Samorządowa Debata Oświatowa Województwa Śląskiego… czyli o edukacji sześciolatków, dylematach rodziców i zwolnieniach nauczycieli
Oświata nie lubi rewolucji. A rewolucje oznaczają decyzje podjęte przez obecny rząd i planowane zmiany – stwierdzili niemal jednogłośnie samorządowcy, którzy wzięli udział w debacie oświatowej, która odbyła się 15 marca w Sosnowcu.
W dyskusji uczestniczyli prezydenci śląskich i zagłębiowskich miast, posłowie, nauczyciele, związkowcy i rodzice dzieci, których obejmą planowanie zmiany. Fundamentalne pytanie: „Być czy nie być?” zostało zastąpione przez pytanie: „Pójść albo nie pójść do szkoły w wieku sześciu lat?”.
Uczestnicy debaty starali się odpowiedzieć na pytania, z jakimi problemami muszą się zmierzyć nie tylko samorządy, ale i rodzice po likwidacji obowiązku rozpoczęcia edukacji w wieku sześciu lat, jak rozwiązać problem niemal pustego rocznika klas pierwszych w szkołach i braku miejsc w przedszkolach dla trzylatków. Samorządowcy przyznali, iż wprowadzone zmiany będą oznaczać zwolnienia nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej, a w dalszej kolejności nauczycieli zajęć przedmiotowych. Poza tym pociągną za sobą niekorzystne skutki finansowe, czyli mniejsze środki otrzymywane w ramach subwencji, nie mówiąc już o dylematach rodziców, którzy sami są w kropce i nie wiedzą, czy wysłać swoje dziecko do szkoły.
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomir Broniarz, który moderował debatę, stwierdził, że jej celem jest chęć rzeczywistego a nie pozorowanego wysłuchania tych, którzy za edukację odpowiadają. – Za edukację odpowiada samorząd, a w wizji i koncepcji Ministerstwa Edukacji Narodowej samorząd jawi się tylko i wyłącznie jako realizator tego przedsięwzięcia – stwierdził.
Nikt z debatujących nie wskazał żadnych pozytywnych aspektów wprowadzonych zmian.
Zgodnie podkreślano jednak poważne skutki finansowe, związane ze zmniejszeniem dotacji, zwolnienia nauczycieli i konieczność wypłacenia im odpraw, zdezorientowanie rodziców sześciolatków, którzy się zastanawiają nad podjęciem decyzji i rozgoryczenie grupy rodziców trzylatków, którzy wiedzą, że dla ich dziecka w przedszkolu nie będzie miejsca.
– Zmiany wprowadzane w oświacie nie powinny mieć charakteru rewolucyjnego. Po raz pierwszy w taki sposób i tak gwałtownie zawrócono koło historii. Reforma edukacji, związana z rozpoczęciem nauki w szkole w wieku sześciu lat, była przygotowywana przez osiem lat. Ten rok pokazał, że samorządy były przygotowane. Gdyby tak nie było, w mediach oglądalibyśmy drastyczne obrazki zmuszanych sześciolatków, które nie chcą iść do szkoły. Teraz mamy do czynienia z sytuacją, że decyzja została podjęta nocą, a rano ma zostać wprowadzona w życie – stwierdziła Krystyna Szumilas, minister edukacji w poprzednim rządzie oraz wiceprzewodnicząca sejmowej komisji edukacji.
– Oświata wymaga spokoju, namysłu, perspektywy, budowania strategii – podkreśla podczas debaty Daria Szczepańska, wiceprezydent Tychów. – Teraz będziemy zmuszeni tworzyć mało liczne klasy, których utrzymanie będzie dość kosztowne – dodała.
Po zmianach wysokość subwencji oświatowej w kolejnym roku zmniejszy się w przypadku Tychów o ok. 13 procent, czyli o 7,5 mln zł, a ponadto pracę może utracić około 50 nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej.
Z kolei wiceprezydent Siemianowic Śląskich, Anna Zasada-Chorab, przyznała, że w Siemianowicach Śląskich problemy są niemal bliźniacze. – Należy liczyć się ze zwolnieniami nauczycieli w szkołach, pustymi klasami pierwszymi i brakiem miejsc dla trzylatków – potwierdziła.
Przed nieprzemyślanymi zmianami przestrzegał burmistrz Poręby, Ryszard Spyra, przedstawiając problemy, z jakimi obecnie zmaga się ta gmina. – Obecnie wdrażamy program naprawczy, co powinno stanowić ostrzeżenie przed tym, co będzie się działo, jeśli zmiany będą następować w tym tempie. Poręba znalazła się w stanie upadłości, bo z roku na rok odkładały się problemy w oświacie. Burmistrz poinformował, że w 9-milionowym budżecie wydatki na oświatę stanowią aż 8 mln złotych, z czego 3,5 mln zł to subwencja oświatowa. – Gmina, chcąc wywiązywać się ze swych zobowiązań, musiała się zapożyczać, co jak widać, skończyło się dla niej tragicznie. Na tym przykładzie widać najlepiej, jak budżet gminy jest drenowany przez tak skonstruowany system oświaty, jaki obecnie funkcjonuje – dodał.
W jego opinii jedyną słuszną drogą jest taka, by państwo przejęło finansowanie wynagrodzeń nauczycieli. – Jeżeli mamy jednolity system kształcenia, mamy jednolite programy kształcenia, to niech też na poziomie państwa spoczywa obowiązek wypłaty wynagrodzenia nauczycielom – stwierdził. Samorządy, jak zaznaczył burmistrz, powinny odpowiadać natomiast za utrzymanie szkół, czy zdobywanie środków finansowych, m.in. na poszerzanie oferty edukacyjnej.
Prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński, jeden z głównych organizatorów debaty, przekonywał, że o problemach gmin związanych z reorganizacją systemu oświaty, trzeba mówić głośno.
– Jest mi niezmiernie przykro, że nikt z ministerstwa, pomimo wystosowanego zaproszenia, nie przyjechał do Sosnowca, by wziąć udział w debacie. Warto jest od czasu do czasu wysłuchać tych, którzy na oświacie się znają, a nie tylko tych, którzy twierdzą, że się znają. Jako prezydent wiele razy słyszałem, że rząd jest gotowy rozmawiać z samorządami. Jednak dziś nikt do nas nie przyjechał. Nie chcemy konfliktu z rządem, ale chcemy mieć prawo głosu i być traktowani jak partnerzy, zwłaszcza że na nas ciąży obowiązek wprowadzenia tych zmian. Ty my rozwiązujemy realne problemy i borykamy się z brakiem pieniędzy – podsumował Arkadiusz Chęciński.
W styczniu weszła w życie nowelizacja ustawy o systemie oświaty, która wprowadza obowiązek szkolny od 7 roku życia oraz obowiązek odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego dla dzieci w wieku 6 lat. Został zlikwidowany w ten sposób dotychczasowy obowiązek szkolny dla dzieci od 6 roku życia. Nowelizacja umożliwia rodzicom dzieci sześcioletnich, którzy w tym roku szkolnym posłali je do pierwszej klasy, ponowne zapisanie ich do pierwszej klasy w przyszłym roku. Wówczas nie będzie podlegało klasyfikacji rocznej, a tym samym promocji do drugiej klasy.
W samym Sosnowcu według wstępnych szacunków, jeżeli sześciolatki nie rozpoczną nauki, to w mieście może powstać zaledwie 7 oddziałów klas pierwszych w szkołach podstawowych dla zaledwie ponad 130 dzieci, które zostały odroczone od obowiązku szkolnego w bieżącym roku szkolnym i jako dzieci 7-letnie rozpoczną naukę w klasie pierwszej. Pracę może stracić ponad 60 nauczycieli, a dla dzieci trzyletnich w przedszkolach zabraknie miejsc, jeśli edukację przedszkolną będą kontynuować sześciolatki. Gmina zaproponowała dla każdego 6 i 7-latka, rozpoczynającego naukę w szkole, wsparcie w wysokości 500 zł. Rodzice mieli czas na złożenie wstępnej deklaracji do końca tego miesiąca.
Debatę zorganizowali marszałek województwa śląskiego, gmina Sosnowiec oraz Związek Nauczycielstwa Polskiego.