Z kurierem po sosnowcu
W czasach prosperity zagłębiowskiego przemysłu, kolejki wąskotorowe stanowiły dość powszechny środek transportu w naszym regionie. Spotkać je można było w kopalniach, fabrykach, hutach czy cegielniach.
W innych regionach kraju były wykorzystywane do przewozów pasażerskich, obsługi cukrowni, browarów, młynów, kamieniołomów, do wywozu drewna z Lasów Państwowych etc. Miniaturowe koleje żelazne cieszyły się dużym powodzeniem ze względu na niskie koszty i łatwość budowy torowisk. Również koszty eksploatacji w porównaniu z kolejami normalnotorowymi były znacząco niższe. Nic więc dziwnego, że kolejki wąskotorowe stały się częścią przemysłowego krajobrazu Zagłębia Dąbrowskiego. Bodaj najlepiej powszechność występowania tego rodzaju transportu widać na mapach z okresu międzywojennego. Niestety, z czasem poczciwe ciuchcie uznane jako przeżytek, zaczęły znikać, a w ich miejsce pojawiały się linie normalnotorowe i transport samochodowy. Tym bardziej cieszy fakt, że do naszych czasów za chowała się kolejka wąskotorowa Kopalni Węgla Kamiennego „Kazimierz – Juliusz”. Trudno określić kiedy uruchomiono kolejkę (o rozstawie szyn 750 mm). Niewykluczone, że stało się to w 1903 roku, kiedy to na kopalni zaczęto stosować podsadzkę płynną. Pierwotnie głównym jej zadaniem było dostarczanie piasku podsadzkowego do wypełniania podziemnych wyrobisk kopalni „Kazimierz”. Kolejka obsługiwała także znajdujący się na terenie Porąbki zespół energetyczny oraz szyb „Kazimierz III”. Idąc ulicą Mikołaja Reja z Kazimierza Górniczego w kierunku kościoła p. w. MB Częstochowskiej, nadal można zauważyć pozostałości wąskotorowego nasypu. Mogła to być jednak linia o mniejszym rozstawie szyn – nie związana z kolejką piaskową. Linię doprowadzono także do kopalni „Juliusz”. Miało to miejsce na długo przed połączeniem kopalni „Kazimierz” i „Juliusz” – przed 1938 rokiem – obydwa zakłady miały tego samego właściciela, czyli Warszawskie Towarzystwo Kopalń Węgla i Zakładów Hutniczych. Wąskotorówką można było także dojechać do… Maczek oraz do szybu „Bory”. Niestety, obydwa połączenia zostały zlikwidowane. Zachował się natomiast liczący ok. 4 km długości szlak z Kazimierza na Juliusz. Jeszcze nie tak dawno przewożono nim wszelkiego rodzaju materiały potrzebne do funkcjonowania kopalni oraz (do 2011 r.) dowożono do pracy górników. Najdłużej, bo do maja 2015 roku kolejka służyła do wywozu kamienia na przykopalniane zwałowisko. Nadal istnieje bocznica służąca do tego celu. Przez wiele lat na kolejce królowały lokomotywy parowe, choć nie można wykluczyć, że początkowo używano również trakcji konnej. Po II wojnie światowej na kopalnię trafiły parowozy amerykańskie dostarczone w ramach UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Administration – Administracja Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Odbudowy). Były to lokomotywy typu Pxu o mocy 220 KM, wyprodukowane w Davenport Locomotive Works (Davenport w stanie Iowa). Najstarsi kolejarze po dziś dzień z nostalgią wspominają te piękne, „żywe” maszyny. Niestety, po latach wiernej służby wszystkie zostały zezłomowane… „Zmiana warty” z trakcji parowej na spalinową miała miejsce w latach 60-tych. Wówczas na kolejce pojawiły się nowoczesne lokomotywy typu WLs 150 i WLs 180 – (wąskotorowa lokomotywa spalinowa o mocy 150 i 180 KM) produkowane w FABLOKU Chrzanów oraz ZASTALU Zielona Góra. Do naszych czasów zachowały się trzy maszyny: WLS 180 nr 7219 nazwana przez kolejarzy „Laleczką”; WLS 180 nr 7221 o wdzięcznym imieniu „Ziuta” oraz WLS 180 nr 6846 – jak dotąd bezimienna. Na stanie kolejki znajdują się także 2 wagony osobowe, wagon do przewozu materiałów wybuchowych, kilkadziesiąt platform oraz wagonów do przewozu kamienia i piasku. Obecnie tabor jest wyłączony z użytkowania i znajduje się na terenie stacji wąskotorowej zlokalizowanej na terenie kopalni. Lokomotywy stacjonują w zabytkowej lokomotywowni z 1920 roku. Tutaj również znajduje się zaplecze naprawcze. Dzięki niemu, a przede wszystkim dzięki profesjonalizmowi i zaangażowaniu kolejarzy, lokomotywy nadal pozostają w bardzo dobrej kondycji technicznej. Prawdziwą perełkę zaplecza warsztatowego kolejki stanowi tokarka z… 1922 roku. Została ona wyprodukowana przez Towarzystwo Akcyjne Budowy Transmisji, Maszyn i Odlewni Żelaza Józefa Johna w Łodzi. Urządzenie to pierwotnie było napędzane przez machinę parową. Obecnie jest zasilane energią elektryczną i nadal działa bez zarzutu… Władze miasta Sosnowca zabiegają o przejęcie i tym samym uratowanie ostatniej kolejki wąskotorowej w Zagłębiu Dąbrowskim. W planie jest również zagospodarowanie najcenniejszych obiektów likwidowanej kopalni. Wszystko wydaje się być na jak najlepszej drodze. Co raz więcej wskazuje na to, że jedyna kolejka kopalniana w Polsce stanie się nie lada atrakcją dla mieszkańców miasta, regionu oraz coraz liczniej odwiedzających Sosnowiec turystów. Ale nie zapeszajmy, poczekajmy na ostateczne decyzje w tej sprawie.
Na szlaku w okolicach Zawodzia.
Zabytek techniki – tokarka z 1922 roku.
Lokomotywownia z 1920 roku – wrzesień 2015.
Na Nowym Zawodziu
Na szlaku w okolicach Juliusza
Na Juliuszu
Rozjazd na zwałowisko
Stary most na Bobrku – w tle szyby K1 i K2
Wiadukt nad linią normalnotorową
Wjazd na teren kopalni
WLs 180 Lola
Wnętrze lokomotywowni
Zaplecze warsztatowe
Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński
Centrum Informacji Miejskiej w Sosnowcu, tel.322656004, e -mail: a.ptasinski@um.sosnowiec.pl
Artykuł powstał przy współpracy z Dariuszem Zobkiem – wieloletnim pracownikiem Działu Kolejowego KWK „Kazimierz-Juliusz”.
Autor prosi o kontakt osoby posiadające informacje, pamiątki lub fotografie dotyczące kolejek wąskotorowych w Zagłębiu Dąbrowskim.