W poprzednim numerze Kuriera zaprosiłem na spacer ulicą Kamienną w Zagórzu. Naszą wędrówkę przerwaliśmy przy kapliczce i w tym samym miejscu ją rozpoczynamy.
Kapliczka słupowa, przy której się znajdujemy, została ufundowana przez niegdysiejszego właściciela posesji – Stefana Nowaka jako wotum dziękczynne za szczęśliwy powrót z wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku. W kapliczce znajdują się cztery nisze – w tym jedna od strony podwórka. W największej z nich umieszczono obraz przedstawiający Matkę Bożą Częstochowską z Dzieciątkiem. Dawniej kapliczka była odświętnie przystrajana z okazji Bożego Ciała, stanowiła też stację podczas pielgrzymowania do krzyża na Józefowie.
Od czterech pokoleń znajduje się pod opieką potomków fundatora, do których wciąż należy nieruchomość. W 2020 roku została odnowiona przez rodzinę. Obraz odrestaurował Aleksander Kowal, artysta -malarz z Będzina.
Kontynuujemy nasz spacer. W oddali widzimy Górę Świętej Doroty – popularnie Dorotką nazywaną. Liczy ona sobie 382 m n.p.m. Onegdaj zwana była Amoeną, Grodem oraz Wzgórzem Przemienienia Pańskiego. Piewca Zagłębia profesor Włodzimierz Wójcik określał ją mianem Zagłębiowskiego Olimpu. Wspominam o niej, bo wielce ważny to punkt na mapie naszego regionu.
Przed nami znajduje się niegdyś wielce piękna Dolina Potoku Zagórskiego. Obecnie przypomina raczej dolinę hipermarketów, które stopniowo krok po kroku pożarły zieloną przestrzeń ciągnącą się wzdłuż potoku. W ostatnim czasie skutecznie wyrugowano stamtąd nawet czajki, które na tutejszych łąkach miały swe lęgowiska.
Docieramy do końca ulicy. W czasach poprzedzających budowę Drogi Krajowej 94 Kamienna ciągnęła się aż do Józefowa – zresztą jej fragment nadal tam się znajduje. Na Józefowie Kamienna niepostrzeżenie przechodzi w ulicę Sokolską. Przez pewien czas po wybudowaniu trasy 94 dwie części rozdartej Kamiennej łączyła kładka (nie było wtedy jeszcze zjazdów z ul. 3 Maja). W latach 80. na skutek uderzenia przez nieopuszczony kiper rozpędzonej ciężarówki została ona poważnie uszkodzona i rozebrana.
W najniższym punkcie ulicy – pod Józefowem znajdował się mostek na Potoku Zagórskim. Na lewo od niego biło źródełko, stał również krzyż strzegący podróżnych przed grasującymi po okolicy demonami. Na prawo znajdował się staw, którego nazwa już dawno w niepamięć odeszła. W stawie tym mieszkały utopce. Biada temu, kto w nie odpowiedniej chwili znalazł się nad jego brzegiem. Utopce błyskawicznie dopadały nieszczęśnika, wczepiały swe oślizłe łapska we włosy i na zatracenie w wodne odmęty ofiarę porywały. Z dusz topielców rodziły się kolejne utopce, które i po dziś dzień w nurtach Potoku Zagórskiego spotkać można. Okoliczne dzieci miały przykazane, aby pod żadnym pozorem do stawu na krok się nie zbliżać. Ponoć długowłose dziewczynki na ataki tych wodnych stworów były najbardziej narażone.
Najprawdopodobniej gdzieś tutaj, w dolnej części Kamiennej (na Gaci) stała legendarna karczma, o której w pierwszej części artykułu wspominałem.
Nie mogąc udać się dalej na wprost ku zachodniemu fragmentowi Kamiennej, skręcamy w lewo i wnikamy w gąszcz skrywający ślady dawnego kamieniołomu. Miejsce to zwane jest mało oryginalnie, ale wielce adekwatnie do swej pierwotnej funkcji – Kamionką.
Tradycje łamania kamienia w tym miejscu giną w mrokach historii. Pewnikiem możemy przyjąć, że kamieniołom istniał już w połowie XIX stulecia – jest zaznaczony na tzw. mapie Hempla z 1856 roku. Biorąc pod uwagę bogatą historię Zagórza, możemy domniemywać, że już wcześniej musiano skądś kamienny budulec pozyskiwać. Jednak nie można określić czy była to „nasza”, czy jakaś inna kamionka.
Pośrodku kamieniołomu znajdował się wapiennik – piec do wypalania wapna (wapiennikiem nazywano także kamieniołomy). Trudno dzisiaj ustalić w jakich latach on funkcjonował. Długo po II wojnie światowej nad okolicą wznosił się jego komin. Pani Grażyna Kisiel – mieszkanka ul. Kamiennej, wspomina, jak razem z innymi dziećmi w latach 50. bawiła się w ruinach wapiennika. Na terenie Kamionek można było pojeździć na rowerze (nadal można) oraz zagrać w piłkę na boisku znajdującym się na obrzeżach wyrobiska. Przed wojną na Kamionce wypasano kozy, owce i gęsi. Pani Grażyna pamięta też, jak na początku lat 60. teren został zalesiony.
Okoliczni mieszkańcy często wspominają okres młodości, gdy z dreszczykiem emocji penetrowali nieczynny już wapiennik. Również i w mojej pamięci zapisał się rzeczony piec wapienny, a właściwie to jego pozostałości. Wspólnie z kolegami ze szkoły niejednokrotnie buszowaliśmy w jego „podziemiach”. Wchodziliśmy do najniższej zachowanej części pieca. Wtedy (połowa lat 80.) sądziliśmy, że w ruinach tych znajduje się tajemne wejście do lochów prowadzących do zamku w Będzinie.
W moich wspomnieniach z lat 90. i 2000. zachowały się również konie wypasane na łąkach między Kamionką a Środulą Dolną oraz pod Józefowem w miejscu stawu utopców. Byłem świadkiem, jak jeden z nich jakimś sposobem znalazł się na terenie zaplecza hipermarketu – w miejscu łąki wzniesionego. Zwierzę nie mogąc wydostać się na wolność, jak oszalałe biegało pomiędzy stertami budowlanych materiałów. Z daleka słyszałem stukot kopyt uderzających w betonowe podłoże. Trudno było okiełznać ten pierwotny żywioł. Pomyślałem wtedy, że wielce symboliczny obraz dzieje się przede mną. Oto świat kwiecistych łąk, sadów i pól uprawnych, świat pokoleń zagórskich gospodarzy, przez „nowe” stłamszony zostaje. Tego smutnego widoku nigdy nie zapomnę.
Wracając do głównego tematu artykułu, chcę nadmienić, że po wapienniku zachowały się pewne ślady. Co prawda,to co było wyraźnie widoczne jeszcze w latach 80., zostało przysypane podczas budowy zjazdu na DK94. Wejście do wnętrza w tej chwili jest niemożliwe. Można jednak pokusić się o znalezienie reliktów tej budowli. Nie podpowiem jednak, w którym miejscu one się znajdują – przyjemność odkrywania pozostawię czytelnikom.
Obecnie Kamionki to przede wszystkim wspaniała przyroda. Natura w pełni zawładnęła dawnym kamiennym pustkowiem. Powyrobiskowy, niezwykle urozmaicony pod względem rzeźby obszar Kamionek jest miejscem pełnym zieleni. Najbardziej w oczy rzuca się powojnik pnący. Jego wszędobylskie pnącza niczym ogromne zielone całuny pokrywają znaczną część enklawy. Pośród tutejszych drzew znajdziemy robinię akacjową, brzozę brodawkowatą, olszę szarą, dąb szypułkowy, klony zwyczajne i bez czarny. Gniazdują tutaj liczne gatunki ptaków.
Przez wiele lat teren ten był wykorzystywany jako miejsce rekreacji i przestrzeń do organizowania plenerowych biesiad. Kamionka nadal zachwyca.
Przyciąga spacerowiczów oraz imprezowiczów. Pamiętajmy jednak, by nie robić tutaj wysypiska śmieci. Dbajmy o Kamionkę. Delektując się jej pięknem, pamiętajmy, by zostawić ją w stanie nie gorszym niż zastaliśmy. Oprócz dobrych wrażeń zabierzmy stąd również śmieci.
Tekst i zdjęcia: Artur Ptasiński
Centrum Informacji Miejskiej, tel. 32 265 60 04