie tkwią. Nie wiedzą, co ze sobą zrobić i nie mają na siebie pomysłu. Zamierzamy dokonać radykalnej zmiany – zapowiada.
Członkowie jednostki nie staną się policjantami, żołnierzami czy komandosami, ale nauczą się samodyscypliny, poszanowania dla munduru i być może, odkryją swoje życiowe pasje. Ostatnio doświadczeni członkowie „Strzelca” wzięli pod swoje skrzydła podopiecznych domu dziecka. Wychowankowie mają problemy, których sami nie potrafią rozwiązać. Sami także stwarzają problemy. Jednak każdemu należy dać szansę, a członkowie drużyny nie zostawiają w potrzebie, pozwolą oderwać się od codziennych trosk i dają poczucie wspólnoty. Zanim jednak rekruci złożą uroczystą przysięgę, która ma być największą nagrodą za ich pracę, wysiłek i zaangażowanie, czeka ich ciężki egzamin i jeden cel, czyli przetrwanie. – Mówiąc wprost, przypominamy człowiekowi, jak wygląda świat z perspektywy trawnika. Chodzi o to, by człowiek sięgnął dna, poznał pokorę, zhardział, nabrał siły i sam się od tego dna odbił. Niezależnie, jacy rekruci są fizycznie, najważniejsza jest psychika. Nieważny jest biceps, ale to, co ma w głowie – mówi Krzysztof.
Po rekrutacji zazwyczaj odbywa się ogólnowojskowe szkolenie, a oprócz niego odkrywanie w członkach ich zainteresowań i spełnianie… marzeń. – Jeśli się okaże, że ktoś ma szczególny talent, marzenie, chce się uczyć informatyki czy języków obcych, to my staramy się to marzenie spełnić. Tak działamy, by nasz Strzelec miał możliwość nauki, zapisania się na kurs, który go interesuje. Teraz zamierzamy do tego wykorzystać środki unijne – mówi Przemysław Karaś.
Zbiórki odbywają się z różną częstotliwością. Ostatnio kilka razy w miesiącu. Członkowie mają zajęcia taktyczne, uczą się np. musztry, obsługi broni czy jak prowadzić formacje bojowe. – Zajęcia muszą być urozmaicone, a nie monotematyczne. Zamierzamy rozwijać i szkolić naszych członków w różnych dziedzinach, organizować kursy spadochronowe, nurkowania, spinaczki oraz zawodowe. Nikt nie będzie się nudził i żałował, że do nas przyszedł – zapewnił Przemysław Karaś.
Instruktorzy jednostki posiadają kwalifikacje wojskowe i zawodowe, a Jednostka 2037 posiada akredytację MON-u. Osoby, które chcą się zapisać do Jednostki Strzeleckiej lub uzyskać więcej informacji, mogą pisać na mail: strzelcy2037@gmail.com. We wrześniu rusza kolejny nabór.