W piątek 15 października na scenie Teatru Zagłębia premierę będzie mieć nowy spektakl “Gniew” według kryminału Zygmunta Miłoszewskiego. W postać prokuratora Teodora Szackiego wciela się Michał Bałaga. Co mówi o spektaklu?
Kryminał to gatunek, który bardziej kojarzymy z telewizją czy kinem. „Gniew” według książki Zygmunta Miłoszewskiego pokazuje, że może być obecny również na scenie teatralnej.
To dla nas ciekawa praca, ale również wyzwanie. Kryminał rzeczywiście kojarzy nam się bardziej filmowo czy serialowo, natomiast nie wiem, przyznam się, czy było wiele prób inscenizacji teatralnych. Na pewno nie był to Miłoszewski. Też było to trochę naszym kluczem. Z jednej strony, nie ma tu możliwości narracji filmowych, a jest bardzo dużo scen, bardzo dużo lokacji i zmian. To spory wysiłek, żeby wszystko funkcjonowało jak najsprawniej. Sam kryminał jako gatunek ma w sobie coś takiego, że zaraża chęcią poznania i odkrycia tajemnicy. Plus nad filmem – to takie odkrycie – w filmie mamy tak naprawdę to, co nam pokaże kamera, a tutaj widzowie, jeżeli wytypują jakiegoś podejrzanego, to mogą go śledzić nie tylko w tych momentach, kiedy jest na niego skierowana uwaga, tylko w każdej scenie, w której się pojawi.
„Gniew” to spore przedsięwzięcie artystyczne, ale też od strony bardziej przyziemnej. Spektakl trwa aż trzy godziny z dwiema przerwami.
Czy nas to zaskoczyło? Trochę może tak. Budowaliśmy, budowaliśmy i wybudowaliśmy wielki mechanizm. Dla mieć postać Teodora Szackiego i w ogóle cały spektakl jest jak start rakiety kosmicznej, to znaczy najpierw pomalutku rozgrzewają się silniki i idziemy w górę. Każdy kolejny element dodany powoduje pewną multiplikację wrażeń. Nie chcę spoilerować, bo łatwo teraz coś zdradzić, natomiast im dalej w las, będzie bardziej przerażająco.
Miłoszewski Miłoszewskim, ale coraz częściej ta współczesna literatura gości na deskach teatrów na równi z klasyką. Chyba dobrze?
Tak. Szczególnie nad tym, że Żelisław (Żelisławski, autor adaptacji – red.) pracował nad językiem Miłoszewskiego i to fajne, że ten język, również i soczysty, tak funkcjonuje. To też niesamowite, bo dawno nie miałem tak, a w tym spektaklu dużo informacji dostawałem przez SMS-y. Nagle tę współczesność, bo przecież cały czas widzimy ludzi z telefonami, wykorzystuję pierwszy raz jako środek w teatrze.
Zastanawiałem się, czy to prywatny, czy rekwizyt?
Rekwizyt (śmiech), ale na początku próbowałem z prywatnym. Ten świat jest bliski. Co prawda opowiadamy historię z 2013 roku, ale jest to wyczuwalne, że jesteśmy we współczesnym świecie.