Decyzja o zamknięciu kopalni „Kazimierz Juliusz” została wycofana!
Kopalnia będzie dalej fedrować aż do wyczerpania dostępnych pokładów węgla. Na tę wiadomość górnicy i ich rodziny czekali długie dni, okupione strachem, że nie będą mieli pracy i nie będą mieli za co żyć.
– Nie poddamy się, dopóki nie utrzymamy ostatniej kopalni. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby uratować kopalnię „Kazimierz Juliusz” i nie doprowadzić do jej zamknięcia. Równie ważna jest dla mnie kwestia uregulowania sytuacji mieszkań zakładowych, które powinny trafić w ręce dotychczasowych najemców. Mieszkańcy powinni mieć gwarancję, że mieszkania będą mogli kupić za symboliczną złotówkę – zapowiedział Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca, kiedy informacja o zamiarze likwidacji kopalni, stała się faktem. Podkreślał on, że nagły plan jest o tyle dziwny, że jeszcze na początku 2013 roku, kiedy to za pośrednictwem posłanki Ewy Malik występowano do ministerstwa gospodarki o informacje dotyczące sytuacji kopalni, nikt nie mówił o konieczności tak drastycznych kroków a sama odpowiedź ministerstwa była w uspokajającym tonie.
Prezydent jeszcze w lipcu tego roku napisał do premiera Donalda Tuska list otwarty, w którym wyraził sprzeciw wobec planów likwidacji ostatniej w Sosnowcu i Zagłębiu Dąbrowskim kopalni. Prezydent wskazywał, że do tej pory nie odbyło się żadne spotkanie władz centralnych, wojewódzkich i samorządowych, którego celem byłaby dyskusja o przemyśle na terenie Zagłębia Dąbrowskiego i Sosnowca.
– Nie ukrywam, że obawialiśmy się, że powtórzy się scenariusz wydarzeń z kopalni „Niwka –Modrzejów”, kiedy kopalnia została obarczona długiem holdingu i pogrzebana z 4 miliardami długu – mówi prezydent.
Pod koniec sierpnia stało się jasne, że kopalnia „Kazimierz Juliusz” ma zostać zamknięta… miesiąc później. Wydarzenia posypały się lawinowo. – Nie wyobrażam sobie, że w taki sposób i w takim tempie można zlikwidować jakikolwiek zakład pracy, a tym bardziej kopalnię. Jeszcze kilka miesięcy temu zapewniano nas, że kopalnia nie zostanie zlikwidowana wcześniej niż w 2017 roku, więc skąd nagle taka decyzja – pytał prezydent.
Pod koniec sierpnia prezydent spotkał się w Ministerstwie Gospodarki i rozmawiał z wiceministrem Jerzym Pietrewiczem w sprawie dalszych losów kopalni. Przez cały czas wspierał górników podczas narastających protestów. Kilkukrotnie spotykał się z górnikami i związkowcami podczas manifestacji, a także uczestniczył w „marszu głodnych”. W spotkaniu zorganizowanym z mieszkańcami dzielnicy w sprawie procedury wykupu mieszkań zakładowych, przedstawił sytuację prawną lokali i możliwości wykupu mieszkań. Po interwencji prezydenta i Magdaleny Pochwalskiej, prezes RPWiK w Sosnowcu, uregulowano należności z tytułu opłat za wodę. – Nie zamierzamy dopuścić do tego, aby sieci wodociągowe i kanalizacyjne stały się zwykłym majątkiem, który Spółka Restrukturyzacji Kopalń sprzeda temu, kto zapłaci więcej. Te sieci powinny trafić do miasta i o to także będę zabiegał – zapewnił prezydent Górski.
Z inicjatywy prezydenta zostało również zorganizowane posiedzenie specjalnej komisji radnych, które było w całości poświęcone tematowi kopalni. Kiedy górnicy rozpoczęli strajk pod ziemią, prezydent razem z wojewodą, Piotrem Litwą, zjechali na poziom 650 metrów, by spotkać się z protestującymi górnikami. Wcześniej, w cechowni, prezydent ostro skrytykował sposób likwidowania kopalni.- To nie jest zwykła fabryka cukierków, którą można po prostu zamknąć! – stwierdził Kazimierz Górski, podkreślając, że w pierwszej kolejności musi być załatwiona kwestia zaległych wypłat i mieszkań zakładowych, jak również regulacja przebiegającego przez miasto kolektora ścieków Bobrek, który na odcinku w Kazimierzu odprowadza też wody z terenu zakładu górniczego. Miasto dostarczyło także protestującym górnikom posiłki oraz koce, a dla wszystkich górniczych rodzin zapewniono wsparcie psychologiczne.
Ostatecznie, twarde negocjacje, prowadzone w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim, pomiędzy związkowcami, przedstawicielami Katowickiego Holdingu Węglowego, strony rządowej oraz prezydentem Kazimierzem Górskim, który wcześniej rozmawiał z ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim, trwały ponad 11 godzin w nocy z 27 na 28 września i zakończyły się zwycięstwem górników „Kazimierz Juliusz”.
Górnicy po trwającym cztery dni strajku na dole kopalni, zmęczeni, ale szczęśliwi, wyjechali na powierzchnię. Podpisane porozumienie gwarantuje im przedłużenie żywotności kopalni, pracę w KWH na warunkach takich samych, jak inni pracownicy holdingu oraz uregulowanie kwestii mieszkań zakładowych. Delegacja rządowa zobowiązała się również do wprowadzenia zmian w prawie umożliwiających przejęcie „Kazimierza-Juliusza” przez bytomską Spółkę Restrukturyzacji Kopalń. W tym celu ma zostać znowelizowana ustawa o funkcjonowaniu górnictwa na lata 2008-2015. SRK ma zostać dokapitalizowana kwotą 100 mln zł. Po przejęciu mieszkań przez SRK i oddłużeniu ich hipoteki lokatorom ma przysługiwać prawo pierwokupu mieszkań za ułamek ich wartości.
Wobec pracowników zostaną uregulowane wszystkie zaległe zobowiązania do 15 listopada. To było zresztą jedno z podstawowych żądań, z jakimi występowali górnicy, którzy otrzymali tylko część wypłaty.
Jeszcze kilka dni wcześniej nic nie zapowiadało szczęśliwego finału tego konfliktu. Zarząd holdingu trwał na stanowisku, że przynosząca co miesiąc 3 mln złotych strat kopalnia, obciążona dodatkowo ponad 100-milionym długiem, którego badaniem zajmuje się teraz prokuratura, musi być jak najszybciej zlikwidowana. Wstępnie, KHW gwarantował pracownikom miejsca pracy w innych kopalniach holdingu, ale nie zasadach przejęcia zakładu pracy i przejęcia wszystkich zobowiązań z tego tytułu. Górnicy postawili wszystko na jedno kartę. – Domagamy się zaległych świadczeń, wypłaty drugiej części wynagrodzenia za sierpień, pewności, że zostaną wypłacone „jubilaty” i odprawy – podkreślał wielokrotnie Grzegorz Sułkowski, szef związku zawodowego „Solidarność” w kopalni. – Oprócz gwarancji pracy, których de facto nie ma, a jest jedynie mydlenie oczu, należy jeszcze uregulować kwestię zakładowych mieszkań – dodawał.
Górnicy nie zamierzali się poddać. Przez ostatnie tygodnie organizowali masówki, manifestacje, „marsz głodnych”, który przeszedł z Sosnowca do Katowic, a w końcu rozpoczęli strajk pod ziemią. Górników wspierały żony, z którymi spotkała się premier rządu, Ewa Kopacz. – Dziękujemy za to, że pani premier pomogła nam załatwić podstawowe kwestie związane z bezpieczeństwem naszej egzystencji. Groziło nam bowiem nie tylko widmo bezrobocia, ale też bezdomności. Cieszymy się, że pani premier osobiście pochyliła głowę nad naszymi problemami – mówiły po spotkaniu żony górników.
Dopiero jednak teraz, po podpisaniu porozumienia, górnicy odetchnęli z ulgą.
– Nareszcie, na takie wieści czekaliśmy! Pamiętajmy, że to nie koniec. Będziemy się bardzo wnikliwie przyglądać działaniom Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która przejmie zarządzanie kopalnią. Będziemy chcieli poznać strategię działania SRK. W jaki sposób będą administrować kopalnią? Co z jej infrastrukturą i terenami? Cieszy też jasna deklaracja wiceministra gospodarki Tomasza Tomczykiewicza, który powiedział, że mieszkania górników są bezpieczne i nie muszą się o nie martwić. Będziemy w dalszym ciągu monitorować tą sprawę i dążyć do tego, by złożone zapowiedzi zostały zrealizowane, a lokatorzy stali się prawowitymi właścicielami mieszkań – podsumował Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca.