Historia sosnowieckiego przedsiębiorstwa odzieżowego
Kilka miesięcy temu sosnowiczanie na dobre pożegnali się z tzw. Szkieletorem, czyli niedokończonym budynkiem Wydziału Farmacji Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, który przez lata niszczejąc, straszył swoim wyglądem. Teraz wierzą, że podobny los spotka budynek po byłych zakładach odzieżowych „Wanda” przy ul. Andersa, który podobnie jak „Szkieletor” chluby miastu nie przynosi.
Władze Sosnowca robią co mogą, aby wyegzekwować od prywatnych właścicieli nieruchomości uporządkowanie i zabezpieczenie terenu i przekonują ich do podjęcia dalszych działań co do przyszłości budynku. Jednak ci, poza kosmetycznymi porządkami, jak do tej pory niewiele zrobili w tym temacie. A budynek liczący już 45 lat z dnia na dzień niszczeje… Przedsiębiorstwo „Wanda” do nowoczesnego, jak na tamte czasy budynku, wówczas mieszczącego się przy ul. Braci Smółków, wprowadziło się w 1972 roku. Zakład powstał kilka lat wcześniej, ale najlepsze miało dopiero nadejść. Maszyny do szycia sprowadzono podobno z Japonii, choć trudno do końca potwierdzić, że tak było naprawdę. Park maszynowy robił jednak wrażenie. Koszt całego budynku pochłonął 245 mln zł, a zakład uchodził za jeden z najnowocześniejszych w kraju. W latach 70. Ubiegłego wieku, w szczytowym momencie zatrudniał ponad 1500 osób. Produkowane tam swetry, pulowery, garsonki czy bluzki trafiały nie tylko do rodzimych sklepów. Spora część trafiała także na rynki zagraniczne. „Zakłady specjalizują się w produkcji wyrobów dziewiarskich wyłącznie z włókien sztucznych. Wykonywane z anilany, a ostatnio z bistoru, odznaczają się bogatym wzornictwem i wysoką jakością, przez co są bardzo poszukiwane na rynku i w dużej części wędrują na eksport. Warto wspomnieć, że zdobyły one wiele medali i wyróżnień na targach i wystawach w kraju i za granicą” – pisano o „Wandzie” w wydanej w 1977 roku monografii Sosnowca. Zakłady „Wanda” mogły się tak że pochwalić swoimi sklepami firmowymi, które znajdowały się w Częstochowie, Radomiu, a także w Sosnowcu przy ul. Warszawskiej. Problemy rozpoczęły się w okresie transformacji na przełomie lat 80. i 90., ale wbrew obiegowej opinii zakład nie upadł na skutek zmian politycznych, choć już wtedy sytuacja finansowa nie była zbyt dobra. Czarę goryczy przepełniła wojna w Zatoce Perskiej. Zanim wybuchła, zakład nawiązał kontakty z Kuwejtem, do którego miały trafiać charakterystyczne dla tamtego rynku produkty. Bogactwo potencjalnego odbiorcy nastrajało optymistycznie. Niestety, w momencie gdy Irak najechał na Kuwejt, dalekosiężne plany spaliły na panewce. Zakład zaciągnął kredyty, których nie był w stanie spłacić, gdyż towary, które miały trafić na Bliski Wschód, obłożono embargiem i za wrócono do kraju. Kontraktów nie dało się wypełnić, fabryka została na lodzie. Ubrań typowych dla krajów arabskich nie dało się sprzedać. Sytuacja z dnia na dzień się pogarszała, aż zakład na przełomie roku 1999/2000 całkowicie upadł. Na krótko o „Wandzie” zrobiło się głośno, gdy przed kilkunastoma laty Joanna Jarosz, specjalistka ds. eksportu, która z zakładu odeszła jeszcze przed jego upadkiem, założyła firmę New Knitting, w której zatrudnienie znalazły m. in. byłe pracownice „Wandy”. Firma współpracowała m. in. z niemieckim kontrahentem. Hossa skończyła się, gdy urząd skarbowy wstrzymał zwrot podatku VAT. Po latach okazało się, że decyzję wydano na podstawie błędnej interpretacji przepisów. Na ratunek firmy było już za późno, bo w międzyczasie właściciele ogłosili jej upadłość. Tymczasem budynek „Wandy” po upadku zakładu z roku na rok niszczał coraz bardziej. To co dało się wyszabrować, dawno już wykradziono. Część budynków oraz biurowiec znalazł się w rękach firmy Opal Maksimum.
Po gruntownym remoncie powierzchnie biurowe wynajęto przedsiębiorcom, w pozostałych budynkach także mieści się kilka firm. Główny budynek znajduje się jednak w rękach właścicieli, którzy jak na razie nie określili się co do jego dalszych losów. Jakiś czas temu ogrodzono wprawdzie część frontową oraz wycięto krzewy, ale na tym się skończyło. Przez lata pojawiały się informacje i pomysły na zagospodarowanie budynku, ale patrząc na jego obecny stan, najrozsądniejsza byłaby decyzja o rozbiórce obiektu. Jak na razie żaden wniosek o pozwolenie na rozbiórkę do urzędu jednak nie wpłynął…