Miesiąc temu spłonął barak w Kazimierzu Górniczym, w którym miał znajdować się obóz z czasów II wojny światowej. Kwerenda, którą sosnowieccy urzędnicy przeprowadzili w archiwach dała informację, że w budynku byli zakwaterowani więźniowie, ale obozu, w którym po II wojnie światowej i przebywali esesmani.
Dyskusja dotycząca baraku przy ul. Anki Kowalskiej 31 w Kazimierzu Górniczym toczy się od kilku lat. Pojawiały się informacje, że w budynku w latach II wojny światowej mieścił się obóz pracy dla jeńców angielskich. Po przeprowadzeniu badań archiwalnych między innymi w Archiwum Państwowym w Katowicach, w Instytucie Zagłębia Dąbrowskiego czy w Muzeum Obozów Jenieckich w Łambinowicach, że budynek pochodzi z czasów późniejszych, więc nie mógł w czasie wojny znajdować się w nim obóz dla jeńców.
Wcześniej, w latach 1943-1945, w tym samym miejscu mieścił się obóz, w którym więzieni byli jeńcy – głównie angielscy oficerowie. Na terenie dzisiejszego Sosnowca takich miejsc funkcjonowało siedem. Oprócz Brytyjczyków mieli w nich przebywać również Czesi czy Włosi. Topograficzną pamiątką po jednym z nich jest chociażby część Niwki zwana przez mieszkańców Pawiakiem.
– Dzięki poszukiwaniom w archiwach i pomocy Instytutu Pamięci Narodowej powstały dwie niezależne ekspertyzy, które potwierdziły, że budynek przy ul. Anki Kowalskiej 31 powstał po 1945 roku – potwierdza Dobrawa Skonieczna-Gawlik, zastępca naczelnika Wydziału Kultury i Promocji Miasta Urzędu Miejskiego w Sosnowcu. – Wiemy, że barak mógł stanowić jeden z obiektów powojennego obozu pracy przymusowej, natomiast na pewno nie byli w nim więzieni jeńcy angielscy – dodaje.
Po wojnie jednym z problemów polskiego górnictwa stał się brak rąk do pracy. Dlatego do kopalń kierowano między innymi jeńców wojennych. Takich obozów na terenie dzisiejszego Sosnowca funkcjonowało siedem. Wszystkie podlegały Centralnemu Zarządowi Przemysłu Górniczego.
– Obóz pracy przymusowej w Kazimierzu Górniczym powstał w 1945 roku. Wiemy, że w lipcu 1946 roku było tu więzionych 216 jeńców niemieckich, z czego część stanowili byli oficerowie SS. Można więc zaprzeczyć, że było to miejsce, w którym byli przetrzymywani i ginęli Polacy. Dokumenty przechowywane w archiwach tego nie potwierdzają – podkreśla Dobrawa Skonieczna-Gawlik i dopowiada, że obóz funkcjonował do 1949 roku.
Po likwidacji obozu w budynku urządzono mieszkania dla pracowników kopalni Kazimierz-Juliusz. Później mieścił się tam między innymi dom działkowca, potem budynek nie był użytkowany. 10 maja wybuchł tam pożar. Całą sprawę bada policja.
W ustalenie prawdy historycznej dotyczącej baraku zaangażował się Łukasz Krawiec, radny Rady Miejskiej w Sosnowcu i mieszkaniec Kazimierza Górniczego, któremu w tej sprawie zmierzyć się przyszło z hejtem.
– W tej sprawie pojawiło się mnóstwo kłamliwych opinii w mediach społecznościowych. Te działania miały moim zdaniem charakter polityczny i nie miały na celu ratowania tego budynku – uważa Łukasz Krawiec i dodaje: Liczę, że teraz atmosfera wokół tego obozu będzie inna. Chcę bardzo podziękować mieszkańcom Kazimierza Górniczego za słowa wsparcia. Wielu z nich przyznaje, że mój opis całej sytuacji wielu z nich otworzył oczy.